Afera "dieselszwindel"

Volkswagen dopłaci tysiące euro do zakupu nowych aut!

U naszych zachodnich sąsiadów rusza właśnie kolejna fala dopłat do zakupu nowych samochodów. Tym razem chodzi o wymianę na nowe starych pojazdów z silnikami wysokoprężnymi. Niemieckie władze, co jest oczywiście następstwem afery Dieselgate, wspiera w tej kwestii Volkswagen. Na jakie rabaty i upusty liczyć mogą klienci za Odrą?

W przypadku zezłomowania pojazdu dowolnej marki z silnikiem wysokoprężnym spełniającym normy emisji spalin od Euro 1 (obowiązywała od 1993 roku) do Euro 4 (obowiązywała do 2009 roku!) w salonach Volkswagena liczyć można na duże zniżki (obowiązują na auta nowe oraz "prawie nowe"). Najtańszy up! (oraz jego elektryczne wcielenie e-up!) jest wówczas tańszy o 1,5 tys. euro. Na Polo oszczędzić można 2,5 tys. euro, na T-Rocu 3 tys. euro, a na Tiguanie - 4 tys. euro. W przypadku najpopularniejszego kompaktu w Niemczech - Golfa - premia za złomowanie wynosi aż 5 tys. euro. Dopłaty do modeli: Passat (również Variant), Arteon, Sharan i Touareg wynoszą aż 8 tys. euro!

Reklama

Na tym jednak "promocja" się nie kończy. Okazuje się bowiem, że słowo "złomowanie" jest tu użyte raczej na wyrost. Samochody z normą emisji od Euro 1 do Euro 4 rzeczywiście trafią do punktów demontażu. Tyle tylko, że osoba oddająca pojazd do utylizacji, oprócz premii w salonie Volkswagena, otrzyma równowartość wartości rezydualnej oddawanego auta! Zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe? To jeszcze nie koniec!

W 14 miastach, które rząd federalny uznał za najbardziej zanieczyszczone spalinami, osoby chcące wymienić swojego starego diesla na nowy pojazd liczyć mogą na dodatkowe premie. Te - w zależności od modelu - wahają się od 500 (up!) do 7 tys. euro (Passat, Arteon, Sharan i Touareg) i mogą być sumowane z innymi upustami. Na premie i odkup za cenę wartości rezydualnych liczyć mogą nawet właściciele aut z silnikami spełniającymi normę Euro 5. Różnica jest tylko taka, że samochody - zamiast do hutniczego pieca - zostaną ponownie wprowadzone na rynek, po dostosowaniu ich (oczywiście na koszt Volkswagena) do normy emisji spalin Euro 6.

Jeśli program zakończy się sukcesem i diesle z normami Euro 4 trafią na złom i do hut, może to oznaczać sporą "dziurę" w polskim rynku samochodów używanych, który opiera się na imporcie starych aut. Tylko w zeszłym roku do Polski przywieziono 350 tys. diesli, przeważnie starszych niż 7-letnie.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy