Renault Austral - niby Kadjar, a jednak nie
Renault uzupełnia gamę swoich modeli w najpopularniejszym segmencie C, ale w kategorii SUVów. Aktualnie oferowane są zgrabne coupe Arkana, elektryczne Megane E-Tech, a także Kadjar. I właśnie tego ostatniego w tym roku zastąpi Austral, naszpikowany nową jakością w Renault, nie tylko w stylistyce.
Jak zapewne zauważyliście w pierwszym akapicie pojawiła się informacja, iż Austral zastąpi Kadjara. Zasadne zatem jest pytanie, dlaczego nowy model nie będzie się nazywał na przykład Kadjar II?
Zmiana nazwy, przyznajmy dość radykalna, spowodowana jest chęcią odcięcia się od poprzednika, a to za sprawą zupełnie nowych języka stylistycznego i jakości, którą Renault proponuje wraz z modelem Austral.
Austral uzupełni gamę SUVów segmentu C, a więc tej części motoryzacyjnego rynku, która rośnie w niesamowitym tempie i nic nie wskazuje, aby ten trend w najbliższym, przewidywalnym czasie, miał się odwrócić. Renault ma w nim sportowo kojarzonego Arkana, elektrycznego Megane E-Techa, a od jesieni dołączy do tego Austral, dedykowany - przynajmniej w teorii - bardziej ustatkowanym klientom.
O ile Kadjar w dużym stopniu bazował na Nissanie Qashqaiu, o tyle Austral wykorzystuje tylko wspólną dla całego aliansu Renault-Nissan platformę CMF-CD, tym razem już w trzeciej odsłonie. Ciekawe jest to, że platforma przystosowana jest zarówno do jednostek konwencjonalnych, ale też i do elektryfikacji napędów, przynajmniej do poziomu hybryd typu plug-in. W początkowym okresie tan najbardziej zaawansowany układ hybrydowy nie pojawi się jednak w ofercie, ale producent nie wyklucza jego użycia w przyszłości. Podobnie sprawa wygląda z układem 4x4.
Kontynuując stylistyczną zmianę, renault proponuje niezwykle eleganckiego SUVa o atletycznej budowie. Przyznam szczerze, że do mnie nowy język stylistyczny przemawia i bardzo podoba mi się ta "wizualna" masywność, która daje duże poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Oczywiście, w tej kwestii wszystko zależy od gustu oceniającego, ale wydaje się, że ta propozycja stylistów koncernu może trafić do Europejczyków, zwłaszcza gdy zdecydujemy się na egzemplarz z 20-calowymi kołami i dwukolorowym nadwoziem.
Krótkie zwisy, dość duży rozstaw osi (267 cm) zapowiadają obszerną kabinę i całkiem pokaźny bagażnik. Długość Australa to 451 cm, wysokość 162 cm, szerokość 183 cm - bez dwóch zdań jest to typowy przedstawiciel segmentu C.
Pojemność bagażnika jest różna w zależności od wybranego układu napędowego. W odmianach z miękką hybrydą wynosi ona 500 litrów, z samoładującą hybrydą (klasyczną) została zmniejszona do 430 litrów. Co ważne - w każdej odmianie można regulować położenie tylnej kanapy w zakresie 16 centymetrów. Przesunięcie jej do przodu pozwala powiększyć bagażnik do 575 litrów, oczywiście kosztem miejsca dla pasażerów.
Od dłuższego już czasu, wraz z obniżką cen technologii, producenci porzucili światła żarowe na rzecz wydajniejszego i bardziej estetycznego oświetlenia LEDowego. Każde auto ma dzisiaj swój indywidualny podpis świetlny, po którym fani motoryzacji bez problemu rozpoznają daną markę i tak też jest w przypadku Renault.
Przed wieloma laty sygnatura świetlna francuskiej marki stanowiła litera C. Renault kontynuuje tą świecką tradycję, zarówno w przednich i tylnych lampach. Reflektory z przodu składają się z 12 paneli LEDowych. Przyglądając się tylnym lampom dostrzeżemy malutkie krzyżyki, które w całości tworzą bardzo ciekawy efekt wizualny, nazwany przez Renault micro-optics.
Wraz z modelem Austral w linii Renault debiutuje duch marki Alpine, dedykowanej samochodom sportowym, wskrzeszonej przed kilkoma laty jako osobna linia modelowa. Esprit Alpine obejmuje specjalne malowanie nadwozia, inne materiały wykończenia wnętrza i dodatkowe wyposażenie. Osiągi pozostają bez zmian.
Wersja Esprit Alpine dostarczana będzie w jedynie słusznym satynowo wykończonym kolorze łupkowej szarości, z dużą ilością czarnych akcentów. Czarne będą również felgi, o kodzie fabrycznym Daytona, w których uważny obserwator dostrzeże pewien niezwykle ważny symbol dla Francuzów. Jaki?
Dziedzictwo Alpine zobowiązuje, a zatem Renault gdzieniegdzie przemyca francuskie akcenty. Na oparciach przednich siedzeń, a dokładniej w lamówkach, znalazły się niewielkie - ale dobrze widoczne - flagi Republiki Francuskiej. A w szprychach magnezowych felg zaszyto wieżę Eifle’a. Widzicie ją?
Egzemplarze z niebieskim logo Alpine na przednich błotnikach będą naprawdę ciekawie wyposażone i nie dotyczy to wyłącznie dodatków umilających podróż (tapicerka z alcantary), bezpieczeństwa, czy komfortu.
Zgodnie z najnowszymi trendami, deska rozdzielcza Australa to głównie panele dotykowe i ciekłokrystaliczne wyświetlacze. Owszem w kabinie znajdziemy jeszcze kilka fizycznych przycisków, ale - chyba idąc śladem Tesli, która pod tym względem była pionierem - zdecydowana większość funkcji obsługiwana jest za pośrednictwem ekranów o wysokiej rozdzielczości.
Wyświetlacze poziomy i pionowy mają średnicę 12 cali, a opcjonalny head-up display aż 9,3 cala. Krótko mówiąc powierzchnia na której przekazywane są istotne informacje dla kierowcy naprawdę robi wrażenie.
Oczywiście na pokładzie znajdziemy, a w zasadzie doświadczymy, pełnej bezprzewodowej integracji osobistego smartfona z systemem multimediów (Open R-Link), a nawet zdalną aktualizację oprogramowania, w tym map nawigacji.
Tak trywialne kwestie jak łącza USB, dzisiaj już obowiązkowo w standardzie USB-C, to rzecz bardziej niż oczywista. Podobnie jak znakomity zestaw pokładowej rozrywki sygnowany przez renomowaną w branży firmę Harman/Kardon. Muzyczne doznania są naprawdę wysokich lotów.
W kategorii interesujących akcentów należy potraktować solidną rączkę na tunelu, która żywcem wyjęta została z... samolotu. Zdecydowana większość dziennikarzy biorących udział w przedpremierowym pokazie kojarzyła ją z hasłem "pełna moc", wypowiadanym przez pilotów w trakcie procedury startu. Tymczasem, w Australu służy ona wyłącznie do aranżowania sporego schowka. A poza tym jest to również znakomite miejsce na bezprzewodową ładowarkę J
Niezwykle ciekawie dzieje się pod maską Australa, gdzie nie znajdziemy już silników wysokoprężnych. Diesle, tak kochane przez Francuzów, odchodzą w niepamięć, a ich miejsce zajmują benzynówki, wyłącznie w wersjach hybrydowych.
W ofercie będą różne kombinacje miękkich i samoładujących hybryd, pracujących szeregowo bądź równolegle, z napięciem 12 lub 48 voltów, łączone z manualnymi bądź automatycznymi skrzyniami biegów, o pojemności silnika spalinowego 1,2 lub 1,3-litra oraz mocach od 130 do 200 koni mechanicznych.
W tym miejscu warto wspomnieć o kolejnej generacji rozwiązania znanego z modeli Clio, Arkana, jak również częściowo z Captura i Megane. Chodzi mianowicie o przekładnie, która w wersjach E-Tech pracuje jak klasyczna skrzynia biegów, ale skrzynią biegów w zasadzie nie jest.
Układ hybrydowy E-Tech składa się z silnika spalinowego, dwóch silników elektrycznych i przekładni na stałe połączonej z silnikiem benzynowym. W całym tym zestawie nie ma klasycznego sprzęgła, a jego rolę (i również rolę synchronizatorów) pełni mniejszy z silników elektrycznych. Do dyspozycji kierowcy jest pięć biegów dla silnika spalinowego i dwa dla elektrycznego.
Skomplikowane? Trochę pewnie tak, ale w praktyce daje to wymierne efekty w postaci większej elastyczności silnika, dużej dynamiki i mniejszego zużycia paliwa, a co za tym idzie również zredukowanej emisji CO2 i innych szkodliwych związków do atmosfery.
Silniki hybrydowe E-Tech są bardzo wydajne, dzięki czemu Austral w odmianie 160-konnej od prędkości 80 do 120 km/h przyspieszy w czasie 6.8 sekundy. Dla wersji 200-konnej ten czas skrócono do 5,9 sekundy. Dzięki baterii trakcyjnej o pojemności 1,7 kWh krótkie dystanse można przejechać w trybie zeroemisyjnym (EV).
Najnowszy SUV Renault wyposażony będzie mógł być w system czterech skrętnych kół. Do prędkości 50 km/h tylne koła skręcają w przeciwnym kierunku co przednie (maksymalny kąt skrętu to +/- 5 stopni). Takie rozwiązanie skutkuje stosunkowo małą średnicą skrętu, która w Australu wynosi 11.5 metra, licząc między krawężnikami.
Powyżej tej prędkości tylne koła wychylają się w tym samym kierunku co przednie (+/- 1 stopień), co z kolei dobrze wpływa na stabilność w czasie pokonywania zakrętów.
Żeby na pokładzie nowego SUVa nie było nudno, inżynierowie zaaplikowali do Australa 32 różnego rodzaju systemy asystujące. Zaawansowane układy Multi-Sense dają kierowcy możliwość daleko idącej personalizacji ustawień samochodu, wliczając w to również kolor podświetlenia wnętrza, który można dostosować do nastroju osób podróżujących nowym Renault.
Mapa drogowa przewiduje, że seryjna produkcja powinna rozpocząć się po wakacjach (wtedy też zaplanowane są dziennikarskie testy), a salonowe premiery zaplanowano na jesień bieżącego roku. O ile oczywiście nic nie zakłóci harmonogramu.
Renault zmienia się. I nie mam tu na myśli wyłącznie zmiany nazwy modelu, przy okazji premiery nowego auta. Już od kilku lat francuski koncern próbuje wydostać się z szufladki opisanej jako marka popularna, żeby nie powiedzieć budżetowa. Przemiana dokonuje się na wszystkich polach, a jej efekty widać z każdym nowym modelem. Choć do klasy premium jeszcze sporo brakuje, to dzisiaj można powiedzieć, że Renault jest już jakościową marką.