Żona policjanta wjechała w autobus. Policjanci chcą ukarania jego kierowcy

Ruszająca spod komendy w Radomiu kobieta, uderzyła swoim SUVem w bok miejskiego autobusu. Sprawa jest prosta, a jej wina oczywista. Szybko przestała taka być, kiedy okazało się, że kierująca jest żoną policjanta.

Kierująca Suzuki Grand Vitarą zjeżdżała z chodnika na ulicę i uderzyła w bok autobusu
Kierująca Suzuki Grand Vitarą zjeżdżała z chodnika na ulicę i uderzyła w bok autobusuInterwencja

SUV uderzył w autobus, ale winny jest kierowca MPK?

Pan Jarosław Kozicki jest kierowcą autobusu miejskiego w Radomiu. W MPK pracuje dwa lata, jako zawodowy kierowca - ponad dekadę. 21 października w godzinach porannych przed jednym z komisariatów policji doszło do kolizji. W bok autobusu, który prowadził, uderzył samochód osobowy.

Skręcałem w ulicę Traugutta, ona idzie lewoskrętem takim. Po skręcie w lewo, zacząłem skręcać w prawo, bo tam są dwa pasy ruchu i od razu zjazd na przystanek. I wtedy doszło do kolizji. Wjechała we mnie kobieta SUV-em. Stwierdziła twardo, że nie poczuwa się do odpowiedzialności.
opowiada Jarosław Kozicki

Okazało się, że kierująca Suzuki Grand Vitarą to żona jednego z policjantów z pobliskiego komisariatu. Funkcjonariusz miał wyjść z propozycją spisania oświadczenia, ale dyspozytor kierowcy autobusu polecił mu wezwać policję. W przypadku niegroźnej stłuczki i kiedy sprawca przyznaje się do winy, nie ma takiej potrzeby. Jednak często w przypadku samochodów firmowych, zarządcy flot wymagają interwencji policji, aby uniknąć problemów, gdyby po czasie sprawca zmienił swoją wersję wydarzeń. Pan Jarosław był pewien, że to nie on zostanie obwiniony o spowodowanie kolizji.

Później zaczął mnie policjant powoli uświadamiać w tym kierunku, że dla niego to ja jestem winny. Ja mówię: proszę pana, jest kamera na budynku, można zobaczyć monitoring.
opowiada pan Jarosław

Na monitoringu widać, jak kobieta wsiada do samochodu i próbuje włączyć się do ruchu. W tym samym czasie kierowca autobusu zjeżdża na przystanek. Dochodzi do kolizji. Ale dla policjantów zajmujących się tym zdarzeniem to nagranie okazało się być dowodem na to, że winny może być pan Jarosław i to przeciw niemu skierowano wniosek o ukaranie do sądu. W rozmowie z reporterami Interwencji przedstawiają jednak nieco inną wersję:

Na miejscu policjanci nie byli w stanie zapoznać się ze wszystkimi nagraniami w tej sprawie. Policjanci zapoznali się jedynie z nagraniem z kamery umieszczonej na pobliskim komisariacie, który zarejestrował jedynie końcowy moment tego zdarzenia. Nie widzimy zachowania kierującego autobusem.
twierdzi Kamil Warda z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu
Żona policjanta kontra kierowca autobusu. Spór o kolizjęPolsat NewsPolsat News

Co o włączaniu się do ruchu mówią przepisy?

Wypowiedź ta to tylko kolejne kuriozum opisywanej sytuacji. Wina kierującej byłaby bezsprzeczna nawet bez tego nagrania. Zaś zachowanie kierowcy autobusu nie ma tu nic do rzeczy. Zgodnie z art. 17 ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

Kierujący pojazdem, włączając się do ruchu, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu.

Wjazd z parkingu czy chodnika na ulicę jest jednym z przykładów włączania się do ruchu. Wykonując taki manewr kierujący musi ustąpić pierwszeństwa wszystkim innym uczestnikom ruchu. Jeśli więc dojdzie w trakcie do zdarzenia drogowego, winnym jest włączający. Dlaczego policjanci ten konkretny przypadek potraktowali inaczej?

Dla żon policjantów są inne przepisy?

Według pana Jarosława zaskakująca interpretacja przepisów może być spowodowana tym, że kierująca Suzuki Grand Vitarą jest, jak wspominaliśmy, żoną policjanta. Reporterzy Interwencji zapytali o to funkcjonariuszy z tej komendy.

Dotychczas policjanci nie wskazali, kto zawinił w tej sytuacji. Policjanci pracujący na miejscu opierali się jedynie na przepisach prawa o ruchu drogowym. Żeby zachować pełen obiektywizm, Komendant Miejski Policji w Radomiu złożył wniosek do Komendanta Wojewódzkiego o wyłączenie naszej jednostki z tej sprawy.
odparł Kamil Warda z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu

Pan Jarosław wolałby, żeby sprawa nie trafiła do sądu, bo to kolejny stres, którego w pracy kierowcy i tak jest sporo.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas