Dlaczego samochody elektryczne są najbardziej przyjazne środowisku?

Napęd elektryczny od lat jest promowany jako najbardziej ekologiczne źródło napędu do samochodów. Coraz częściej jednak sceptycy zwracają uwagę, że fakt, iż nie emitują one zanieczyszczeń podczas jazdy, wcale nie oznacza, że są one obojętne dla środowiska. Sprawdźmy więc jaka jest prawda.

Przyczyną pojawienia się wątpliwości co do faktycznej ekologiczności samochodów elektrycznych było zwrócenie uwagi na to, że wpływ pojazdu na środowisko to nie tylko zanieczyszczenia, które wydobywają się z rury wydechowej. Trzeba również wziąć pod uwagę sam proces produkcji pojazdu, a także wytworzenia paliwa dla niego.

Nie jest tajemnicą, że stworzenie baterii do auta elektrycznego jest bardzo energochłonne, co przekłada się między innymi na emisję CO2 do atmosfery - gazu, który od lat jest na celowniku państw na całym świecie, podejmujących cały szereg działań, mających na celu redukcję jego ilości wytwarzanej przez człowieka.

Reklama

Do tego dochodzi kwestia samego prądu, którym ładujemy auto elektryczne. Coraz więcej energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, ale nadal jej wytwarzanie ma niemały wpływ na środowisko i dotyczy to nie tylko Polski. Czy zatem, biorąc pod uwagę te czynniki, możemy nadal uważać "elektryka" za najbardziej ekologiczny rodzaj samochodu?

Na to pytanie postanowił odpowiedzieć Volkswagen, zlecając przygotowanie raportu na temat faktycznego oddziaływania na środowisko aut z różnymi rodzajami napędu. Jest to inicjatywa o tyle naturalna, że Niemcy planują w ciągu kilku najbliższych lat prawdziwą ekspansję samochodów elektrycznych, a pierwszy z nich, ID.3, ma pojawić się na rynku już w tym roku i kosztować tyle, ile Golf z silnikiem Diesla. Nic więc dziwnego, że Volkswagen chciał poznać dokładne dane na temat ekologiczności poszczególnych rozwiązań, a także ich potencjału rozwojowego.

Badacze z Uniwersytetu Brukselskiego za pojazd wzorcowy wybrali Volkswagena Golfa VII. Jest to świetny model do tego typu porównania, ponieważ dostępny jest z każdym z pięciu typów napędu, który został poddany analizie. Była to wersja benzynowa, wysokoprężna, zasilana gazem ziemnym, hybryda plug-in (elektryczny zasięg 45 km) oraz "elektryk" (zasięg 250 km). Za wyznacznik ekologiczności poszczególnych rozwiązań przyjęto emisję CO2 na każdy przejechany kilometr w czasie eksploatacji zakładającej przebieg 200 tys. km.

W przypadku samochodu z silnikiem benzynowym, wyprodukowanie go odpowiada za 26 g CO2, a wytworzenie paliwa dla niego kolejne 27 g CO2. Z kolei samo przejechanie jednego kilometra oznacza emisję 119 g CO2, co daje łączną emisję 172 g CO2/km.

Produkcja diesla z kolei daje 29 g CO2, natomiast paliwa dla niego jedynie 11 g CO2. Ponieważ silniki wysokoprężne zużywają mniej paliwa, niż benzynowe, korzystniej wypada też emisja CO2 podczas jazdy, która wyniosła 100 g. Daje nam to w sumie 140 g CO2/km.

Ciekawie przedstawia się wykres dotyczący wersji zasilanej gazem ziemnym. Mamy do czynienia z odpowiednio przystosowanym silnikiem benzynowym, który spala więcej gazu, niż spalałby benzyny, ale CNG jest paliwem będącym źródłem zauważalnie mniejszej ilości zanieczyszczeń. Produkcja takiego auta to 29 g CO2, paliwa do niego 27 g CO2, ale podczas eksploatacji emituje on jedynie 94 g CO2/km. Sumarycznie daje to jednak wynik gorszy, niż w przypadku diesla, ale zauważalnie lepszy, niż "benzyniaka" - 150 g CO2/km.

Zupełnie inny rozkład jest w przypadku hybrydy plug-in. Sama produkcja oznacza emisję 41 g CO2, co wynika z obecności baterii litowo-jonowej oraz motoru elektrycznego. Duży jest także udział CO2 w produkcji paliwa - 55 g CO2, co wynika ze zużywania zarówno benzyny, jak i prądu. Odbywa się to jednak z wymierną korzyścią, ponieważ emisja podczas jazdy wynosi jedynie 41 g CO2, co daje w sumie 137 g CO2/km, a więc wynik lepszy nawet od diesla.

Na końcu dochodzimy wreszcie do auta elektrycznego, którego produkcja faktycznie oznacza największą emisję CO2 - 57 g CO2. Również wytworzenie "paliwa" do niego ma największy wpływ na środowisko - 62 g CO2. Na tym jednak kończy się problem emisji - podczas jazdy "elektrykiem" nie produkujemy żadnych zanieczyszczeń. W efekcie w czasie eksploatacji takie auto emituje 119 g CO2, czyli wyraźnie mniej, niż konwencjonalne rodzaje napędów.

Powyższe wyliczenia oparto na danych z 2017 roku, co pozwala z optymizmem patrzeć na samochody elektryczne. Dopiero teraz bowiem rozpoczyna się ich prawdziwa ekspansja i dynamiczny rozwój technologii z nimi związanych. Dlatego też autorzy raportu dokonali estymacji, na ile zmieni się wpływ poszczególnych rodzajów napędu na środowisko w dalszej przyszłości. Za punkt do swoich analiz przyjęli rok 2030.

Zgodnie z przedstawionymi danymi, emisja CO2 generowana podczas produkcji poszczególnych samochodów nie ulegnie zmianie. Z tą jednak różnicą, że wtedy hybryda plug-in będzie w stanie przejechać do 85 km na samym prądzie, a samochód elektryczny aż 440 km. Szacunki zakładają też niewielkie zmniejszenie wpływu na środowisko procesu przetwarzania paliw kopalnych. Wyraźnie ma natomiast poprawić się sprawność silników spalinowych, co przełoży się na niższe zużycie paliwa i w konsekwencji emisji CO2 (między innymi za sprawą układów mikrohybrydowych). Sporo zmieni się też w kwestii ekologiczności wytwarzania prądu.

W sumie rozwój technologii ma pozwolić na zmniejszenie emisji CO2/km do 134 g w przypadku auta benzynowego, 113 g w przypadku diesla i CNG, 106 g dla hybydy plug-in oraz jedynie 94 g dla "elektryka".

Podsumowując, samochód elektryczny nie jest obojętny dla środowiska, ale jego wpływ na emisję CO2 jest nieporównywalnie mniejszy, od wszystkich pozostałych rodzajów zasilania. Warto też zauważyć, że o ile "elektryk" "emituje" znacznie więcej dwutlenku węgla podczas produkcji i wytwarzania "paliwa", niż auto spalinowe, to jest to emisja tylko w konkretnych miejscach. Natomiast samochód z napędem konwencjonalnym emituje najwięcej CO2 podczas jazdy, a więc zwykle na terenach zamieszkanych. To również nie jest bez znaczenia

.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy