Wypadek w Warszawie. Kierowca BMW jechał 130 km/h?

Kierowca, który w niedzielę śmiertelnie potrącił mężczyznę na przejściu na ul. Sokratesa na Bielanach jechał około 130 km/h - powiedział podczas środowej konferencji prasowej Łukasz Puchalski, dyrektor Zarząd Dróg Miejskich.

"W dniu dzisiejszym odbyła się komisja powypadkowa z udziałem policji" - przekazał wiceprezydent stolicy Robert Soszyński.

Podczas środowej konferencji głos zabrał też Łukasz Puchalski, dyrektor Zarząd Dróg Miejskich. "To jest tragedia niewyobrażalna (...) Udaliśmy się na spotkanie, wizję w terenie organizowaną przez policję przy naszym udziale. To już drugi rok, w którym takie komisje się odbywają. (...) Wiemy to, że kierowca jechał z prędkością około 130 km/h. Wiemy, że ślady drogi hamowania widać na co najmniej 30 metrach przed przejściem dla pieszych, co pokazuje, że kierowca widział pieszego natomiast z uwagi na prędkość, którą w tym miejscu osiągnął nie był w stanie w żaden sposób zareagować" - powiedział dyrektor Zarząd Dróg Miejskich.

Reklama

Zaraz po wypadku świadkowie mówili, że kierowca wjechał na przejście ze znaczną prędkością, bez hamowania.

Dyrektor ZDM dodał też, że całość zdarzenia jest uchwycona przez kamery monitoringu oraz, że policja, prokurator, sąd ma bardzo dobrą wiedzę i materiał, jak do samego zdarzenia doszło. "Z informacji jakie pozyskaliśmy można powiedzieć jedno, że sąsiad zabił sąsiada. To mieszkaniec ulicy przy Agorze, która jest naturalnym ciągiem ulicy Sokratesa. Wieloletni mieszkaniec. Mieszkaniec, który na co dzień był mechanikiem, przerabiał swój samochód. Przerabiał w taki sposób, że policja ma duże wątpliwości co do tego, czy ten samochód w ogóle powinien poruszać się po drogach publicznych" - stwierdził Puchalski.

W niedzielę na ulicy Sokratesa samochód bmw potrącił pieszego, który przechodził przez ulicę po pasach. Według świadków auto uderzyło w przechodnia z ogromną siłą. Mężczyzna przechodził przez ulicę z kobietą i dzieckiem w wózku, które również ucierpiało. 33-latek zmarł mimo reanimacji. Jak się potem okazało, kierowca był trzeźwy.

W poniedziałek w godzinach późnopopołudniowych odbyło się posiedzenie aresztowe sądu. Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora o tymczasowy areszt dla kierowcy bmw i zastosował wobec niego dozór policji. "Otrzymaliśmy uzasadnienie sądu i dzisiaj skierujemy zażalenie na tę decyzję" - przekazał w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński.

Kierowca bmw usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym oraz narażenia pieszych - kobiety i jej dziecka - znajdujących się na przejściu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu i odpowiadał na pytania obrońcy. "Wyjaśnił, że niewiele pamięta, dodał, że oślepiło go słońce" - informował w poniedziałek Łapczyński.

Ponadto prokuratura zaapelowała o zgłaszanie się świadków zdarzenia, w szczególności kierowcy srebrnego samochodu, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy