Scion C-HR debiutuje na Los Angeles Auto Show
We wrześniu podczas Salonu Samochodowego we Frankfurcie poznaliśmy nowy pomysł na hybrydowego miejskiego crossovera od Toyoty. Na razie japoński producent pokazał auto koncepcyjne, ale już wiemy, że w przyszłym roku trafi do salonów jego wersja produkcyjna. Teraz na targach w Los Angeles Toyota prezentuje jego amerykańską, jeszcze bardziej podkręconą wersję pod marką Scion.
Scion powstał w 2002 roku z myślą o kierowcach z pokolenia Y. Dla młodych mieszkańców metropolii, którzy nie pamiętają czasów bez internetu, kontrowersje są w porządku. Nuda - nie. Scion C-HR jest kwintesencją tej filozofii i wygląda na to, że stanie się flagowym, najbardziej reprezentatywnym modelem marki. Ma wszystko, czego potrzebują jego przyszli kierowcy - "odjechany" design połączony z funkcjonalnością i sportowym stylem jazdy. Czy jest przesadzony? Jeśli ktoś tak myśli, jego PESEL raczej nie zaczyna się od liczby 9.
Scion robi wszystko po swojemu, być może jest nawet trochę dziwaczny - powiedział Andrew Gilleland, wiceprezydent Sciona. - C-HR nie tylko wpisuje się w ten styl, ale obnosi się z nim jak z medalem zasługi. Będziemy więcej niż szczęśliwi, kiedy dodamy go do naszej linii modeli.
C-HR powstał na platformie GA-C z nowej serii TNGA, którą znajdziemy także w nowym Priusie. Dzięki niej auto ma nisko położony środek ciężkości i wzmocnione nadwozie, co dla kierowców oznacza pewne i stabilne prowadzenie, bezpieczeństwo i błyskawiczne reagowanie przepustnicy na wciśnięcie pedału gazu.
Za skrótem C-HR kryje się nazwa Compact size and High Ride height (kompakt o podwyższonym zawieszeniu). Pięciodrzwiowe coupé zostało zaprojektowane z myślą o "yuccies", młodych kreatywnych mieszkańcach wielkich miast. To dla nich jest ten niesamowity design, masywna, drapieżna sylwetka na podniesionym zawieszeniu i 21-calowych kołach, uniwersalność i funkcjonalność skrojona dla wszystkich właścicieli snowboardów, deskorolek czy sprzętu wspinaczkowego oraz wnętrze wypakowane nowoczesną technologią. Dla tych klientów SUV-y są zbyt nudne, a w sportowe żylety można spakować najwyżej okulary słoneczne.