​Rajd Ostsee: pechowa ruletka Tomaszczyka

Jerzy Tomaszczyk i Michał Jucewicz - załoga Ulter Sport Rally Team ukończyła Rajd Ostsee z mieszanymi uczuciami. Co prawda Polacy nie dojechali do mety przedostatniej rundy prestiżowego Pucharu Opla Adama, ale na niemieckich odcinkach Tomaszczyk ponownie pokazał, że nawet debiutując w zawodach potrafi włączyć się w walkę o zwycięstwo z bardziej doświadczonymi rywalami.

Rozegrany 5 września ADAC Ostsee Rallye był 7. tegoroczną rundą niemieckiego pucharu ADAC Opel Rallye Cup. W tym cyklu ponad 20 młodych utalentowanych kierowców rywalizuje w identycznych rajdowych wersjach Opla Adama. W niemieckich zawodach Tomaszczyk i Jucewicz pokazali dobre tempo, czego potwierdzeniem było zwycięstwo na jednym z 12 odcinków specjalnych, a także miejsca w czołowej trójce wywalczone na czterech oesach.


Jerzy Tomaszczyk:

Już od samego początku rajdu było wiadomo, że czekają nas zawody, które będą oponiarską ruletką. Wiatr wiejący znad morza co chwilę przeganiał i nawiewał chmury. My na pierwsze odcinki wybraliśmy bezpieczną kombinację opon deszczowych i tych na suchą nawierzchnię. Jeszcze przed startem lunął deszcz i nasza taktyka zdała egzamin, bo po pierwszej pętli byliśmy na prowadzeniu w Pucharze. Na drugiej pętli mieliśmy mieszankę suchego i mokrego asfaltu. Z tym też sobie poradziliśmy utrzymując się w ścisłej czołówce. Byliśmy zaledwie nieco ponad sekundę od liderów i to mimo tego, że dosłownie na minutę przed startem do ostatniej próby tej pętli lunęło deszczem, a my mieliśmy na kołach slicki. Przed finałową pętlą ulewa nie ustawała i w efekcie na odcinkach praktycznie stała woda. Byliśmy na to dobrze przygotowani, ale jak na ironię - na przedostatnim oesie, który wiódł po betonowych drogach poligonu trafiliśmy na suchą nawierzchnię. Szorstki beton dosłownie zjadł nasze opony, a co za tym idzie - sporą część naszej przewagi. Rywale byli raptem 0,9 sekundy za nami i czekała nas twarda walka o drugie miejsce. Było więc jasne, że na ostatnim odcinku nie ma mowy o zmniejszeniu tempa. Tak też zrobiliśmy, jechaliśmy równym tempem, bez szarżowania i przygód, dokładnie tak jak podczas poprzednich przejazdów tej próby. Jednak przed samą metą jedna z naszych opon się poddała, obróciliśmy się o 180 stopni i uderzyliśmy bokiem w przepust. To nie jest wymarzone zakończenie rajdu, ale cieszę się, bo po raz kolejny pokazaliśmy, że już w naszym pierwszym sezonie w ADAC Opel Rallye Cup jesteśmy w stanie dotrzymywać kroku czołówce cyklu.

Reklama

Michał Jucewicz:

Oczywiście pamiętamy o tym, że w rajdach zwycięzcy są na mecie, ale wiemy też, że w tym sporcie nie chodzi wyłącznie o to, by bezstresowo "wieźć się" do mety. Dla nas ważne jest też prezentowanie dobrego tempa, zacięta rywalizacja i pokonywanie własnych ograniczeń, co pozwala się rozwijać, by w kolejnym starcie jechać szybciej i skuteczniej. Przed ostatnim odcinkiem wiedzieliśmy, że chcemy bronić ciężko wywalczonego drugiego miejsca. Ostatecznie nasza próba okazała się nieskuteczna, ale po tym rajdzie jesteśmy bogatsi o cenne doświadczenie i podbudowani tempem, jakie osiągnęliśmy w debiucie tych zawodach, podczas kompletnie nieprzewidywalnej pogody.

Dowiedz się więcej na temat: rajdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy