Po pijaku wjechali na tory i zostawili na nich samochód!
Najbliższe dwa miesiące w areszcie spędzi 24-latek podejrzany o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego zatrzymali policjanci na terenie powiatu siedleckiego. Mężczyzna, będąc pod wpływem alkoholu, wjechał samochodem na torowisko kolejowe, gdzie pozostawił unieruchomiony pojazd. Na szczęście obsługa nadjeżdżającego pociągu pośpiesznego zdążyła w porę wyhamować skład. Sprawcy grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
W miniony piątek około 3.20 oficer dyżurny siedleckiej komendy został powiadomiony o stojącym na przejeździe kolejowym w miejscowości Kotuń samochodzie marki Honda.
Skierowani tam policjanci z komisariatu w Mokobodach potwierdzili tą informację i ustalili, że pojazdem podróżowały 4 osoby. Kierowca auta po wjechaniu na przejazd, najprawdopodobniej chcąc popisać się przed znajomymi, skręcił na tory, po których zamierzał kontynuować jazdę. Jednak samochód po zjechaniu z betonowych płyt przejazdu zawiesił się na płycie podłogowej, uniemożliwiając im dalszą jazdę. Gdy podróżni po kilku próbach doszli do wniosku, że sami nie są w stanie usunąć auta z torowiska, pozostawili je na światłach awaryjnych i poszli szukać holownika.
W tym czasie od strony Siedlec nadjechał pociąg pośpieszny relacji Brześć - Warszawa. Na szczęście jego obsługa w porę zauważyła pulsujące światła awaryjne i skład zdążył wyhamować około 100 metrów przed pojazdem.
Obecni na miejscu funkcjonariusze zatrzymali całą czwórkę w policyjnym areszcie do wytrzeźwienia i wyjaśnienia sprawy. Początkowo nikt z nich nie przyznawał się do kierowania samochodem, jednak wykonane w tej sprawie czynności pozwoliły na ustalenie, że kierującym był 24 - letni mężczyzna, który w chwili zdarzenia miał w organizmie ponad 0,8 promila alkoholu.
Sąd po zapoznaniu się z materiałami zgromadzonym w tej sprawie zdecydował o tymczasowym aresztowaniu sprawcy na najbliższe 2 miesiące pod zarzutem sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Za taki czyn grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.