Kto ma diesla, ten znalazł się na celowniku policji. Na dniach rusza akcja
Drogówka planuje w najbliższych dniach akcję skierowaną przeciw kierowcom "kopciuchów", czyli np. samochodów napędzanych silnikami Diesla z usuniętym filtrem cząstek stałych DPF. Na ulice ruszą funkcjonariusze wyposażeni w dymomierze i analizatory spalin.
Kraków co roku, w okresie zimowym, boryka się z problemem smogu. Dyskusja na temat tego, który czynnik ma największy wpływ na powstawanie tego zjawiska, trwa od dawna. Jedno jest pewne - stare samochody, które emitują dużo toksycznych spalin, zatruwają powietrze.
Funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego w Krakowie przeprowadzili w tym roku już ponad 800 kontroli, podczas których zaledwie jeden procent aut nie spełniał norm jakości spalin adekwatnych do roku produkcji. W całym zeszłym roku przebadano łącznie 2127 samochodów. Mimo takich wyników akcja jest kontynuowana.
Czy policjanci kładą się pod samochodem i sprawdzają, czy jest tam puszka od filtra DPF? Nie, zresztą sama obecność "puszki" jeszcze nic nie znaczy. Odpowiedź na pytanie, czy dane auto posiada filtr DPF, policjanci poznają w drodze badania zadymienia spalin.
Co ciekawe, jeśli auto jest w miarę nowe i w dobrym stanie technicznym, samochód może przejść badanie zadymienia spalin nawet bez filtra DPF. W przypadku starszych pojazdów z "lejącymi wtryskami" czy uszkodzonym przepływomierzem kontrola zadymienia najpewniej skończy się zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego. Pamiętajmy, że wynik pomiaru dokonanego przez policję jest de facto tylko wskazówką, aby wysłać samochód na badanie techniczne.
Krakowska drogówka ma na wyposażeniu 12 urządzeń do kontroli spalin - analizatorów składu (dla silników benzynowych) oraz dymomierzy (dla silników wysokoprężnych) i wkrótce ma zostać wyposażona w kolejne. Najbliższe kontrole zaplanowane są w terminie 16-22 września, a więc podczas Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu.
A co jeśli kontrola wykaże przekroczenie norm? Wtedy trzeba się liczyć z mandatem w wysokości 500 zł, zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego i skierowaniem na przymusowe badanie techniczne. A takiego oczywiście nie przejdziemy, jeśli wcześniej nie zamontujemy filtra lub nie przeprowadzimy remontu silnika (w zależności co było przyczyną negatywnego wyniku kontroli).
Choć powinno się to dziać przy każdym, corocznym badaniu technicznym, to realia są takie, że badanie normy emisji spalin w silnikach benzynowych czy poziomu zadymienia w dieslach jest rzadkością. Trwają jednak prace mające ukrócić zjawisko usuwania filtrów cząstek stałych. Jeden z pomysłów zakłada mandat dla kierowcy w kwocie 5 tys. zł, a także o kary dla stacji diagnostycznych, które dopuściły taki pojazd do ruchu.
***