Nowa plaga kradzieży na ulicach. Katalizatory to już przeszłość
Wraz z rozwojem technologii, ewoluują także „potrzeby” złodziei samochodowych. Podczas, gdy do niedawna przestępcy brali na cel głównie katalizatory z modeli spalinowych, dziś coraz częściej wybierają kable do ładowania z pojazdów elektrycznych.
Samochodów elektrycznych oraz hybryd typu plug-in przybywa z każdym rokiem. Sytuacja ta stwarza dodatkowe pole do popisu dla rozmaitych złodziei, którzy już od pewnego czasu wyraźnie upodobali sobie kradzieże kabli do ładowania. Ich wykonane z miedzi rdzenie osiągają wysokie ceny na skupach, a co gorsza - w większości przypadków ich przywłaszczenie trwa dosłownie moment.
Z prawdziwą plagą kradzieży kabli do ładowania mają do czynienia m.in. Stany Zjednoczone. Jak donosi stacja NBC4 - od pewnego czasu mieszkańcy Los Angeles niemal masowo zgłaszają takie przypadki. Większość zgłoszeń dotyczy publicznych ładowarek, gdzie kierowcy pozostawiają swoje pojazdy elektryczne na noc. Nie brakuje jednak historii, gdzie przestępcy odcinali sekatorami kable z samochodów zaparkowanych i ładujących się w prywatnych garażach czy na podjazdach pod posesje.
Pomimo, że policjanci są dosłownie zalewani liczbą takich spraw - jak sami twierdzą - nawet pomimo zabezpieczenia materiału dowodowego w postaci nagrania z kamer, sprawcy w dużej mierze pozostają niewykryci. Kradzież kabli w większości przypadków przebiega "szybko i czysto", co po prostu utrudnia wykrycie złodzieja.
A sami rabusie bywają niekiedy zaskakująco bezczelni i zuchwali. Dosyć głośnych echem odbiła się sytuacja z ubiegłego roku, kiedy to zamaskowani mężczyźni precyzyjnie poobcinali grube przewody z ładowarek na jednej z nowo otwartych stacji Tesla Supercharger w stanie Utah. Szkody były na tyle duże, że punkt uzupełniania energii musiał zostać całkowicie zamknięty. Sprawców do dziś nie udało się ustalić.