Polski kierowca

Czy tramwaj ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną?

Na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną obowiązują nieco inne zasady dotyczące ruchu tramwajów, niż na pozostałych. Można by nawet rzec, iż twórcy przepisów osiągnęli tu prawdziwe mistrzostwo w ich pogmatwaniu. Stworzono bowiem zupełnie nietypowe i skomplikowane reguły. W praktyce nie ma to jednak większego znaczenia, bo zdecydowana większość kierowców i tak tych przepisów nie zna.

Czy tramwaj musi stosować się do sygnalizacji świetlnej?

Na wielu skrzyżowaniach w dużych miastach ruch tramwajów kierowany jest odrębną sygnalizacją przeznaczoną dla tych pojazdów szynowych.

W ogromnej większości przypadków sygnały świetlne dla tramwajów są synchronizowane z sygnalizacją dla pozostałych pojazdów. Oznacza to, że jeśli dla samochodów wyświetlany jest sygnał zielony, to dla tramwajów jednocześnie pionowa biała kreska. I odwrotnie: gdy dla samochodów wyświetlany jest sygnał czerwony, dla tramwajów biała kreska pozioma. 

Jeśli jednak na skrzyżowaniu nie ma odrębnej sygnalizacji dla tramwajów, motorniczy musi stosować się do wskazań ogólnej sygnalizacji świetlnej:

Reklama

W tej sytuacji oczywiście samochód ma drogę otwartą, natomiast tramwaj zamkniętą. 

Czy tramwaj skręcający na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną ma pierwszeństwo?

§ 95 pkt. 4 Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych stanowi:

Zwróćcie uwagę, że ten bardzo istotny przecież zapis umieszczony jest nie w ustawie Prawo o ruchu drogowym, ale w Rozporządzeniu o znakach i sygnałach. O ile niektórzy kierowcy znają lepiej lub gorzej przepisy zawarte w ustawie, o tyle mało kto sięga do tego rozporządzenia. A teraz popatrzmy, co wynika z zapisu zawartego w rozporządzeniu. 

W sytuacji pokazanej na rysunku skręcający w lewo tramwaj musi ustąpić pierwszeństwa autu jadącemu na wprost. 

Gdyby na skrzyżowaniu nie było sygnalizacji świetlnej, kolejność przejazdu byłaby oczywiście odwrotna: to kierujący samochodem musiałby ustąpić pierwszeństwa tramwajowi.

Ale to jeszcze nie wszystko:

Jeżeli samochód nie jedzie przez skrzyżowanie prosto, ale również skręca, to w takim przypadku pierwszeństwo będzie miał... tramwaj! 

A zatem wszystko zależy od tego, czy drugi pojazd jedzie przez skrzyżowanie prosto czy też skręca. 

To swoiste kuriozum! 

A co będzie w sytuacji, kiedy jeden samochód będzie jechał prosto przez skrzyżowanie, a drugi podążający za nim skręcał w prawo? 

Obowiązujący przepis stawia motorniczego tramwaju w dość trudnej sytuacji, bo musi on obserwować kierunkowskazy pojazdów nadjeżdżających z przeciwka. A przecież zdarza się i to bardzo często, że kierowcy włączają kierunkowskazy dopiero w ostatniej chwili, już w trakcie wykonywania sygnalizowanego manewru. A przecież chodzi tu o kwestię pierwszeństwa!

Trudno doprawdy zrozumieć, czym kierowali się autorzy tego rozporządzenia.

No a teraz pytanie za sto punktów: czy znaliście wcześniej tę zasadę? Czy na kursie na prawo jazdy wspominano cokolwiek na ten temat? 

Omawiany osobliwy przepis prowadzi w praktyce do takiej oto sytuacji: tramwaj musi ustąpić pierwszeństwa niebieskiemu autu, który jedzie prosto przez skrzyżowanie, ale za to ma pierwszeństwo przed zielonym samochodem, bo ten skręca.

Jak zmniejszyć o połowę liczbę zderzeń samochodów z tramwajami?

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na współpracę, a raczej synchronizację ogólnej sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu z sygnalizacją dla tramwajów. 

Najczęściej sygnalizacja ogólna i sygnalizacja dla tramwajów są synchronizowane 1:1. Popatrzmy na rysunek: dla niebieskiego samochodu ruch jest otwarty, natomiast dla tramwaju i żółtego samochodu ruch jest zamknięty.

Teraz cykl świateł zmienia się, ruch zostaje otwarty dla tramwaju i żółtego samochodu. 

Zauważmy, że kierowca tego auta zamierza na skrzyżowaniu skręcić w lewo, przecinając torowisko tramwajowe. 

W takiej właśnie sytuacji najczęściej dochodzi do zderzeń z tramwajami. 

A wystarczyłoby bardzo proste rozwiązanie i dziwię się, że nikt jeszcze na to nie wpadł.

W takim przypadku ruch na skrzyżowaniu jest na chwilę wstrzymany dla wszystkich kierunków, a otwarty tylko dla tramwajów. Wystarczy opóźnić otwarcie ruchu dla samochodów o 2-3 sekundy, a tramwaj zdążyłby już ruszyć. Dzięki temu skręcający samochód nie mógłby znaleźć się przed tramwajem. Musiałby zatrzymać się przed wjechaniem na torowisko. Te 2-3 sekundy nie miałyby żadnego znaczenia dla płynności ruchu na skrzyżowaniu, a mogłyby zapobiec wielu groźnym wypadkom.

To nie jest wcale mój radosny wymysł. Rozmawiałem z wieloma motorniczymi i w pełni zgadzali się oni ze mną, że byłoby to bardzo pożyteczne ułatwienie dla tramwajów. Wielka szkoda, że nie wpadli na to jeszcze inżynierowie ruchu. Ale tak to już jest, że decydenci bardzo często zupełnie nie dostrzegają tego, co tak bardzo jest potrzebne zwykłym ludziom.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polski kierowca | tramwaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy