Dakar 2008: Przeżyliśmy szok
Ogromne straty finansowe, rozczarowanie i żal.
Po decyzji o odwołaniu Rajdu Dakar 2008 panuje opinia, że terroryzm zwyciężył nad sportem. Kto i dlaczego podjął taką decyzję? Opinie i komentarze. Straty finansowe i rozmowy z polskimi zawodnikami. Na koniec o tych, którzy jednak jadą na Dakar 2008! Wszystko to przeczytasz w materiale na następnych stronach.
Zadecydował rząd
Dyrektor Rajdu Dakar Etienne Lavigne przyznał, iż rekomendacja rządu francuskiego była powodem odwołania tegorocznej imprezy, co miało miejsce po raz pierwszy w historii tej najtrudniejszej terenowej próby na świecie. Zdaniem Lavigne'a nie dało się rozpocząć Rajdu i ominąć Mauretanii, gdzie teoretycznie na uczestników imprezy czyhało największe niebezpieczeństwo.
Pochwały i krytyka
Po odwołaniu tegorocznej edycji rajdu pojawiły się różne opinie na temat tej decyzji. Byli zwycięzcy tej imprezy najczęściej ją pochwalają, ale są tacy, którzy ją krytykują.
Krytycznie patrzy na tę decyzję trzykrotny zwycięzca Rajdu i jego dyrektor w latach 1995-2004 Francuz Hubert Auriol. Nie rozumiem tego - powiedział. - Jestem zaskoczony, że nie było żadnego planu B, który brałby pod uwagę modyfikację trasy. Przecież można było wyznaczyć wiele innych odcinków.
Czterokrotny zwycięzca Dakaru Ari Vatanen zwrócił uwagę przede wszystkim na zjawiska polityczno-społeczne, które panują w Afryce. Odwołanie Rajdu to wielka strata dla sportu, ale za tym wszystkim kryje się polityka w krajach afrykańskich. Ona jest przeżarta korupcją. Pod tym względem nie zmieniło się nic od 50 lat, a ludzie są tak bardzo zdesperowani, że uciekają się do terroryzmu - mówił Fin.
Jeszcze inny aspekt tej sytuacji widzi dwukrotny zwycięzca Dakaru Francuz Jean-Louis Schlesser. Dakar stał się ofiarą globalizacji. Jadą w nim ludzie z 50 krajów, to potężna armia. Dlatego w przyszłości trzeba go organizować w krajach, w których nie będzie żadnych wątpliwości co do bezpieczeństwa.
Według Belga Jacky Ickxa, który wygrał tę imprezę w 1983 roku, piątkowa decyzja w Lizbonie była trudna, ale uzasadniona. To była decyzja odważna, trudna, ale słuszna - mówił. - Jeśli nie potrafimy zapewnić uczestnikom Rajdu bezpieczeństwa, to trzeba go odwołać. Mam nadzieję, że w przyszłym roku organizatorzy unikną już takich problemów i uda się sprawnie przeprowadzić tę imprezę.
Inne opinie
Ciąg dalszy na następnej stronie
Hiszpan Carlos Sainz (były triumfator rajdu): Jestem bardzo rozczarowany i smutny. Odwołanie takiej imprezy jak Rajd Dakar, z nie sportowych powodów, jest niepokojącym precedensem dla sportu w ogóle. Przygotowujesz się do takiego rajdu przez cały rok, a teraz te nadzieje i wyobrażenia są zniweczone.
Kris Nissen (dyrektor Volkswagen Motorsport): Dla wszystkich w zespole Volkswagen Motorsport odwołanie rajdu to wielkie rozczarowanie. Wszyscy spodziewaliśmy się wyruszyć z Lizbony do uczciwej, sportowej rywalizacji.
Carlos Sousa (portugalski kierowca teamu Touareg): To smutna chwila dla wszystkich zespołów. Po raz pierwszy w tym roku miałem szansę wziąć udział w rajdzie w barwach oficjalnego teamu. Po 11 startach w Rajdzie Dakar miałem w tym roku wielkie oczekiwania.
Amaury Sport Organisation (francuscy organizatorzy Rajdu Dakar): Rajd Dakar jest symbolem, a nic nie może zniszczyć symbolu. Odwołanie edycji 2008 r. nie zagrozi przyszłości rajdu.
Bernard Laporte (francuski minister sportu): Sądzę, że przeważyły czynniki bezpieczeństwa. Myślę, że to mądra decyzja organizatorów. Mimo to żałuję, bowiem jest prawdą, że Rajd Dakar jest częścią dziedzictwa narodowego Francji, a także Afryki. Jednak nie można mówić tylko o ekonomii, trzeba mówić przede wszystkim o bezpieczeństwie.
Rzecznik prezydenta Mauretanii Sidi Mohamed Ould Cheikh Abdallahi: Mauretania ubolewa nad decyzją organizatorów rajdu Lizbona-Dakar odwołującą imprezę 2008 r. mimo stanowczego zapewnienia, że władze Mauretanii przedsięwzięły wszelkie środki bezpieczeństwa dla uczestników rajdu. Współczujemy zawodnikom, którzy tyle wysiłku włożyli w przygotowania do wyścigu i mamy nadzieję, że Rajd 2009 odbędzie się w dobrych warunkach.
Większość afrykańskich oficjeli skrytykowało decyzje o odwołaniu rajdu, obawiając się, że zniszczy ona jeszcze bardziej wizerunek najbiedniejszego kontynentu świata i pozbawi go tak koniecznych, zagranicznych inwestycji. Odwołanie rajdu to nie tylko wielka strata dla Senegalu, ale wszystkich krajów, przez które przejechałaby kawalkada rajdu - powiedział rzecznik ministerstwa sportu Senegalu Mamadou Dia.
Polscy zawiedzeni
Ciąg dalszy na następnej stronie
Decyzja o odwołaniu Rajdu Dakar zaskoczyła i zasmuciła polskich uczestników imprezy. Zdaniem Krzysztofa Hołowczyca była to poważna decyzja, ale trzeba się z nią pogodzić.
Polski kierowca przyznał, że jego francuskojęzyczny pilot Jean - Marc Fortin już kilka godzin wcześniej wspominał, że rajd jest zagrożony. Odpychałem tę myśl jak najdalej od siebie - powiedział Hołowczyc.
Kiedy usłyszałem, że Dakar się nie odbędzie pomyślałem: to niemożliwe. Tyle miesięcy pracy, jeżdżenie na testy w różne miejsca na świecie, a teraz się okazuje, że to wszystko na nic. To jest straszne uczucie, a patrząc na miny innych zawodników myślę, że wszyscy mieli podobne odczucia. Zastanawiamy się, czy to zagrożenie było naprawdę tak duże. Próbujemy jakoś wyładować tę energię, którą gromadziliśmy na czas startu.
Hołowczyc przyznał jednak, że organizator na pewno przemyślał swą decyzję, bowiem oznacza ona także ogromne straty finansowe. Miliony euro poszło w powietrze - ocenił.
Może nie jestem załamany, ale przygnębiony - powiedział motocyklista Orlen Team Jacek Czachor. - Przygotowywałem się długo do rajdu. Myślę, że jeszcze większe rozczarowanie przeżyli ci, którzy mieli wystartować pierwszy raz, jak Jakub Przygoński czy Klaudia Podkalicka. Na dobrą sprawę jednak przegrali wszyscy zawodnicy.
Przeżyliśmy szok, rajdu Dakar nie będzie - powiedział Łukasz Komornicki, kierowca załogi Diverse Extreme Team. - Po miesiącach przygotowań, treningów. Cały rok na to czekaliśmy, byliśmy świetnie przygotowani. To największy rajd na świecie, ogromna machina, kilka tysięcy ludzi zaangażowanych w organizację. Do końca nie możemy uwierzyć, że po 30 latach rajd po raz pierwszy się nie odbędzie. To dla nas wielki dramat, właściwie wyrwany rok z życia, byliśmy świetnie przygotowani, cały rok trenowaliśmy, od strony technicznej naszej Buggy było doskonale przygotowane. Mieliśmy nadzieję powalczyć o dobre miejsca, na ten rajd czeka się cały rok. Pozostanie żal, ale w przyszłym roku na pewno stawimy się na Dakarze. Tak jest magia tego rajdu.
Kto groził?
Wiadomość skierowana przez Al-Kaidę do władz mauretańskich, zapowiadająca ataki na Francuzów w tym kraju, była przyczyną odwołania Rajdu Dakar. Jedna z takich grup zamordowała w końcu grudnia czwórkę francuskich turystów, a piątego raniła. Według źródeł zbliżonych do francuskiego wywiadu, zbrojne bojówki powiązane z Al-Kaidą, działające w strefie saharyjskiej, planowały od kilku tygodni ataki na Francuzów w rejonach, którymi przejeżdżać mieli uczestnicy rajdu
Ogromne straty
Ciąg dalszy na następnej stronie
Odwołanie rajdu to straty, nie tylko dla uczestników, ale także dla krajów organizujących tę imprezę. Przy takim wydarzeniu pracuje ogromna liczba ludności. Rajd zawsze powoduje wzrost gospodarczy w państwach, przez które przebiega trasa. A przygotowania samochodów, motocykli - wszystko to ogromne przedsięwzięcie ekonomiczne. Wszyscy na tym tracą.
Jednak pojadą
Mimo odwołania Rajdu Dakar dwaj portugalscy motocykliści wyruszą w sobotę na trasę tej imprezy. Zamierzają dojechać do końca marokańskiej części rajdu i 11 stycznia wrócą do Lizbony.
Nuno Santos i Joao Rolo, jeżdżący motocyklami KTM, chcą w sposób symboliczny zaistnieć na trasie Rajdu Dakar i przynajmniej częściowo spożytkować przygotowania do imprezy, na które poświęcili wiele czasu. Chcą także dać satysfakcję kibicom, zawiedzionym odwołaniem Rajdu.
Co dalej?
Nie wiadomo, czy w przyszłym roku Rajd Dakar odbędzie się. Pojawiają się pomysły zorganizowania innej imprezy, która zastąpiłaby zmagania kierowców i motocyklistów na trasie do stolicy Senegalu.