Jak Martin walczył o podium

Niedzielny etap Rajdu Monte Carlo przyniósł emocjonującą walkę o trzecie miejsce na podium pomiędzy Carlosem Sainzem a Markko Martinem.

Niedzielny etap Rajdu Monte Carlo przyniósł emocjonującą walkę o trzecie miejsce na podium pomiędzy Carlosem Sainzem a Markko Martinem.

Na cztery oesy przed metą Hiszpan miał ponad 40 sekund przewagi nad zajmującym 4. miejsce Estończykiem.

Na dwóch pierwszych niedzielnych odcinkach specjalnych Sainz miał jednak problemy z hamulcami, dzięki czemu Martin nie tylko odrobił stratę, ale również osiągnął 8 sekund przewagi.

Przed dwoma decydującymi próbami serwis usunął w citroenie usterkę hamulców, w efekcie czego obaj kierowcy pojechali oes 13. bardzo szybko - wygrał Sainz odrabiając niecałe 5 sekund do Martina, który był drugi, mimo uderzenia w murek i obrócenia samochodu! Pozostało więc 3,4 sekundy różnicy i niespełna 20 kilometrów do mety rajdu.

Reklama

Na ostatni odcinku najszybszy okazał się ponownie Sainz, drugi znów był Estończyk, który stracił 6,7 s i ostatecznie przegrał trzecie miejsce o 3,3 s!

- Jestem szczęśliwy, widzę, że wybrałem właściwy zespół - stwierdził na mecie Sainz. - Chciałbym również podziękować mojemu pilotowi Marco Martiemu, który jechał ze mną dopiero drugi rajd, a wykonał fantastyczną pracę.

Choć Martin przegrał ostatecznie walkę o podium nie można nie doceniać osiągnięć tego kierowcy, tym bardziej, że nie był w najwyższej formie fizycznej. - Wciąż czuję się słabo, bo przez cały drugi dzień rajdu nic nie jadłem - powiedział na mecie Estończyk, który miał przez pierwsze dwa dni problemy żołądkowe. - O tym, że przegraliśmy podium zadecydował jeden błąd, po którym wyprzedził nas tył. Carlos dał nam prezent, z którego nie potrafiliśmy skorzystać. Jednak 4. miejsce nie jest złym wynikiem na początek, tym bardziej, że nie spodziewaliśmy się wiele po Monte Carlo.

Francois Duval, drugi kierowca Forda, również do ostatnich metrów rajdu toczył walkę. Rywalem był kierowca prywatnego peugoeta Cedric Robert, a stawką - 6. miejsce. Ostatecznie Duvalowi nie udało się wyprzedzić Roberta - zabrakło 0,4 s!

Szef ekipy Forda, Malcom Wilson, nie był tym zachwycony, ale doceniał osiągnięcia obu kierowców.

- Gdyby przed rajdem ktoś mi powiedział, że wywalczymy 10 punktów - wziąłbym je w ciemno - stwierdził Wilson - Tym bardziej, że Monte Carlo jest trudnym rajdem, a nasi kierowcy nie mają dużego doświadczenia. Teraz jednak żałuję, że obaj przegrali swoje rywalizacje. Ale daliśmy mocny sygnał, że kierowcy fordów mają naprawdę duży potencjał - zakończył Anglik.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: trzecie miejsce | sainz | kierowcy | monte carlo | podium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy