Hyundai i40 2.0 GDI Comfort Plus - test
Model i40 sedan zadebiutował kilka miesięcy później niż kombi. Ale podobnie jak jego uniwersalny brat, ma wszelkie atuty, by stać się graczem pierwszej ligi.
Koreański koncern Hyundai-Kia nie pozwala producentom europejskim na choćby chwilę oddechu, regularnie prezentując nowe (i coraz lepsze) modele w kolejnych klasach. Ledwo przebrzmiał szum po nietypowym Velosterze, a już szykuje się kolejna ofensywa: w klasie kompaktów z nowym i30 oraz w klasie średniej - tu pojawił się zupełnie nowy model i40, najpierw jako kombi. Teraz dołącza sedan.
A nie wygląda...
i40 kontynuuje linię stylizacyjną innych modeli - z zewnątrz można pomylić go z kompaktową Elantrą. Jest jednak dłuższy od niej o 21 cm, a za sprawą obecności trzeciego okienka, na pierwszy rzut oka wydaje się, że ma nadwozie typu liftback. Błąd - to typowy sedan, w którym tylna szyba się nie unosi. Szkoda, bo w wersji liftback dostęp do bagażnika byłby znacznie lepszy.
Od auta tej klasy oczekuje się przestronności. W tej dziedzinie i40 ma sporo do zaoferowania. I z tyłu, i z przodu miejsca jest bardzo dużo. Warto też dodać, że tylne drzwi są dłuższe niż u konkurentów, więc jazda z tyłu nie wymaga przyjmowania niewygodnej pozycji. Przeszkadza zbyt mały otwór powstający po złożeniu kanapy.
Mało pali. Ale ma i wady
Hyundai twardo stawia na bezpośredni wtrysk benzyny. Testowana jednostka 2.0 GDI to najmocniejszy silnik benzynowy w i40. Niestety, wtrysk bezpośredni ma swoje wady: hałaśliwa praca i wysokie zużycie paliwa na zimno, ponadto podczas przyspieszania czuć szarpanie (ten sam problem występował w Velosterze 1.6 GDI).
Po stronie zalet trzeba zapisać małe zużycie paliwa (w teście średnio 8,5 l/100 km) i dobrą elastyczność. Silnik nie protestuje, jeśli chcemy jechać 60 km/h na 6. biegu. Do zmiany przełożeń potrzeba dużo siły. U rywali skrzynie manualne działają płynniej.
Więcej nie potrzeba
Marki koreańskie walczą na rynku bogatym wyposażeniem seryjnym swoich samochodów. Do i40 można zamówić bardzo niewiele opcji. Praktycznie wszystko, czego potrzeba, jest już na pokładzie odmian Comfort Plus: Bluetooth, czujniki parkowania, a nawet elektrycznie sterowany fotel kierowcy.
Wysoki jest koszt zakupu nawigacji - 6500 zł, lepsze zatem będzie urządzenie przenośne. Obsługa większości elektronicznych gadżetów nie jest trudna, ale przytrafiło się kilka wpadek. Na przykład nie da się połączyć telefonu z zestawem głośno mówiącym przez Bluetooth podczas jazdy - konieczne jest zatrzymanie się. Włączenie tempomatu wymaga wciśnięcia kombinacji dwóch przycisków po sobie - w innych autach wystarcza jeden.
Testowana odmiana Comfort Plus z silnikiem 2.0 kosztuje 100 500 zł. Rywale w postaci Forda Mondeo czy Skody Superb są tańsi w bazowych wersjach, ale po doposażeniu do poziomu i40 przegrywają z nim. Nie do przecenienia jest także pięcioletnia gwarancja. Jednak jeśli diesel 1.7 CRDi jest droższy tylko o 400 zł, to wersja benzynowa 2.0 GDI popularności raczej nie zdobędzie.
Plusy:
dużo miejsca na tylnej kanapie, wygodne wsiadanie przez długie drzwi, wysoki komfort jazdy
Minusy:
otwór powstały po złożeniu kanapy jest za mały
Tymon Grabowski