Cayenne. Flagowy SUV spod znaku Porsche
Od dawna wiedzieliśmy, że Porsche Cayenne to kawał auta. Przyszło nam się o tym jeszcze raz przekonać przy porannym odśnieżaniu jego długiego na prawie pięć metrów, szerokiego na niemal dwa i wysokiego na blisko 1,7 m nadwozia. Czyniliśmy to jednak z radością, bo czy można się nie cieszyć, przygotowując do jazdy najmocniejszym z SUV-ów jednej z najbardziej prestiżowych marek samochodowych świata?
Cayenne najnowszej, trzeciej generacji zostało zbudowane na nowej płycie podłogowej, znanej już z Audi Q7. Jest o kilka centymetrów dłuższe od poprzednika, ale zachowało ten sam rozstaw osi (2895 mm). Wydłużenie karoserii przełożyło się na pojemność bagażnika, która według danych katalogowych wynosi teraz 745 litrów. Prawdę mówiąc, kufer nie sprawia wrażenia aż tak dużego, a to dlatego, że część owego "litrażu’ skrywa się pod podłogą i jest trudna do wykorzystania.
Żadnych zastrzeżeń nie mamy za to do przestronności kabiny. Aczkolwiek nominalnie pięcioosobowa, zapewnia ona wygodę raczej dla czterech podróżnych. Piątemu będzie przeszkadzać środkowy tunel i rozbudowana konsola. Tylne fotele można przesuwać w zakresie 160 mm, a także regulować kąt pochylenia ich oparć.
Dla kogoś, kto nie obcuje na co dzień z przedstawianym tu modelem, subtelna zmiana jego gabarytów, proporcji i wyglądu zewnętrznego może być wręcz niezauważalna. Jednocześnie nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości, jaką markę ów pojazd reprezentuje.
To samo dotyczy wnętrza auta. Stacyjka po lewej stronie kierownicy, przed oczami kierowcy charakterystyczny zestaw pięciu okrągłych zegarów z dominującym pośrodku obrotomierzem, stoper u szczytu kokpitu... Tak, siedzimy w porsche. Jest to jednak porsche epoki cyfrowej. Wśród wspomnianych instrumentów tylko analogowy obrotomierz przypomina klasyczne wskaźniki, pozostałe elementy mają postać wirtualną i są wyświetlane na dwóch siedmiocalowych ekranach o wysokiej rozdzielczości. Mrowie wszechobecnych wcześniej przycisków i pokręteł zastąpiły nowoczesne panele dotykowe. Prezentują się efektownie, ale bardzo szybko pokrywają odciskami palców. Dotykowy jest także duży, centralny ekran, za pomocą którego można sterować rozlicznymi funkcjami i ustawieniami samochodu.
Nie trzeba chyba dodawać, że najnowsze, testowane przez nas Cayenne było bardzo bogato wyposażone w udogodnienia zwiększające bezpieczeństwo i komfort podróżowania oraz doskonale skomunikowane z Internetem. Takie czasy... Szczególnie spodobała się nam funkcja Night Vision, czyli asystent jazdy nocą, wykrywający (termowizja!) w ciemnościach sylwetki pieszych, rowerzystów itp. Obraz z noktowizora ukazuje się na skrajnym, prawym wyświetlaczu w głównym zestawie instrumentów i jest zaskakująco wyraźny. Niestety, nie można tego powiedzieć o obrazie z kamery cofania - jej obiektyw w warunkach zimowych błyskawicznie pokrywa się błotem i solą z jezdni.
Pod maską nowego Porsche Cayenne Turbo pracuje nowej generacji ośmiocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 3996 ccm i mocy 550 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi 770 Nm i jest dostępny w zakresie od 1960 do 4500 obrotów na minutę.
Tak napędzany wielki i, pomimo obfitego zastosowania w budowie karoserii aluminium i stopów metali lekkich, ważący 2,2 tony SUV jest prawdziwym demonem dynamiki i szybkości. Po około 4 sekundach od startu osiąga prędkość 100 km/godz. Po nieco ponad dziewięciu - 160 km/godz. Od 80 do 120 km/godz. przyspiesza w ciągu 2,7 sekund. Z danych fabrycznych wynika, że potrafi rozpędzić się aż do 286 km/godz.
Kierowca ma do dyspozycji cztery tryby jazdy, ustawiane niewielkim przełącznikiem na kierownicy: normalny, dwa sportowe i indywidualne. W pozycji S, a zwłaszcza S+ wyraźnie utwardza się zawieszenie i zmieniają parametry pracy napędu. Ośmiostopniowa, bardzo sprawna, automatyczna przekładnia nieco później zmienia wtedy biegi na wyższe i szybciej je redukuje przy mocnym naciśnięciu pedału gazu. Przechodząc w tryb manualny (manetki przy kierownicy) możemy swobodnie zapędzać wskazówkę obrotomierza aż pod czerwone pole. Szkoda, że do aż za dobrze wyciszonego wnętrza auta nie docierają wyraźniejsze odgłosy pracy silnika. Melomani, rozkoszujący się muzyką z pokładowego, wysokiej klasy sprzętu audio będą zachwyceni, miłośnicy innego rodzaju doznań akustycznych - nieco zawiedzeni.
Mocny silnik, świetna skrzynia biegów, napęd 4x4 z preferencją dla tylnej osi, adaptacyjne pneumatyczne zawieszenie, tylna oś skrętna, podwozie, którego układami steruje zaawansowana elektronika, skuteczne hamulce, spory prześwit... Wszystko to sprawie, że nowe Cayenne jest samochodem niezwykle wszechstronnym. Może dostarczyć sporo frajdy na torze. Przy szybkiej jeździe autostradą prowadzi się bardzo pewnie, dając kierowcy poczucie pełnego panowania nad pojazdem. Jednocześnie, przy swoich rozmiarach i masie, zadziwia stabilnością i zwinnością na krętych serpentynach. Nie wstrząsając nadmiernie pasażerami pokonuje najbardziej wyboiste drogi i pozwala bez obaw zjechać z asfaltu.
Osiągi, komfort, niezłe zdolności w terenie, wysoka jakość wykonania, bogate wyposażenie (choć w znacznym stopniu występujące jako opcja), nowoczesne multimedia... A zatem samochód doskonały? W każdym razie bliski doskonałości. Niestety, marzenia zdecydowanej większości Polaków rozbijają się o cennik flagowego SUV-a spod znaku Porsche.
Aby myśleć o fabrycznie nowym Cayenne Turbo trzeba dysponować kwotą co najmniej 680 000 zł. Jeżeli ktoś nawet sprzeda mieszkanie, pozbędzie się całego majątku ruchomego i nieruchomego i przeprowadzi się do namiot, to i tak będzie cierpiał przy okazji wizyt na stacji paliw. Na dystansie 750 kilometrów komputer pokładowy "naszego" Cayenne pokazał bowiem średnie spalanie na poziomie 21-22 litrów na 100 km. Dodajmy, że producent zaleca tankowanie benzyny 98, tej droższej...
A tutaj film z zimowych jazd Porsche Panamerą Turbo Sport Turismo