Polskie drogi

Tragiczny wypadek podczas kuligu za samochodem (Aktualizacja)

​Dwie nastolatki zostały ranne, w tym jedna ciężko, po tym, jak w czasie kuligu pod Elblągiem wpadły na drzewo. Okoliczności wypadku badają policjanci - poinformował Jakub Sawicki z zespołu prasowego elbląskiej policji.

Do wypadku doszło w poniedziałek wieczorem w miejscowości Adamowo w gminie Elbląg. 40-letni kierowca renault ciągnął na sznurku za samochodem trzy worki foliowe, a na nich 6 osób, po dwie osoby na worku.

Na zakręcie ostatnia para wypadła z drogi i uderzyła w drzewo. Obrażeń doznały dwie nastolatki. 15-latka z ciężkimi obrażeniami głowy walczy o życie w szpitalu

(Aktualizacja 24.01. 2021 - dziewczynka zmarła).

. Jej 14-letnia koleżanka również trafiła do szpitala. Ma złamaną rękę. Policjanci zatrzymali kierowcy prawo jazdy. Był trzeźwy. Okoliczności wypadku są wyjaśniane przez policjantów. Kierowca jest ojcem 15-latki.

"Pamiętajmy, że tak ekstremalne kuligi bezpośrednio zagrażają życiu i zdrowiu. Obowiązujące przepisy ruchu drogowego kategorycznie zabraniają ciągnięcia za pojazdem osoby na nartach, sankach, wrotkach lub innym podobnym urządzeniu. Organizacja takiego kuligu jest wykroczeniem, za które kierowca może zostać ukarany 500-złotowym mandatem i punktami karnymi przez policjanta lub jeszcze wyższą grzywną przez sąd"- podkreślił Jakub Sawicki.

Dodał, że to wcale nie grzywna może okazać się największą karą. "Taka lekkomyślna zabawa może skończyć się poważnymi obrażeniami, a nawet śmiercią uczestników kuligu, który wymknie się spod kontroli. A żeby tak się stało naprawdę nie trzeba wiele. Wystarczy chwila nieuwagi, ciut za duża prędkość i jakaś nierówność, kamień lub konar drzewa ukryty pod śniegiem, żeby doszło do tragedii, której można było uniknąć. Apelujemy o rozwagę i przypominamy, że w wielu przypadkach to my sami stanowimy o swoim bezpieczeństwie" - wskazał.

Za spowodowanie wypadku, którego skutkiem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć, sprawcy grozi od 6 miesięcy do 8 lat. 

Reklama

Kulig, to bardzo przyjemna zimowa rozrywka. Obecne warunki pogodowe sprzyjają organizacji kuligów. Niestety kulig za samochodem to niebezpieczna i zakazana zabawa, która prowadzi niekiedy do tragedii - stąd apel policjantów.

Niebezpieczne są zwłaszcza kuligi za samochodem i na publicznych drogach. Sanki nie są przystosowane do szybkiej jazdy za samochodem. W razie konieczności hamowania nie da się ich skutecznie ich zatrzymać - uczestnicy kuligu mogą uderzyć w ciągnące je auto, a potem wpaść na siebie.

Nad sankami trudno też zapanować w zakrętach i łukach. Nawet odrobinę zbyt duża prędkość auta może spowodować, że ciągnięte osoby wypadną z trasy. Na drodze publicznej mogą wpaść pod koła jadącego z przeciwnej strony samochodu. Także wpadnięcie do rowu lub w drzewo może zakończyć się tragedią.

Z powodu bezpieczeństwa zabrania się ciągnięcia za pojazdem osób na sankach, nartach lub innych podobnych urządzeniach (art. 60 ust.2 pkt 2 Ustawy Prawo o ruchu drogowym) - to wykroczenie i grozi za nie mandat ( do 500 zł) oraz punkty karne ( 5 pkt.). 

Jeśli kierowca, spowoduje wypadek podczas kuligu i dojdzie w nim do śmierci któregoś z uczestników kuligu, grozi mu nawet osiem lat pozbawienia wolności.

Oto kilka zasad jakie muszą być przestrzegane podczas organizacji kuligu:

- kulig rozpoczyna się na drodze leśnej/ polu gdzie nie ma żadnego ruchu kołowego innych pojazdów

- linka między "ciągnikiem", a pierwszymi sankami musi być dostatecznie długa

- jedna osoba patrzy wyłącznie do tyłu obserwując dzieci na sankach

- niewielka szybkość kuligu z doczepionymi sankami - pomimo radosnych okrzyków dzieci “szybciej, szybciej!", nie powinno się jechać szybciej niż 20 km na godzinę, a na wąskiej leśnej drodze jeszcze wolniej.

- ciepła odzież

Przed kuligiem należy sprawdzić wybraną przez siebie trasę. Ważny jest też stan techniczny sanek. Złamane szczebelki, wystające śruby lub gwoździe, to poważne zagrożenie.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy