Poważny wypadek o nietypowym przebiegu

Minionej nocy w Borowinie Starozamojskiej (woj. lubelskie) na drodze krajowej nr 17 doszło do potrącenia pieszego. Zdarzenie miało nietypowy przebieg.

Wszystko zaczęło się od potrącenia sarny
Wszystko zaczęło się od potrącenia sarnyInformacja prasowa (moto)

Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że zdarzenie rozpoczęło się od... kolizji autobusu kursowego z sarną. Jeden z kierowców autobusu, 39-letni obywatel Ukrainy wysiadł, aby sprawdzić powstałe w samochodzie uszkodzenia. Gdy wyszedł na jezdnię, został potrącony przez nadjeżdżającą hondę, którą kierował 20-latek.

Jak ustalili policjanci, pieszy poruszał się poboczem z włączoną latarką trzymaną w ręku. Wg policji, prawdopodobną przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości jazdy kierującego hondą do panujących na drodze warunków. Gdy kierowca dostrzegł leżącą na drodze sarnę, gwałtownie skręcił w lewo, by uniknąć jej najechania. Na skutek tego manewru samochód wpadł w poślizg i uderzył w pieszego.

Kierowca hondy jazdę zakończył na dachu w przydrożnym rowie. Na szczęście ze zdarzenia wyszedł bez uszczerbku na zdrowiu. Natomiast pieszy z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala. Wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.

Informacja prasowa (moto)

Przepisy mówią, że zasięg świateł mijania musi wynosić minimum 40 metrów. Jadący z prędkością 70 km/h samochód pokonuje taki odcinek w ciągu 2 sekund. Tymczasem czas reakcji kierowcy na zagrożenie to około 1 s. Innymi słowy - nie da się wyhamować przed nieruchomą przeszkodą, jadąc na światłach mijania z prędkością 70 km/h. Jest to możliwe dopiero, gdy prędkość nie przekracza 55 km/h.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas