Akt oskarżenia po wypadku Macierewicza. Kierowca nie przyznaje się do winy
W połowie grudnia prokuratura ma skierować do sądu akt oskarżenia ws. karambolu z udziałem auta szefa MON - poinformował zastępca Prokuratora Okręgowego do Spraw Wojskowych w Poznaniu prok. ppłk Rafał Fiertek.
Jak tłumaczył ppłk Fiertek, w ubiegłym tygodniu odbyło się końcowe zaznajomienie podejrzanego i obrońcy z aktami sprawy.
"Nic więcej już w tej sprawie nie planujemy, więc w ciągu dwóch tygodni chcemy skierować już akt oskarżenia do sądu" - powiedział Fiertek, potwierdzając podaną w środę informację RMF FM.
Akt oskarżenia w tej sprawie ma trafić do Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie.
Do wypadku z udziałem auta, którym jechał minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, doszło 25 stycznia w Lubiczu Dolnym k. Torunia, na drodze krajowej nr 10. W zdarzeniu ucierpiały trzy osoby, szef MON nie odniósł obrażeń. Zaraz po zdarzeniu odjechał innym samochodem do Warszawy.
Wypadek w Lubiczu Dolnym
Do zdarzenia doszło przy zjeździe na autostradę A1. Minister Antoni Macierewicz przesiadł się do innego pojazdu Żandarmerii Wojskowej i odjechał z miejsca wypadku. W wyniku karambolu dwie osoby zostały ranne, jedna z pojazdu cywilnego, druga z pojazdu ŻW - obie zostały przewiezione do szpitala na badania. Według relacji słuchacza RMF, pana Michała, samochody rządowe jechały z nadmierną prędkością i na skrzyżowaniu, na którym zapaliło się czerwone światło, próbowały zmieścić się pomiędzy hamujące auta. Nagle ni z tego, ni z owego pierwszy samochód Żandarmerii Wojskowej wpada przed nas, centralnie przed nas, uderza w inny samochód, a za nim wpada drugi samochód, to BMW. Wpada w nas i w ten samochód pierwszy rządowy - mówił pan Michał w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszek Piekarskim. Według RMF, wszyscy uczestnicy karambolu mają teraz jechać do szpitala na pobranie krwi do badań na obecność alkoholu. Prokurator miał też zdecydować o zabezpieczeniu wszystkich samochodów. Szczegóły tutaj: http://bit.ly/2j5DeJH Zdjęcia:Tytus Żmijewski (PAP)
Śledztwo w tej sprawie toczyło się od końca lutego tego roku. Pod koniec października kierowcy żandarmerii wojskowej st. kpr. Grzegorzowi G. prokuratura przedstawiła zarzut spowodowania wypadku.Podczas przesłuchania w październiku mężczyzna nie przyznał się popełnienia zarzuconego mu czynu oraz skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Za zarzucane mu przestępstwo grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.