Dojeżdżasz do korka i włączasz awaryjne? Dobry nawyk, ale co na to przepisy?

Krzysztof Mocek

Krzysztof Mocek

Aktualizacja

Włączanie świateł awaryjnych w momencie, gdy dochodzi do znacznej redukcji prędkości to dość powszechne zjawisko na drogach szybkiego ruchu i autostradach. Jak jednak ma się ten nawyk do przepisów drogowych? Jest on koniecznością, czy jedynie słusznym przejawem kultury drogowej?

Dojeżdżasz do korka i włączasz awaryjne? Dobry nawyk, ale czy konieczny?
Dojeżdżasz do korka i włączasz awaryjne? Dobry nawyk, ale czy konieczny?PIOTR KAMIONKA/REPORTER/ PIOTR KAMIONKA/REPORTEREast News

Korek na autostradzie. Trzeba włączyć awaryjne?

Jeżdżąc po autostradach oraz drogach szybkiego ruchu zapewne niejednokrotnie mieliśmy do czynienia z nagłą redukcją prędkości z powodu np. powstającego przed nami korka. Jedną z oczywistych reakcji na taką sytuacje jest włączenie świateł awaryjnych. Powód jest prosty - chodzi o to, by ostrzec kierowców jadących za nami, że zwalniamy z wyraźnego powodu i nie należy nas wyprzedzać.

Jak jednak ma się powyższa czynność do obowiązujących przepisów drogowych? Czy włączanie świateł awaryjnych w takiej sytuacji jest wymogiem, czy jedynie dobrym nawykiem i przejawem kultury drogowej kierowców? Odpowiedzią na tę kwestie może być niedawny wyrok niemieckiego sądu.

Uderzył w naczepę bo nie było świateł awaryjnych

Jak poinformował znany automobilklub ADAC - Sąd Okręgowy w miejscowości Hagen odniósł się do niedawnej sytuacji, która miała miejsce na jednej z autostrad w zachodniej części Niemiec. Zdarzenie dotyczyło wypadku drogowego, w którym kierowca osobowej Łady nie zareagował w porę na powstający korek drogowy i przy prędkości 50 km/h wjechał w hamującą ciężarówkę. Na skutek uderzenia w naczepę mężczyzna został poważnie ranny i na pewien czas zapadł w śpiączkę. Po przebudzeniu czekały go kosztowne zabiegi i liczne operacje, które stopniowo pomagały mu powrócić do zdrowia.

Prawnicy poszkodowanego udali się do sądu by żądać zwrotu ubezpieczenia oraz negocjować kwestie podziału kosztów pochłoniętych na operacje i rehabilitacje. Ich zdaniem do wypadku bezpośrednio przyczynił się kierowca ciężarówki, który w ciągu 29 sekund wyhamował z ok. 62 km/h do ok. 11 km/h i nie włączył świateł awaryjnych.

Niemiecki sąd - światła awaryjne nie były konieczne

Sąd rejonowy miasta Hagen oddalił jednak ten pozew. Po zapoznaniu się z materiałem sprawy uznano, że kierowca ciężarówki nie był zobowiązany do włączania świateł awaryjnych. Czynność taka byłaby - według niemieckiego prawa - konieczna w momencie, gdyby przed ciągnikiem doszło do całkowitego zatrzymania ruchu. W omawianej jednak sprawie, korek na autostradzie owszem powstał, jednak jazda wciąż była kontynuowana przy niewielkiej prędkości.

W cytowanym przez ADAC uzasadnieniu możemy wyczytać:

Ze względu na duże zagęszczenie pojazdów ciężarowych i często powstające korki w pobliżu zjazdów z autostrady, należy zawsze spodziewać się ewentualnych zatorów na prawym pasie. W przypadku omawianej sprawy widoczność była dobra, a jezdnia sucha. Kierowca ciężarówki nie hamował gwałtownie, trudno zatem mówić o nieprzewidywalnym utworzeniu się korku.

Co więcej - to na kierowcy Łady spoczywał obowiązek utrzymania odpowiedniej odległości za pojazdem poprzedzającym, więc jakiekolwiek przyczyny wypadku leżą wyłącznie po jego stronie.

Paryż rezygnuje z hulajnóg elektrycznych. Pionierski krok światowej metropoliiAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas