Mitsubishi ASX. Niestety, wciąż się nie psuje
Dwadzieścia cztery tysiące kilometrów. Tyle "stuknęło" właśnie na liczniku mitsubishi ASX, który jakiś czas temu trafił na test długodystansowy do naszej redakcji.
Mniej więcej taki dystans pokonuje przeciętny polski kierowca w rok. Jak poradził sobie z nim "nasz" redakcyjny wół roboczy?
Nie myślcie, że ekwiwalent rocznej eksploatacji to dla fabrycznie nowego auta "pryszcz". Teoretycznie powinno tak być, ale nie można zapominać, że różnica między prywatnym samochodem a dziennikarską "testówką" jest mniej więcej taka, jak między domem, a domem publicznym...
Tylko w naszej redakcji, samochód dogłębnie prześwietliło (nie mówimy tu o 20-minutowej przejażdżce z wygadanym sprzedawcą u boku), co najmniej piętnastu kierowców. Każdy z nich inaczej operuje sprzęgłem, preferuje inny styl jazdy i inną pozycję za kierownicą. Część to tzw. "młodzi gniewni", dla których liczy się przede wszystkim dynamika, inni to stateczni ojcowie rodzin zwracający uwagę na takie aspekty, jak pojemność bagażnika czy łatwość zamontowania dziecięcych fotelików. Jak poradził sobie z ich oczekiwaniami ASX?
Bez problemów
Mitsubishi ASX
Na początek musimy zaznaczyć, że jak do tej pory, mimo zmiennej aury i ciężkiego żywota auta testowego, samochód nie sprawiał nam absolutnie żadnych kłopotów. Przez cały okres testu czynności eksploatacyjne ograniczały się wyłącznie do - co warto podkreślić - rzadkiego - odwiedzania stacji benzynowych.
Mniej więcej raz na tysiąc kilometrów trzeba było zaaplikować autu nową porcję oleju napędowego i dolać płynu do spryskiwaczy. Słów "żadnych" i "absolutnie" użyliśmy w pełni świadomie. W czasie testu - jak do tej pory - nie przepaliła się ani jedna żarówka, komputer pokładowy nie zgłosił ani jednego błędu, a z zawieszenia nie dotarł do naszych uszy ani jeden niepokojący odgłos. Mimo mrozów dochodzących niekiedy do -30 stopni, ani razu nie mieliśmy też problemu z uruchomieniem 1,8-litrowego diesla.
Mimo tego, samochód w najbliższym czasie będzie musiał pojawić się w ASO. Wizyta nie wiąże się jednak z żadną usterką - wraz z przyjściem wiosny auto rozstanie się z oponami zimowymi.
Wymiana ogumienia to ważny moment. W zasadzie jedynym mankamentem auta, który powtarza się w opiniach różnych kierowców jest przeciętny poziom wyciszenia przy większych prędkościach. Ten nie jest jednak związany z wysokoprężnym silnikiem 1,8 DiD o mocy 150 KM. To prawda - na autostradach - z racji wysokiego nadwozia - szum wiatru jest wyraźnie słyszalny, ale - przynajmniej w naszym odczuciu - za przeciętny komfort akustyczny odpowiadają w dużej mierze właśnie zimowe opony. O tym, czy nasze przypuszczenia okażą się słuszne, dowiemy się już za kilka dni...
Na szczęście, oprócz wyciszenia wnętrza, trudno wskazać słabe strony ASX-a. Wszyscy kierowcy chwalili właściwości jezdne, wysoki komfort (to zasługa płyty podłogowej modelu outlander) i bardzo skuteczne hamulce. Pochwały zbierało też wnętrze - ergonomiczna pozycja za kierownicą (która regulowana jest w końcu w dwóch płaszczyznach) i dobra widoczność (plus za duże lusterka).
Esteci narzekać będą jednak na monotonię - kokpit nie aspiruje do miana działa sztuki - panuje w nim morze czerni. Większości nabywców nie powinno to jednak przeszkadzać, poza wymagającym przyzwyczajenia przyciskiem do obsługi komputera pokładowego (po lewej stronie zegarów) wszystko znajduje się dokładnie tam, gdzie można się tego spodziewać. Pokrętła, klamki i tapicerka nie sprawiają też wrażenia montowanych na taśmę klejącą - gdy już przyzwyczaimy się do przeciętnej aparycji, na pewno docenimy solidność montażu.
Pozytywne opinie zbierał bagażnik o pojemności 419 l. Pod podłogą (w dodatkowej skrytce) mieści się np. laptop i aparat fotograficzny, do kufra - bez problemu - wchodzi też składany wózek dziecięcy.
Różne opinie zbierała jednostka napędowa. Młodsi kierowcy, którzy obsługują pedał przyspieszenia w systemie "zerojedynkowym" bardzo ją chwalili. 150 KM i 300 Nm zapewniają dobrą dynamikę - wg danych technicznych samochód rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i osiąga prędkość maksymalną niemal 200 km/h. Ci, którzy preferowali spokojną, rodzinną jazdę podkreślali natomiast, że reakcja na gaz mogłaby być szybsza.
Co ciekawe - wszyscy mieli rację. Silnik 1,8 l DiD charakterystyką przypomina doładowaną jednostkę benzynową. Subtelne głaskanie pedału przyspieszenia daje mizerne efekty - auto przyspiesza wówczas "majestatycznie". Co innego gdy wciśniemy pedał do oporu i damy turbosprężarce odrobinę czasu na rozkręcenie się do odpowiednich obrotów. Przyrost momentu obrotowego jest wówczas mocno odczuwalny, przez chwilę można się poczuć, jak za kierownicą samochodu sportowego.
Niezależnie od preferowanego przez nas stylu jazdy docenimy jednak niewielkie zużycie paliwa. Nawet w zimie, w miejskich korkach - niezależnie od kierowcy - jednostka nie zużywała więcej niż 8,5 l/100 km. Nie rezygnując z dynamiki, bez problemu osiągnąć można średnie spalanie na poziomie 7 l/100 km. Spokojnie usposobieni kierowcy zbliżą się do wyniku 6 l/100 km.