Co z tą konfiskatą? Pijani kierowcy mieli tracić samochody. A nie tracą
Piosenkarki Beata K. i Ewa F. czy aktor Daniel O. to tylko kilka osób z pierwszych stron gazet, które wpisały się na listę wstydu, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu. Kolejny tego typu przypadek, do jakiego doszło wczoraj w Krakowie, każe na nowo przyjrzeć się pomysłowi rekwirowania pojazdów nietrzeźwym kierowcom.
Temat konfiskowania pojazdów pijanym kierującym od lat pojawia się w polskiej debacie publicznej. Najbliżej wprowadzenia takiego rozwiązania byliśmy w pierwszej połowie bieżącego roku, gdy problemem na poważnie zajął się Sejm.
Przyspieszenie prac nad projektem zaostrzenia Kodeksu karnego było efektem koszmarnego wypadku, do którego doszło w lipcu 2021 roku w Stalowej Woli. Audi S7 kierowane przez pijanego kierowcę, zderzyło się wówczas czołowo z Audi A4, którym podróżowały trzy osoby: 37-letnia kobieta, 39-letni mężczyzna i ich 2,5 roczny synek. Mimo reanimacji, rodziców chłopca nie udało się uratować.
Sprawca wypadku - kierowca Audi S7 - w chwili zdarzenia miał w organizmie 1,7 promila alkoholu. Szykowna nowelizacja autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości zakładała konfiskatę pojazdu prowadzonego przez pijanego kierowcę.
Przepadek miał być stosowany w przypadkach, gdy:
- kierowca prowadził pojazd mając co najmniej 1,5 promila alkoholu,
- spowodował wypadek przy zawartości co najmniej 0,5 promila alkoholu,
- dopuścił się recydywy (drugi raz w okresie 24 miesięcy przyłapany został na jeździe pod wpływem alkoholu).
Zgodnie z pomysłami resortu sprawiedliwości, jeżeli samochód nie był wyłączną własnością kierowcy, lub był przez niego użytkowany - np. na podstawie umowy leasingu - sąd orzekać miał przepadek równowartości pojazdu sprzed wypadku.
Propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości zostały przyjęte przez Sejm 7 lipca. Z początkiem sierpnia projekt trafił do Senatu. Za odrzuceniem nowelizacji głosowało 53 senatorów, 46 było przeciwko, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. W efekcie projekt wrócił do izby niższej parlamentu. Dlaczego Senatorowie powiedzieli mu stanowcze "nie"?
Chodzi o zastrzeżenia, jakie do pomysłu rekwirowania pojazdów nietrzeźwym kierującym zgłaszał m.in. Trybunał Konstytucyjny. Przypomnijmy - projekt reformy Kodeksu Karnego w dużej mierze bazował na rozwiązaniach proponowanych w czerwcu 2019 roku, które Trybunał zakwestionował w roku 2020. Zwracano wówczas uwagę m.in. na "brak proporcjonalności".
Mówiąc wprost - sprawcy zdarzeń ponosiliby różną (w wymiarze finansowym) karę tylko dlatego, że prowadzili pojazd o różnej wartości. Przykładowo - jeśli ubogi kierowca zostałby przyłapany na prowadzeniu drogiego samochodu pożyczonego od zamożnego właściciela, kara mogłaby znacznie przewyższać cały majątek sprawcy. To zdaniem części prawników stoi w sprzeczności z z art. 32 ust. 1 konstytucji, który stanowi, że wszyscy są równi wobec prawa.
Problem stanowić też może zapis mówiący o przepadku równowartości pojazdu "sprzed zdarzenia". Łatwo wyobrazić sobie przecież wypadek, w którym jedynym poszkodowanym będzie sam kierowca, który prowadził pojazd mając powyżej 1,5 promila alkoholu w organizmie.
Idąc dalej - "obdarowanie" samochodami pijanych kierowców chociażby gmin mogłoby w efekcie mocno obciążyć ich budżety. Nie można przecież zapominać o ustawie o ubezpieczeniach obowiązkowych, która nakłada na właściciela pojazdu obowiązek zawarcia polisy OC.
Wielu ekspertów zwracało też uwagę na nierówne traktowanie uczestników ruchu. Pamiętajmy, że przepadek dotyczyć miał wyłącznie pojazdów mechanicznych. Tymczasem, jak wynika z policyjnych statystyk, aż 1/3 tzw. "nietrzeźwych kierujących" zatrzymana została przez policję, gdy poruszała się po drodze rowerem.
Konfiskata pojazdu pijanym kierującym to niejedyny pomysł, jakim Ministerstwo Sprawiedliwości planowało rozprawić się z pijanymi za kółkiem. Przykładowo - obecnie jeśli kierowca kolejny raz przyłapany zostanie na prowadzeniu pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości, sąd orzec może wobec niego grzywnę lub karę ograniczenia wolności jako karę zamienną. Gdyby proponowane zmiany weszły w życie, druga "wpadka" oznaczałaby pewną karę pozbawienia wolności.
Nowelizacja zakładała też zaostrzenie kar dla osób, które spowodowały wypadek pod wpływem alkoholu. Aktualnie, za spowodowanie ciężkiego wypadku w stanie nietrzeźwości sąd może wymierzyć karę od 2 do 12 lat więzienia. Po wejściu w życie nowych przepisów, za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, byłoby to minimum 3 lata, a za spowodowanie śmierci - minimum 5 lat więzienia.