Opel Grandland X

Opel Grandland X jest "rasowy" czy "nierasowy"?

"Dynamiczny, rasowy SUV gotowy na każdą przygodę. Grandland X to oryginalne połączenie najnowocześniejszej technologii i zachwycającego wzornictwa" - zachwala swój flagowy w tej kategorii pojazdów model Opel.

Hm...rasowy... To znaczy, że są też nierasowe? Po czym je poznać? Jakie są kryteria, pozwalające odróżnić samochód rasowy od nierasowego? Ile istnieje ras SUV-ów? Wdając się w tego rodzaju rozważania wchodzimy na grząski grunt. Dlatego zostawmy problemy rasowe i zajmijmy się pozostałymi cechami Grandlanda X, wskazywanymi przez jego producenta: dynamiką, technologią i gotowością na przygody. O "zachwycającym wzornictwie" pisaliśmy już w pierwszej części recenzji tego auta.

Gama silnikowa największego z SUV-ów z Ruesselsheim obejmuje dwie jednostki benzynowe o pojemności 1.2 i 1.6 litra oraz dwie wysokoprężne: 1.5 i 2.0. Wszystkie turbodoładowane. Testowany przez nas samochód był napędzany topowym dieslem o mocy 177 koni mechanicznych. Według producenta, Grandland X z takim silnikiem pod maską potrafi rozpędzić się do 211 km/godz. Nieźle. Trochę gorzej z dynamiką, bowiem liczba 100 pojawia się na prędkościomierzu dopiero po 9,5 sekundach od startu.

Reklama

W praktyce, użytkowany przez nas SUV absolutnie nie był zawalidrogą. Przeciwnie, dzięki pokaźnemu momentowi, dostępnemu już od niskich prędkości obrotowych (maksimum, czyli 400 niutonometrów, przy 2000 obr./min) okazał się znacznie żwawszy i bardziej ochoczy do pracy niż sugerowałyby to katalogowe dane o jego osiągach. Owszem, tuż po uruchomieniu, co wymagało dłuższego przytrzymania przycisku przy kierownicy, dawał znać o swojej dieslowskiej naturze, ale klekot silnika szybko cichł i potem było już tylko lepiej.

Flagowy SUV Opla nie sprawiał nam żadnych kłopotów podczas jazdy w mieście, ale jego żywiołem okazały się trasy pozamiejskie, a zwłaszcza autostrada. Prowadził się pewnie, wydawał się nieczuły na boczne podmuchy wiatru. Nawet przy maksymalnych dopuszczalnych prędkościach we wnętrzu kabiny było wystarczająco cicho, by spokojnie, bez podnoszenia głosu, porozmawiać ze współpasażerami lub posłuchać muzyki ze świetnego, wartego dopłaty w wysokości 2900 zł systemu audio firmowanego przez renomowaną markę Denon (ze wzmacniaczem i subwooferem pod podłogą bagażnika, w miejscu zajmowanym zwykle przez koło zapasowe).

Średnie zużycie paliwa, wskazywane przez komputer pokładowy, nie przekraczało 9 litrów oleju napędowego na 100 km, ale też nie spadało poniż 8 l/100 km. Było zatem o około 2-2,5 l wyższe od deklarowanego przez producenta, lecz i tak uznajemy je, przy tych parametrach silnika, za akceptowalne.

Żadnych zastrzeżeń nie mamy do pracy ośmiostopniowej automatycznej skrzyni biegów, standardowo łączonej z topowym dieslem. Zmieniała przełożenia szybko, sprawnie, we właściwych momentach i praktycznie nieodczuwalnie, bez szarpnięć. Na pochwały zasługuje także zawieszenie auta, skutecznie izolujące podróżnych od nierówności nawierzchni. Pozytywnego obrazu całości dopełniają bardzo dobre światła LED, asystenci bezpieczeństwa i system multimedialny z nawigacji Navi 5.0 IntelliLink.

SUV-y bywają często nazywane pseudoterenówkami. Bylibyśmy ostrożni w posłużeniu się podobnie pogardliwie określeniem wobec GrandlandaX, choć nie da się ukryć, że brak, nawet w opcji, napędu na obie osie, konstrukcja, wyposażenie i ogólny charakter tego pojazdu nie zachęcają do opuszczania zaznaczonych na mapach dróg. Jego prześwit, duże koła i profil opon pozwalają za to bez najmniejszych obaw pokonywać progi zwalniające, wystające studzienki czy wdrapywać się na wysokie krawężniki. Zresztą zdecydowana większość użytkowników tego rodzaju samochodów nie oczekuje od nich niczego więcej.

Opel Grandland X 2.0 D. Dynamiczny? Wystarczająco. Gotowy na przygody? W granicach rozsądku. Nowoczesny? Na miarę czasów. Zachwycający wyglądem? To kwestia gustu. Rasowy? Bez komentarza. Ceny flagowego SUV-a marki z Ruesselsheim zaczynają się obecnie (promocja) od kwoty 92 200 zł. Za egzemplarz z mocniejszym z diesli, ośmiobiegowym automatem i w najwyższej, prawie kompletnej wersji wyposażenia Ultimate, trzeba zapłacić co najmniej 151 400 zł. Dodajmy, że bliźniaczy Peugeot 3008 jest jeszcze o kilka tysięcy złotych droższy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy