Dowód osobisty lepiej wozić przy sobie. Luka w przepisach

Okazuje się, że nie ma takiego prawa, w którym nie dałoby się znaleźć luki. A szczególnie, jeśli mówimy o polskim prawie. Kierowcy, którym odholowano auto, mogą mieć problem z jego odbiorem, jeśli nie mają przy sobie blankietu dowodu osobistego. Jego cyfrowa wersja, wg przepisów, nie wystarcza.

Miało być miło, łatwo i przyjemnie - aplikacja mObywatel, dzięki swoim poszerzanym funkcjonalnościom, w znaczący sposób odchudza nasz portfel, w którym nie trzeba już nosić dokumentu prawa jazdy, dowodu osobistego, potwierdzenia zawarcia umowy na ubezpieczenie OC czy dowodu rejestracyjnego. Tymczasem okazuje się, że w pewnej kłopotliwej sytuacji cyfrowe odpowiedniki dokumentów nie wystarczą, żeby odebrać własny samochód, który wcześniej odholowano.

Przydatne dla kierowców funkcje w mObywatelu

Aplikacja szybko zdobyła popularność wśród kierowców, bo zawiera w sobie nie tylko cyfrowe wersje dokumentów, ale umożliwia sprawdzenie np. historii pojazdu (od momentu jego zarejestrowania pojazdu) czy kontrolę tego, ile punktów karnych mamy aktualnie na koncie (oraz ich ważność). W sekcji Moje Pojazdy możemy przeglądnąć historię serwisową naszego auta, zobaczyć, do kiedy mamy wykupione ubezpieczenie OC czy termin kolejnego przeglądu technicznego.

Reklama

Cyfrowe wersje dokumentów - dowód osobisty, prawo jazdy - oraz dane pobrane z Centralnej Ewidencji Pojazdów, do których mają dostęp kontrolujący kierowców funkcjonariusze wystarczają do zidentyfikowania i wylegitymowania podczas kontroli drogowej. Okazuje się jednak, że jest jedna sytuacja, w której cyfrowy dowód rejestracyjny nie wystarczy do pozytywnego zakończenia procedury. Chodzi o przypadek odholowania auta np. przez straż miejską.

Bez dowodu nie odbierzesz odholowanego auta

Aby odebrać odholowany pojazd z parkingu, najpierw należy udać się do siedziby tej służby (zwykle straży miejskiej), która wydała dyspozycję usunięcia pojazdu. Dokonuje się tego na podstawie art. 130a ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, która brzmi: Pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku:

  • pozostawienia pojazdu w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu;
  • nieokazania przez kierującego dokumentu potwierdzającego zawarcie umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu lub dowodu opłacenia składki za to ubezpieczenie, jeżeli pojazd ten jest zarejestrowany w kraju, o którym mowa w art. 129 ust. 2 pkt 8 lit. c;
  • przekroczenia wymiarów, dopuszczalnej masy całkowitej lub nacisku osi określonych w przepisach ruchu drogowego, chyba że istnieje możliwość skierowania pojazdu na pobliską drogę, na której dopuszczalny jest ruch takiego pojazdu;
  • pozostawienia pojazdu nieoznakowanego kartą parkingową, w miejscu przeznaczonym dla pojazdu osoby niepełnosprawnej o obniżonej sprawności ruchowej oraz osób wymienionych w art. 8 ust. 2;
  • pozostawienia pojazdu w miejscu obowiązywania znaku wskazującego, że zaparkowany pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela.

Po przyjęciu mandatu i otrzymania zezwolenia na odbiór trzeba udać się na parking, na który trafiło auto. Problem w tym, że zezwolenie na odbiór straż miejska może wydać tylko na podstawie fizycznego dowodu rejestracyjnego, a nie jego cyfrowej wersji, bo, jak uzasadnia: "Dane pojazdu zawarte w zakładce "Moje pojazdy", udostępnionej w aplikacji mObywatel 2.0, nie są podstawą do wydania zezwolenia na odbiór usuniętego pojazdu. Zgodnie z § 2 ust. 4 załącznika nr 3 Regulaminu korzystania z aplikacji mObywatel 2.0, dane dostępne w usłudze nie stanowią dowodu rejestracyjnego oraz nie są tożsame z dowodem rejestracyjnym, ani go nie zastępują. Dokumentem upoważniającym do odebrania pojazdu jest dowód rejestracyjny w formie dokumentu."

Jeśli więc wybraliśmy się w podróż z dala od domu bez fizycznych dokumentów, to lepiej uważać na to, gdzie parkujemy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mObywatel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy