Zginęła 17-latka. 18-letni kierowca miał prawo jazdy miesiąc!

​Policja wyjaśnia okoliczności śmiertelnego wypadku, do którego doszło w sobotę w nocy w miejscowości Sulmów pow. sieradzki. Samochód, którym podróżowało pięć osób uderzył w drzewo. Mimo udzielonej pomocy medycznej jadąca autem 17-latka zmarła w szpitalu.

O zdarzeniu poinformowała w niedzielę PAP rzeczniczka policji w Łódzkiem Joanna Kącka.

Jak wyjaśniła, do wypadku doszło w sobotę ok. godz. 22 na łuku drogi powiatowej pomiędzy miejscowościami Sulmów a Sokołów, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godz. "18-letni kierujący peugeotem 307 najprawdopodobniej nie dostosował prędkości do warunków ruchu, zjechał na prawe pobocze i uderzył w drzewo" - relacjonuje Kącka.

Autem jechało pięć osób: dwie 17-latki oraz trzech mężczyzn w wieku 17, 18 i 21 lat. Po wypadku wszyscy zostali hospitalizowani. Jednej z kobiet nie udało się uratować.

Jak poinformowała Kącka 18-letniemu kierującemu prawo jazdy zostało wydane na początku grudnia 2020. Pobrano od niego krew do badań pod kątem zawartości w organizmie alkoholu lub środków odurzających. 

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy