Nowe clio. Czy to auto znowu jest "prosto z raju"?

40 950 zł. Tyle co najmniej trzeba wydać, aby stać się właścicielem najnowszego renault clio, pojazdu, który był jednym z głównych bohaterów wrześniowego salonu samochodowego w Paryżu, a teraz właśnie debiutuje na naszym rynku.

Za takie pieniądze otrzymamy auto z dobrze znanym szesnastozaworowym silnikiem benzynowym o pojemności 1149 ccm i mocy 75 KM oraz podstawowym jedynie wyposażeniem. Za pakiet, obejmujący klimatyzację manualną i radioodtwarzacz z Bluetooth trzeba dołożyć dodatkowe 2600 zł.

Przeżywające ostatnio spore trudności Renault wiąże ze swoim najmłodszym dzieckiem ogromne nadzieje. Na ile są one realne? Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy podczas jazd testowych nowego clio zorganizowanych... Nie, tym razem nie we Francji, Włoszech czy Hiszpanii, lecz na swojskich drogach Gór Świętokrzyskich.

Reklama

Adam i Ewa rezygnują ze zrywania jabłek, wsiadają do lśniącego, nowiutkiego samochodu i wraz z wiodącym ich na pokuszenie wężem odjeżdżają w siną dal. Towarzyszy temu hasło: "Renault clio - prosto z raju". Czy ktoś pamięta jeszcze taką telewizyjną reklamę? Tak, to było naprawdę dawno, bo w 1991 r. a o zamierzchłości owych czasów świadczy pojawiająca się na ekranie informacja, że będący przedmiotem pożądania prarodziców pojazd jest sprzedawany bez cła.

W ciągu następnych lat francuski bestseller zdobywał kolejne nagrody (m.in. tytuły samochodu roku) i, co ważniejsze, uznanie klientów. Łącznie sprzedał się w liczbie około 12 milionów egzemplarzy. Wchodząca obecnie na rynek czwarta generacja tego popularnego również w Polsce modelu chce kontynuować sukcesy poprzedników.

Przy projektowaniu Clio IV podwładni Laurensa van der Ackera, szefa ds. designu Renault, obficie czerpali z pomysłów, pokazanych we wzbudzającym zachwyt największych estetów samochodzie koncepcyjnym o nazwie DeZir. W rezultacie powstał pojazd, który jako pierwszy w pełni wyraża nowy kanon stylistyczny marki. "Czwórka" jest dłuższa (liczy 4062 mm) i szersza (1732 mm, bez lusterek bocznych), a jednocześnie niższa (1448 mm) od "trójki". Zmienione proporcje nadwozia, obniżone o 45 mm zawieszenie, zwiększony rozstaw kół, jak również sprytne ukrycie klamek tylnych drzwi (hatchback będzie produkowany wyłącznie w wersji pięciodrzwiowej), nadały jej sylwetce zdecydowanie bardziej dynamiczny wygląd. Uwagę zwracają także daleko zachodzące na błotniki reflektory, duże logo marki na czarnym, błyszczącym tle, ładnie wkomponowane światła do jazdy dziennej, łukowate boczne listwy ozdobne, koła szczelnie wypełniające wnęki... Wszystko to sprawia, że samochód prezentuje się - nie bójmy się tego określenia - niczym małe, sportowe coupe.

Równie niebanalne jest jego wnętrze. Pokryta lśniącym, fortepianowym lakierem konsola środkowa z siedmiocalowym ekranem dotykowym systemu MediaNav (w testowanej wersji auta) i pokrętłami sterującymi klimatyzacją wygląda jak oddzielny, "doklejony" do deski rozdzielczej gadżet. Centralne miejsce przed oczami kierowcy zajmuje owalny, cyfrowy wyświetlacz prędkościomierza. Nietypowe kształty mają również sąsiadujące z nim obudowy obrotomierza i wskaźnika poziomu paliwa.

Przednie fotele nie są zbyt obszerne, ale wygodne. Zarówno kierowca (zajęcie optymalnej pozycji ułatwia mu regulowana w dwóch płaszczyznach kierownica), jak i siedzący obok niego pasażer mają mnóstwo miejsca.

Znacznie mniej komfortowo będzie osobom podróżującym na tylnej kanapie. Jako niedostateczny trzeba uznać także wynik naszego "testu dryblasa" - wysoki pasażer siedzący za równie rosłym kierowcą ma naprawdę ciasno. Jeżeli natura wyposaży owego kierowcę w duże dłonie, będzie miał on spore problemy z dostępem do dźwigni umożliwiającej regulację ustawienia jego fotela - szczelina między drzwiami a krawędzią siedziska jest bardzo wąska. Pochwalić trzeba za to głęboki i bardzo pojemny, jak na tę klasę pojazdów, bagażnik (300 litrów, z możliwością powiększenia przestrzeni ładunkowej przez złożenie dzielonego w stosunku 2/3:1/3 oparcia tylnej kanapy), jakość użytych do wykończenia kabiny materiałów i spasowanie poszczególnych elementów oraz wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa - model ten otrzymał 5 gwiazdek w testach Euro NCAP.

W gamie silnikowej clio IV, obok wspomnianej już jednostki benzynowej 1.2 16 V 75 KM, znalazł się diesel dCi o mocy 75 KM oraz dwie nowości: Energy TCe 90 - pierwszy produkowany przez Renault turbodoładowany trzycylindrowy silnik benzynowy (90 KM z 898 ccm pojemności, maksymalny moment obrotowy 135 Nm przy 2500 obr./min; osiągi: 12,2 sekundy od 0 do 100 km/godz., prędkość maksymalna 182 km/godz.) oraz Energy dCi 90 - czterocylindrowy silnik wysokoprężny 1.5 l 90 KM z momentem obrotowym 220 Nm, o 20 Nm wyższym niż w przypadku aktualnie oferowanego silnika o tej samej pojemności i mocy; według danych fabrycznych ma on zużywać średnio zaledwie 3,2 litra paliwa na 100 km.

W przyszłym roku ma pojawić się clio IV z nowym silnikiem turbodoładowanym benzynowym TCe 120 (120 KM mocy, maksymalny moment obrotowy 190 Nm przy 2000 obr./min), współpracującym z sześcioprzełożeniową dwusprzęgłową skrzynią biegów EDC.

W okolicach Kielc jeździliśmy clio IV z najmocniejszym dieslem i pięciobiegową skrzynią manualną. Tak napędzany samochód jest naprawdę wystarczająco zrywny (katalogowo: 11,7 sekundy od zera do setki), szybki (prędkość maksymalna 178 km/godz.) i elastyczny, a przy tym cichy. Czy rzeczywiście tak oszczędny, jak obiecuje producent? Tego, niestety, na relatywnie krótkiej trasie nie mogliśmy autorytatywnie stwierdzić. Przekonaliśmy się natomiast, że nowe renault prowadzi się pewnie, również w zakrętach, a jego zawieszenie (z przodu kolumny MacPhersona, z tyłu oś sprężysta i sprężyny śrubowe) sprawnie niweluje nierówności nawierzchni świętokrzyskich dróg. Podsumowując - nie ma się do czego przyczepić, co zresztą nie dziwi, zważywszy, że podczas fabrycznych przedprodukcyjnych testów "czwórki" pokonały łącznie pięć milionów kilometrów. To dystans wystarczający, by zidentyfikować i wyeliminować wszystkie rzucające się na pierwszy rzut oka wady auta.

Clio IV jest samochodem zaprojektowanym z myślą o pokoleniu, które nie potrafi wyobrazić sobie życia bez smartfonów, tabletów i internetowych profili społecznościowych. Świadczy o tym również fakt, że podczas prezentacji tego auta więcej czasu poświęca się jego funkcjom multimedialnym niż silnikom. Czy nowy model małego renault przekona jednak do siebie starszych, bardziej konserwatywno nastawionych klientów? Czy skusi ich informacja, że już wkrótce clio będzie wyposażane w system R-link, zapewniający stały dostęp do Internetu, z licznymi mniej lub bardziej przydatnymi aplikacjami? Czy poczują się zachęceni możliwością spersonalizowania auta przez naklejki dachowe, zmianę wystroju wnętrza, ozdoby kierownicy? Czy ucieszą się na wiadomość, że clio IV całkowicie pożegnało się z tradycyjnym kluczykiem - jest uruchamiane specjalną kartą i przyciskiem? Czy ważnym argumentem przemawiającym za kupnem tego auta będzie dla nich obecność przycisku "eco", zmieniającego różne parametry pracy pojazdu (elektroniczny pedał gazu, klimatyzacja) tak, by stał się on jeszcze przyjaźniejszy dla środowiska naturalnego? Cóż, nieufnym wobec nowinek nabywcom pozostaje zamówić... clio III, które, jak się dowiedzieliśmy, pozostanie w ofercie Renault przynajmniej przez cały przyszły rok.

Clio IV będzie przyjeżdżało do Polski z Turcji, z fabryki w Bursie. Jego cennik obejmuje 11 wersji silnikowo-wyposażeniowych. Zaczyna się, jak wspomnieliśmy na wstępie, od kwoty 40 950 zł, a kończy na 61 250 zł (Energy dCi 90 Dynamique). Bardzo długa jest lista zamawianego oddzielnie wyposażenia opcjonalnego, pogrupowanego w większości w pakiety.

Na koniec dodajmy, że w przyszłym roku pojawi się clio IV grandtour, czyli wersja kombi, oraz przeznaczone dla miłośników mocnych wrażeń clio IV RS.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama