Polskie miasta utoną w śmieciach? "Drobny" błąd w nowej ustawie...
22 lutego weszła w życie, wywołująca wiele kontrowersji, ustawa o elektromobilności. Chociaż od jej opublikowania minęło zaledwie pół roku, ministerstwo energii już pracuje nad pakietem niezbędnych poprawek. Co, tym razem, uszło uwadze rządzących?
Jak donosi Instytut SAMAR, chodzi o zapis zobowiązujący lokalne samorządy (z wyłączeniem tych gmin i powiatów, w których liczba mieszkańców nie przekracza 50 tys.) do posiadania we flocie pojazdów użytkowych co najmniej 10 proc. taboru elektrycznego. Oznacza to, że firmy zajmujące się np. wywozem nieczystości czy utrzymaniem ruchu (np. odśnieżanie) - od 1 stycznia 2020 roku - będą musiały korzystać z, co najmniej kilku, pojazdów elektrycznych. Co w tym złego?
Problem w tym, że rządzący mocno zapędzili się w utopijnej wizji czystego transportu. W ustawie jasno wskazują, że chodzi o pojazdy EV czyli z napędem stricte elektrycznym. Sęk w tym, że tego typu samochodów użytkowych nie ma w swojej ofercie żaden z liczących się producentów!
Potentaci pokroju MANa, Mercedesa, Scanii czy Volvo chwalą się wprawdzie użytkowymi pojazdami z napędem elektrycznym, ale te - w większości - są dopiero na etapie prototypów. Niewiele wskazuje na to, by zasiliły ofertę w najbliższych miesiącach, a nawet jeśli tak się stanie, szanse na dostawy przed końcem przyszłego roku są bliskie zeru.
Oznacza to, że dotrzymanie wyznaczonego przez ustawodawcę terminu jest zupełnie nierealne. Z perspektywy magistratów oznaczać to może kary. Najczarniejszy scenariusz zakłada, że po 1 stycznia 2020 roku wiele miejscowości, kolokwialnie mówiąc, "utonie w śmieciach". Pamiętajmy, że wiele gmin i powiatów zleca prace komunalne podwykonawcom wybieranych na zasadzie przetargów. Brak wymaganego przez zleceniodawcę (gminę lub powiat) elektrycznego taboru sprawi, że z dniem 1 stycznia 2020 roku magistraty nie przedłużą z nimi umów!
W odpowiedzi na interpelacje posła Pawła Pudłowskiego (Nowoczesna) wiceminister energii - Tadeusz Skobel - poinformował, że od sierpnia bieżącego roku trwają prace nad pakietem zmian w ustawie Prawo energetyczne i szeregu innych ustaw. W jego ramach poprawiona ma zostać również ustawa o elektromobilności.
W treści pisma przedstawiciele resortu informują, że "Sprzęt tego typu (elektryczne pojazdu użytkowe - przyp. red.) jest od kilku lat prezentowany na międzynarodowych targach. Funkcjonują również polskie firmy, posiadające w swojej ofercie elektryczne zamiatarki, a także śmieciarki".
Z dalszej części wynika jednak, że urzędnicy zdają sobie sprawę ze swojego błędu. W dokumencie czytamy bowiem, że resorty opracował już pakiet niezbędnych poprawek.
"Proponowana zmiana polega na nadaniu art. 68 ust. 3 ustawy następującego brzmienia: "Jednostka samorządu terytorialnego, o której mowa w art. 35 ust. 2, od dnia1 stycznia 2020 r., wykonuje lub zleca wykonywanie zadania publicznego podmiotowi, którego udział pojazdów elektrycznych lub pojazdów napędzanych gazem ziemnym we flocie pojazdów użytkowanych przy wykonywaniu tego zadania wynosi co najmniej 10%" - czytamy w dokumencie.
W ustawie pojawi się więc wymowne stwierdzenie "lub pojazdów napędzanych gazem ziemnym" dowodzące, że na etapie jej wdrażania po prostu o nich zapomniano...