Darmowy kurs na prawo jazdy. To kolejna przedwyborcza obietnica PiS
Czas kampanii wyborczej to okres prześcigania się w obietnicach. Partie, wyjątkowo, dbają również o zmotoryzowanych - kierowców, ale także dla osób, które aspirują do tego miana. Po zapowiedzi wprowadzenia bezpłatnych przejazdów autostradami i jej częściowego zrealizowania, partia rządząca po raz kolejny zamierza sypnąć publicznym groszem. Tym razem ma to dotyczyć kursów nauki jazdy.
W czasie niedawnego spotkania marszałek Sejmu Elżbiety Witek z wyborcami, odbywającego się we Wrocławiu, niemałe poruszenie wywołała obietnica przedstawiona przez polityk. "Jest zapisane i to będzie zrealizowane, że młodzi ludzie, którzy ukończą 18 lat będą mieć darmowy kurs prawa jazdy" - zapowiedziała marszałek Witek. Pomysł został przyjęty okrzykami zadowolenia osób obecnych na spotkaniu.
Kiedy zajrzymy do programu PiS-u "Bezpieczna Przyszłość Polaków" w podrozdziale 4.8 "Oświata i zasoby intelektualne młodego pokolenia", znaleźć możemy jedno zdanie mówiące o pomyśle: "Dodatkowo każdy osiemnastolatek będzie mógł odbyć w szkole bezpłatny kurs na prawo jazdy". Nie podano jednak żadnych szczegółów tego rozwiązania.
Pomysł PiS-u krytykuje doktor Maciej Kulka, będący m.in. współwłaścicielem szkoły jazdy. "Jeżeli na szkoły będzie narzucony nowy obowiązek związany z nauką jazdy, to branża szkoleniowa wyskoczy z rynku. Tracimy rynek i możliwość zarabiania pieniędzy. Sześćdziesiąt procent naszych klientów to młodzi ludzie do 22. roku życia" - stwierdził w rozmowie z TVN24 Biznes.
Ceny kursów na prawo jazdy różnią się w zależności od miasta, w którym chcemy go odbyć, ale zwykle trzeba się liczyć z wydatkiem na poziomie 2,5 - 3,5 tys. zł.
Oczywiście słowo "bezpłatny" zapisane w programie partii rządzącej nie oznacza, że dana usługa, w tym wypadku nauka jazdy, stanie się darmowa. Po prostu koszty zostaną najprawdopodobniej przeniesione na budżet państwa. Warto więc mieć z tyłu głowy, że wszelkie wydatki rządu są finansowane m.in. z podatków płaconych przez obywateli. W związku z tym nawet jeśli uczniowie, a właściwie ich rodzice, nie będą musieli zapłacić za kurs nauki jazdy "bezpośrednio", zrobią to w inny sposób - w podatkach.
To nie pierwsze zwolnienie z opłat dla szeroko pojętego grona zmotoryzowanych przygotował, jakie w związku ze zbliżającymi się wyborami przygotował PiS. W czasie przedwyborczej konwencji programowej partii, która odbyła się 14 maja tego roku, prezes ugrupowania, Jarosław Kaczyński zapowiedział, że państwowe odcinki jeszcze w tym roku będą bezpłatne dla samochodów osobowych i motocykli. Projekt błyskawicznie przeszedł proces legislacyjny.
Już trzy dni później Rada Ministrów przyjęła przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury projekt nowelizacji ustawy o Krajowym Funduszu Drogowym, który dotyczył zwolnienia kierowców z opłat. Właśnie wtedy po raz pierwszy padła data potencjalnego terminu wejścia w życie przepisów - 1 lipca. Po niespełna dwóch tygodniach od deklaracji prezesa PiS (26 maja) ustawę znoszącą opłaty uchwalił Sejm. Następnie trafiła ona do Senatu. Tam 21 czerwca opowiedziano się za przyjęciem nowych przepisów bez poprawek. Następnie projekt trafił na biurko prezydenta. Ten podpisał go już dwa dni później - 23 czerwca.
Nowe przepisy zakładały zwolnienie z opłat za przejazd państwowymi odcinkami autostrad kierowców tych pojazdów, których dopuszczalna masa całkowita nie przekracza 3,5 tony (dotyczy to więc samochodów osobowych i motocykli). Od 1 lipca bezpłatne są te odcinki autostrad, którymi zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Chodzi więc o dwa fragmenty:
- A2 Stryków - Konin
- A4 Wrocław Sośnica
W wakacyjne weekendy możliwy był również bezpłatny przejazd zarządzaną przez prywatną spółkę autostradą A1 Gdańsk - Toruń (odcinek Rusocin - Nowa Wieś). Od początku września trasą możemy przejechać bez opłat także w tygodniu.