Polskie drogi

Policja poszukuje kierowcy BMW na holenderskich numerach. Chyba się myli

Do potrącenia pieszego na przejściu omal nie doszło ostatnio w Wieliczce. Co ciekawe, chociaż zdarzenie miało miejsce na oczach patrolu policji, kierującego BMW nie udało się zatrzymać, ani ustalić.

Jak podała policja, do zdarzenia doszło 30 września około godziny 13:40 na ul. Kościuszki w Wieliczce. Według funkcjonariuszy kierujący pojazdem BMW nie ustąpił pierwszeństwa wchodzącemu na przejście dla pieszych mężczyźnie i omal go nie potrącił. W ostatniej chwili pieszy odskoczył przed nadjeżdżającym pojazdem i przewrócił się na chodnik. Kierujący BMW nie zwalniając, pojechał dalej.

Zdarzenie poprzedziło zatrzymanie się radiowozu, który jechał w przeciwnym kierunku, przed tym samym przejściem dla pieszych. Zauważył to pieszy i wszedł na pasy, nie zwracając uwagi na zbliżające się BMW. Funkcjonariusze po ustaleniu, że pieszy nie odniósł obrażeń podjęli pościg za kierującym osobówką. Jednak choć ruszyli tuż za nim, nie udało im się go zatrzymać.

Reklama

Opisywaną sytuację nagrała samochodowa kamera, a nagranie to jest dowodem w postępowaniu prowadzonym przez Komendę Powiatową Policji w Wieliczce. Jak podali funkcjonariusze, BMW miało holenderskie tablice rejestracyjne. Skontaktował się jednak z nami czytelnik, który poinformował nas, że sprawdził te numery w holenderskiej aplikacji i nie ma takiej rejestracji w tym kraju. Holenderskie tablice mają przede wszystkim żółte tło, ale można było zakładać, że w tak starym aucie jest jeszcze rejestracja, zgodna z jakimś nieaktualnym wzorem. Wiele wskazuje na to, że mogą być to duńskie numery.

Wspomniane nagranie publikowaliśmy już wcześniej i komentowaliśmy je. Zwrócimy tylko raz jeszcze uwagę na przepis, który zabrania pieszemu wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd, również na przejściach dla pieszych. A ten pieszy wszedł nie przed maskę BMW, tylko w bok auta, więc pojazd był tuż obok niego, kiedy podjął decyzję wejścia na pasy. Najwyraźniej mężczyzna nie słyszał o wspomnianym przepisie. Co gorsza, nie słyszeli chyba o nim także funkcjonariusze. Z kolei kierujący BMW nie wiedział o tym, że nie wolno oddalać się z miejsca zdarzenia, którego było się uczestnikiem.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy