Kierowca skręcał, a rowerzysta pędził. Kto w tej sytuacji jest bez winy?

​Krótkie, zaledwie ośmiosekundowe nagranie z kamery rowerzysty rozgrzało internet do czerwoności. Poszło o kierowcę samochodu dostawczego, który skręcając w prawo, wymusił pierwszeństwo na jadącym drogą rowerową rowerzyście. Wymusił, bo nie miał innej możliwości.

Przepisy są jasne. Skręcający w prawo samochód, który przecina biegnącą równolegle drogę dla rowerów powinien ustąpić pierwszeństwa jadącemu na wprost rowerzyście. Ale są takie sytuacje, gdy przepisy sobie, życie sobie, a... infrastruktura jeszcze bardziej sobie.

Jak dostrzec rowerzystę, jeśli się fizycznie nie da?

Budowanie dróg rowerowych w pewnym oddaleniu od pasów ruchu to teoretycznie dobry pomysł, odsuwa rowerzystów od drogi i zwiększa ich bezpieczeństwa. Z drugiej strony sprawia jednak, że takie sytuacje jak na poniższym nagraniu są nieuniknione. Dlaczego? Bo kierowcy większych samochodów, ciężarowych i dostawczych nie mają najmniejszej szansy dostrzeżenia rowerzysty.

Reklama

Spójrzmy na nagranie - czy rowerzysta w którymkolwiek momencie widzi twarz kierowcy samochodu dostawczego? Bezpośrednio nie ma takiej możliwości, a w lusterku samochodu? Niestety, również nie. Prawo lusterki jest ustawione tak, żeby było w nim widać pas przylegający do pasa ruchu, po którym porusza się samochód. Odsunięta od jezdni droga rowerowa jest w lusterku niewidoczna, tym samym niewidoczny jest rowerzysta. Obrócenie głowy podczas skręcania również nie sprawi, że kierowca dostrzeże rowerzystę, bo widok zasłoni zabudowana przestrzeń bagażowa.

Gdyby kierowca dopiero zbliżał się do skrzyżowania i miał rowerzystę przed sobą - wówczas sytuacja byłaby inna. Ale gdy samochód stał na światłach, a rowerzysta dopiero do nich dojeżdżał i to z dużą szybkością - nie ma fizycznej możliwości, by kierowca go dostrzegł, tak jak nie ma fizycznej możliwości, by rowerzysta dostrzegł kierowcę (jego twarz).

Co powinien zrobić rowerzysta? Wyjaśniają to przepisy

Zdając sobie z tego sprawę, rowerzysta widząc skręcający samochód, powinien zawczasu zwolnić, tak by nie doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji na drodze. Nie jest bowiem tak, że kierowca czy rowerzysta mający pierwszeństwo może bezreflksyjnie wjechać w samochód, który wymusi pierwszeństwo. Przeciwnie - jego obowiązkiem jest podjąć wszystkie manewry ratunkowe, które mogą pozwolić uniknąć zderzenia. 

Jest to wprost napisane w przepisach.

W kontekście tego konkretnego zdarzenia ważny jest jeszcze jeden przepis.

Gdyby doszło do zderzenia, wszyscy byliby winni

Gdyby więc w takiej sytuacji doszło do wypadku i sprawa trafiłaby do sądu, rowerzysta zostałby uznany za współsprawcę zdarzenia. Taki wyrok w analogicznej sprawie wydał np. kilka lat temu sąd we Wrocławiu.

Chodziło o wypadek, do którego doszło, gdy rowerzysta uderzył w prawe drzwi skręcającego samochodu i doznał złamania nogi. Kierująca miała ograniczoną widoczność przejazdu dla rowerzystów, gdyż wokół skrzyżowania rosła bujna roślinność. Rowerzysta zeznał przed sądem, że wprawdzie widział skręcający samochód, ale mimo to nie hamował. Dlaczego? Odpowiedź brzmiała: "bo wydawało mi się, że jazdę wolno". 

W efekcie rowerzysta uderzył w prawe przednie drzwi samochodu, doznając poważnych obrażeń. Sprawa trafiła do sądu, gdyż rowerzysta domagał się wypłacenia mu wypłacenia wysokiego odszkodowania. 

Sąd uznał, że wina była obopólna i przyczynienie się do wypadku kierującej i rowerzysty ocenił po równo - na 50 proc. W uzasadnieniu sąd napisał, że:

Podobny wyrok został wydany przez inny sąd (sygn. akt III W 448/17), który cyt.: 

Warto więc, by rowerzyści zdawali sobie sprawę, że w sytuacji jak na powyższym wideo, są niewidoczni dla kierowcy i to wówczas oni - widząc samochód - muszą podjąć działania, których celem będzie uniknięcie zderzenia. I nie, nie jest takim działaniem użycie rowerowego dzwonka...

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: auta vs rowerzyści | droga rowerowa | rowerzyści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy