Polacy nie potrafią skręcać. Czas wreszcie się tego nauczyć
Za kierownicą samochodu najważniejsze jest myślenie, czyli umiejętność posługiwania się wyobraźnią, przewidywania pewnych sytuacji i skutków swojego własnego działania. Niestety, u znacznej części polskich zmotoryzowanych bardzo z tym kiepsko. Wielu z nich cechuje kompletna bezmyślność. A często dochodzi do tego jeszcze egoizm.
Wydawać by się mogło, że skręcanie na skrzyżowaniu w prawo nie powinno sprawiać nikomu kłopotów. To właściwie jeden z najłatwiejszych manewrów. Praktyka pokazuje jednak, że i tutaj często daje znać o sobie zupełny brak wyobraźni.
Skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Sygnał zielony. Pierwszy, czerwony samochód na prawym pasie będzie skręcał w prawo. Po przejściu poruszają się jednak piesi, którym oczywiście należy ustąpić pierwszeństwa. Kierowca czerwonego auta zatrzymuje się przed zebrą, tyle tylko, że staje dwa metry przed nią. Nie wiadomo dlaczego, ot tak mu się podoba.
Drugi w kolejce do skrętu w prawo, zielony samochód staje za czerwonym. Kierowcy tego auta nie przyjdzie nawet do głowy, że przecież można by ominąć poprzedzające auto i skręcając ustawić się obok niego. Ale tu już trzeba by skorzystać z szarych komórek, a skoro ich brakuje? No cóż, procesor pod czaszką po prostu nie wyrabia się...
Stoi zatem jak ta krowa na pastwisku, a jeśli jeszcze na dodatek rozmawia przez komórkę, oczywiście w niezwykle ważnej sprawie, to nawet nie przyjdzie mu do głowy, żeby uczynić coś mądrego.
Skręcać będzie także następne, niebieskie auto. Te pojazdy stoją jeden za drugim, po przejściu idą piesi. Cenne sekundy płyną.
Kierowca żółtego samochodu, a także kierowca autobusu też stoją, bo zostali zablokowani. Zanim pojazdy przed nimi skręcą w prawo i zjadą ze skrzyżowania, zmieni się zapewne cykl świateł i będzie już sygnał czerwony.
A teraz popatrzcie na drugi wariant. Czerwony samochód dojeżdża blisko przejścia, bo jego kierowca stara się nie utrudnić jazdy tym, którzy znajdują się za nim. Patrzy nie tylko do przodu, ale także analizuje, gdzie znajduje się tył jego auta.
Z kolei kierowca zielonego samochodu omija stojący przed przejściem czerwony pojazd i staje obok niego. To samo czyni następny, kierujący niebieskim samochodem.
Auta ustawiają się przed przejściem w tzw. wachlarzyk, a dzięki temu żółty samochód i autobus mogą swobodnie jechać prosto przez skrzyżowanie. Prawy pas jest odblokowany.
Popatrzcie jakie to łatwe. Trzeba tylko troszkę pomyśleć i naprawdę nie jest to aż takie trudne.
Zapewne ktoś zaraz powie, że jeśli w prawo skręcać będzie więcej pojazdów, to taki wachlarzyk nic nie da, bo i tak prawy pas będzie zablokowany. Istotnie, wówczas wszystkie skręcające auta nie zdołają ustawić się przed przejściem dla pieszych, ale i tak cała kolejka przesunie się do przodu, a to bardzo ważne.
W nasilonym ruchu miejskim każde działanie, które ułatwia innym jazdę, jest bardzo pożądane. To skręcanie, które opisałem powyżej, to tylko jeden z przykładów. Ja posunę się do przodu, to może ktoś inny będzie mógł przejechać...
Im więcej pojazdów skręci lub przejedzie przez skrzyżowanie w jednym cyklu świateł, tym lepiej, Tym sprawniej wszyscy będziemy się poruszać.
Niestety, to tylko teoria. Praktyka bywa zupełnie odmienna. Wielu z was widzi tylko czubek własnego nosa i tylko to, co dzieje się przed maską waszego samochodu. Ciągle słyszę, że drogi do niczego, znaki niepotrzebne, przepisy beznadziejne itd. A może to wy czasem jesteście beznadziejni?
Polski kierowca