Unia szykuje rewolucję kierowcom. Część pomysłów jest "absurdalna"
Od marca europejska komisja transportu debatuje nad projektem czwartej dyrektywy dotyczącej praw jazdy. Aktualnie członkowie komisji zgłaszają właśnie swoje poprawki, które głosowane będą w grudniu bieżącego roku. Część z proponowanych przez członków Parlamentu Europejskiego zmian zdecydowanie nie przypadnie do gustu kierowcom.
Projekt czwartej dyrektywy unijnej w sprawie praw jazdy poznaliśmy w marcu bieżącego roku. Ta zakłada m.in. wprowadzenie lepszego nadzoru nad starszymi kierowcami (dodatkowe badania), cyfrowych praw jazdy czy obligatoryjnego (dla wszystkich krajów członkowskich) podniesienia limitu DMC na prawo jazdy kat B do 4250 kg, nie tylko w przypadku pojazdów elektrycznych.
Aktualnie członkowie unijnej komisji transportu mają czas na zgłaszanie swoich poprawek. Jak szacuje niemiecki ADAC, do grudnia wpłynąć ich może nawet ponad tysiąc. Przed końcem roku wszystkie będą musiały zostać przedyskutowane i poddane głosowaniu w Komisji Transportu. Te, które zyskają aprobatę, znajdą się w końcowym raporcie z prac komisji, który będzie miał duży wpływ na ostateczny kształt rezolucji.
Wśród zgłoszonych już poprawek pojawiły się i takie, które zdecydowanie nie ucieszą posiadaczy prawa jazdy. Chodzi m.in. o rozdzielenie prawa jazdy kategorii B na dwie kategorie (B i B+), dodatkowe badania dla starszych kierowców czy nałożenie obostrzeń w swobodnym przemieszczaniu się osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z motoryzacją.
Wśród znanych już od marca nowości, jakie pojawić się mają wraz z nową dyrektywą, jest chociażby stworzenie cyfrowego dokumentu prawa jazdy respektowanego w całej unii. Wymaga ono zbudowania centralnej i aktualizowanej na bieżąco bazy danych, dotyczącej uprawnień do prowadzenia. Dzięki temu osoba, która straciła (np. czasowo) prawo jazdy w Polsce, nie mogłaby już starać się o wyrobienie dokumentu w innym kraju członkowskim. Mówiąc wprost - wszystkie kraje wspólnoty miałyby wgląd do dokumentów wszystkich kierowców i wzajemnie respektowały wydawane przez siebie ograniczenia (cofanie uprawnień, czasowe ograniczenia itd).
W przyszłości może to również skutkować "unifikacją" sankcji nakładanych na kierowców w poszczególnych krajach Wspólnoty. Śmiało zakładać można, że mamy właśnie do czynienia z pierwszym podejściem do stworzenia wspólnego unijnego taryfikatora punktów karnych.
Jednym ze skutków stworzenia unijnej bazy danych o kierowcach będzie też uproszczenie procedur związanych z egzaminowaniem kandydatów na kierowców poza granicami własnego kraju. Przykładowo - "teoria" zaliczona w chociażby w Polsce otwierałaby kandydatowi drogę do zaliczenia "praktyki" np. w Niemczech. Obecnie unijne przepisy nie przewidują takiej możliwości.
Już dziś wśród zgłoszonych przez członków komisji transportu poprawek znajdziemy kilka, które wywołują skrajne emocje i sprzeciw środowisk związanych z motoryzacją. Wśród nich wymienić można chociażby propozycję rozdzielenia prawa jazdy B na kategorię B i B+, by "ograniczyć ekspansję suvów".
Propozycja, która - wraz z innymi poprawkami - dyskutowana będzie w grudniu zakłada, że standardowe prawo jazdy kategorii B uprawniałoby do prowadzenia pojazdów o DMC do 1,8 tony. Dopiero po dwóch latach kierowca mógłby rozszerzyć uprawnienia (kolejny kurs i egzaminy) o kategorię B+, która - tak jak obecnie - pozwalałby prowadzić pojazdy samochodowe o DMC do 3,5 tony. Swój stanowczy sprzeciw wobec tego pomysłu wyraziły ostatnio:
- Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU),
- Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA),
- Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA).
Stanowcza reakcja środowiska pozwala więc sądzić, że pomysł ostatecznie przepadnie w grudniowych głosowaniach.
Równie kontrowersyjna jest inna ze zgłoszonych do projektu poprawek, mówiąca o zaostrzeniu przepisów dotyczących kontroli stanu zdrowia kierowców. Pierwotny kształt regulacji zakłada, że wszystkie kraje członkowskie wprowadzić muszą obowiązkowe badania lekarskie dla kierowców po 70. roku życia co maksymalnie 5 lat.
Wśród zgłoszonych poprawek pojawiły się też pomysły obowiązkowych badań dla:
- 60-latków (co maksymalnie 7 lat),
- 80-latków (co maksymalnie 2 lata).
Inna ze zgłoszonych poprawek zakłada obowiązkową wizytę u lekarza również w przypadku "przedłużenia" lub wymiany prawa jazdy. Kolejny ze zgłoszonych pomysłów dotyczy ograniczenia maksymalnej ważności prawa jazdy we wszystkich krajach członkowskich z obecnych 15 do 10 lat dla wszystkich kategorii.
Wśród najbardziej kontrowersyjnych poprawek wymienić też można taką, która proponuje możliwość wprowadzenia unijnych limitów prędkości dla poszczególnych kategorii prawa jazdy. W trosce o bezpieczeństwo pojawiła się i taka, która zakłada, że początkujący kierowcy w okresie próbnym, mogliby poruszać się po drogach wyłącznie w godzinach od 6 rano do północy.
Absurdalny pomysł ma na celu przeciwdziałanie zjawisku siadania za kierownicę po alkoholu, oznacza bowiem, że osoby wracające do domu po nocnych imprezach nie czułyby pokusy sięgnięcia po samochód. Z drugiej stromy - gdyby propozycja została przyjęta - z samochodów nie mogliby przecież korzystać pracownicy przemysłowi pracujący często w systemie zmianowym.
Członkowie unijnej komisji transportu mogą zgłaszać swoje poprawki do raportu jeszcze przez ponad dwa miesiące. Zdaniem ekspertów z niemieckiego ADAC ostatecznie, do projektu zgłoszonych może zostać nawet tysiąc propozycji. Wszystkie będą musiały zostać przeanalizowane i poddane pod głosowanie, a te które spotkają się z akceptacją - trafią do ostatecznego raportu komisji i stanowić będą punkt wyjścia do dalszych prac nad kształtem przyszłej dyrektywy.
Na szczęście - przynajmniej w opinii ADAC - propozycje wywołujące największe kontrowersje mają niewielkie szanse, by przejść przez sito grudniowych głosowań.