Samochody elektryczne

Morawiecki: Polskie auto nieważne, ważne 500+!

To, czy polski samochód elektryczny będzie teraz, czy za dwa lata to są kwestie drugorzędne w stosunku do programu 500 plus, w porównaniu do emerytury plus - ocenił premier Mateusz Morawiecki pytany we wtorek w TVN24 o realizację obietnic wyborczych.

Premier pytany o takie deklaracje, jak polski samochód elektryczny, polskie autobusy na prąd czy budowa mieszkań w ramach programu Mieszkanie plus mówił, że jego obietnicą były autobusy elektryczne "i jeździ ich coraz więcej po Polsce, po polskich miastach".

Niestety, premier minął się z prawdą. To właśnie on w 2016 roku głosił chwytliwe hasła o milionie samochodów elektrycznych, które miały jeździć po polskich drogach w 2025 roku. Do tej daty jest jeszcze daleko, ale już wiadomo, że to mrzonki. Nawet organizacje wspierające elektryczną motoryzację (konsorcjum Atmoterm i Forum Elektromobilności opracowało specjalny raport na zlecenie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii) twierdzą, że w będzie to maksymalnie 300 tys. samochodów.

Natomiast realnie patrząc, nawet ta liczba jest znacznie przesadzona - pod koniec lipca 2019 r. w Polsce zarejestrowane było 6 330 elektrycznych samochodów osobowych, w tym 4 009 pojazdów w pełni elektrycznych (BEV, ang. battery electric vehicles) oraz 2 321 hybryd typu plug-in (PHEV, ang. plug-in hybrid electric vehicles). Gdzie więc do 300 tys.? A do miliona?

Reklama

To również premier Morawicki zapowiadał opracowanie polskiego samochodu elektrycznego, który miał być polską myślą techniczną, i który miał być eksportowany do Europy, a nawet produkowany zagranicą na licencji. Hucznie ogłoszono konkurs na... jego wygląd, pomijając jakiekolwiek wymagania techniczne. Dopiero po rozstrzygnięciu konkursu, zaczęły się analizy dotyczące... wielkości samochodu! Następnie utworzona celem opracowania i wyprodukowania polskiego samochodu elektrycznego spółka Electromobility Poland powierzyła utworzenie projektu... niemieckiej firmie Edag Engineering. Niemcy, zdając sobie sprawę z wyzwania, zapowiedzieli przygotowanie samochodu na 2022 rok.

Tyle tylko, że w tym czasie wszyscy znaczący producenci samochodów na świecie będą mieli już w swojej ofercie samochody elektryczne. W salonach Audi zadebiutował już elektryczny model e-tron. We wrześniu w ofercie Porsche pojawi się bezemisyjny Taycan. W przyszłym roku na rynek trafią elektryczne pojazdy nowej marki - Volkswagen I.D (hatchback i crossover) i pierwsze bateryjne auta Seata i Skody. Swój pierwszy całkowicie elektryczny model, czyli EQC wprowadził na rynek Mercedes, tak jak Jaguar, który zaprezentował I-Pace'a. Nissan ma Leafa, Hyundai ma Konę i Ioniq, Kia - e-Soula. Wymieniać tak można długo...

Dlatego śmiało postawimy wniosek, że wyłożone przez Polskę pieniądze, za które Niemcy zbudują "polski" samochód elektryczny, będą pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Prawdopodobnie zdaje sobie z tego sprawę i premier Morawiecki, który w obecnej kampanii wyborczej skrzętnie omija temat aut na prąd.

Prawdę mówił natomiast premier o elektrycznych autobusach, które są częstym widokiem na polskich drogach. Tyle tylko, że będący potentatem na tym rynku bolechowicki Solaris jest firmą prywatną, która... niemal równy rok temu została sprzedana hiszpańskiej grupie CAF i ma hiszpańskiego prezesa. Solaris na transakcji nie wyszedł zresztą źle - dziś firma jest największym producentem autobusów elektrycznych w Europie, do którego w tym roku należała 1/4 całego rynku! Autobusy Solarisa spotkać można na ulicach kilkudziesięciu europejskich miast (m.in. Oslo, Berlina, Mediolanu, Barcelony czy Paryża).

Mirosław Domagała


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy