Ford Ranger Platinum to nadal auto do pracy, ale bardziej szlachetnej
Pick-upy stworzono jako samochody z myślą o przewożeniu ludzi i towarów, zwykle do miejsc niedostępnych dla zwykłych aut. Obecnie nie wszystkie pick-upy są typowymi wołami roboczymi, a dobrym przykładem spektrum zadań, jakie obecnie stawia się przed nimi, jest Ford Ranger. Model dostępny zarówno w wersjach utylitarnych, jak i takich, którymi mało kto zdecyduje się zjechać z asfaltu.
Plac budowy czy teren leśnej wycinki, to typowe miejsca gdzie w Polsce najłatwiej trafić na pick-upy, zaś Ford oferuje kilka wersji Rangera, które dobrze sprawdzą się w takich warunkach. Pojedyncza kabina, duża paka, czarne zderzaki oraz stalowe felgi - tak zwykle wyglądają pick-upy spełniające rolę wołów roboczych. Po drugiej stronie spektrum są odmiany z podwójną kabiną i wyposażeniem, jakim nie powstydziłaby się nowoczesna osobówka, które często wybierane jako alternatywa dla klasycznych terenówek. Ford poszedł jednak o krok dalej i oferuje na przykład Rangera Raptora, czyli wersję wyglądającą jak auto przystosowane do rajdów terenowych. Alternatywnie ma też propozycję dla tych, którzy nie będą szaleć swoim pick-upem po bezdrożach, ale zależy im na jak najwyższym komforcie.
Mowa oczywiście o testowanej wersji Platinum, która natychmiast zwraca na siebie uwagę trzema rzeczami. Dużą ilością chromu, dumnym napisem PLATINUM na masce oraz dwukolorowymi alufelgami w rozmiarze 20 cali. Szczególnie ten ostatni element daje jasno do zrozumienia, że mamy do czynienia z wersją, której przeznaczeniem są raczej asfaltowe drogi.
Jeszcze bardziej z utylitarnym charakterem typowym dla pick-upów zrywa wnętrze Rangera Platinum. Kierowca ma przed sobą dwa 12-calowe ekrany - wirtualnych zegarów oraz systemu infotainment. Ten pierwszy w czytelny sposób przekazuje najważniejsze informacje, a jego wygląd zmienia się zależnie od wybranego trybu jazdy.
Duży rozmiar centralnego ekranu i jego pionowe ustawienie pozwala na jednoczesne prezentowanie dużej liczby informacji, co poprawia ergonomię. Z drugiej jednak strony rozplanowanie menu oraz liczba dostępnych opcji, mogą trochę dezorientować na początku. Duży plus natomiast za pozostawienie pokręteł do regulacji temperatury oraz głośności.
Taką deskę rozdzielczą ma jednak każdy Ford Ranger. Odmiana Platinum wyróżnia się natomiast skórzanymi wstawkami na kokpicie oraz elementami ozdobnymi z niepowlekanego klonowego drewna. Wyjątkowości kabinie nadają także fotele pokryte pikowaną skórą wysokiej jakości oraz chromowane plakietki Platinum. Same fotele mają elektryczną regulację, ogrzewanie oraz funkcję wentylacji.
Warunki nie tak komfortowe, ale również całkiem niezłe, mają podróżni z tyłu. Mogą korzystać z własnych nawiewów, podłokietnika oraz gniazd do ładowania, a oparcie kanapy nie jest ustawione pionowo, dzięki czemu siedzi się tam całkiem wygodnie. Żadna z tych rzeczy nie jest oczywista w pick-upie. Minusem jest natomiast trochę za mała ilość miejsca na nogi. Podróżny mający nieco ponad 180 cm wzrostu będzie siedział "na styk" za równie rosłym kierowcą.
Decydując się na Forda Rangera, mamy wybór między dwoma wersjami 2-litrowego diesla - o mocy 170 oraz 205 KM. Jednak w przypadku odmiany Platinum jedyna dostępna jednostka to silnik 3.0 V6 o mocy 240 KM i generujący 600 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Sporo, chociaż trzeba pamiętać, że testowana odmiana waży na pusto 2,5 t. Przyspieszenie do 100 km/h w 8,7 s to nadal bardzo dobry wynik jak na pick-upa, a subiektywne wrażenia tylko to potwierdzają. Samochód ochoczo reaguje na ruchy pedału gazu, a skrzynia biegów sprawnie zmienia przełożenia.
Znacznie ważniejszy w przypadku takiego samochodu jest jednak inny parametr - maksymalna masa przyczepy, jaką pociągnie. Ranger Platinum poradzi sobie z przyczepą ważącą nawet 3,5 t, czyniąc z niego idealnego konia pociągowego. I to właśnie jest najlepsze przeznaczenie testowanej odmiany. Nikt jej nie wybierze, aby potem dowozić materiały na budowę albo sprzęt do wycinki drzew. To doskonałe auto dla zamożnych osób, które potrzebują ciągnąć ciężkie przyczepy w ramach swoich pasji, a więc na przykład przyczepy z łodzią lub koniem. Mocny silnik z dużym momentem obrotowym zapewni bezproblemowy wyjazd nawet pod strome wzniesienia, a bogate wyposażenie, pozwoli podróżować w naprawdę przyjemnych warunkach.
Nie bez znaczenia jest także elektronicznie sterowany napęd na wszystkie koła. Kierowca może wybierać między przekazywaniem mocy tylko na tył, ale także na obie osie również na asfalcie. Natomiast poza asfaltem na grząskich lub zaśnieżonych drogach, można zapiąć 4x4 na sztywno, aktywować reduktor oraz zablokować tylny mechanizm różnicowy. Dostępnych jest też kilka trybów jazdy, pozwalających dostosować samochód do radzenia sobie w różnym terenie. Posiadacz Rangera Platinum wykorzysta je raczej podczas dojazdu do stadniny lub wodowania łodzi.
Wiele lat temu w Polce zapanowała chwilowa moda na pick-upy, ponieważ pozwalały one na pełne odliczanie podatku VAT, podczas kupowania ich na firmę. Chętnie zamawiano wtedy najlepiej wyposażone odmiany pick-upów i często pojawiały się głosy, że bardzo blisko jest im do cywilizowanych już wtedy SUV-ów. Co nie do końca było prawdą. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło i chociaż pick-up nadal nie jest bezpośrednim odpowiednikiem SUV-a, to można znaleźć modele, które pod wieloma względami niczym nie różnią się od osobówek.
Najlepszym tego przykładem jest testowany Ford Ranger Platinum. Wykończenie jego kabiny, wyposażenie oraz długa lista asystentów kierowcy sprawiają, że poza nieco wyższą pozycją za kierownicą i gorszym radzeniem sobie w szybkich zakrętach, trudno wskazać jakieś różnice między nim a SUV-em.
Nadal jednak SUV-a nie zastąpi. Trudno sobie wyobrazić na przykład rodzinny wyjazd na wakacje z bagażami wrzuconymi na pakę (chociaż na życzenie montowana jest elektrycznie sterowana roleta). Ranger również w wersji Platinum pozostaje samochodem do pracy, ale pracy znacznie szlachetniejszej, niż jego gorzej wyposażone odmiany.
Platium to najdroższa pozycja w cenniku pick-upa Forda (nie licząc Raptora). Kosztuje ona 260 tys. zł, ale jej wyposażenie jest kompletne. Poza wcześniej wspomnianymi elementami, otrzymamy między innymi nagłośnienie B&O, matrycowe reflektory LED, system kamer 360 st. oraz adaptacyjny tempomat z funkcją utrzymywania pojazdu w pasie ruchu. Dla porównania konkurencyjny Volkswagen Amarok, będący bliźniaczą konstrukcją, kosztuje w topowej wersji Aventura i z tym samym co Ranger silnikiem, 279 tys. zł. Z kolei Toyota Hilux z jednostką 2.8 D-4D o mocy 204 KM i wyposażeniem GR Sport, wyceniona jest na 271 tys. zł.