Zapadła decyzja ws. odległości przy wyprzedzaniu rowerzysty

Sejmowa Komisja Infrastruktury opowiedziała się w czwartek za odrzuceniem w pierwszym czytaniu poselskiego projektu ustawy zakładającego zwiększenie minimalnej odległości pojazdu od wyprzedzanego roweru do 1,5 m.

Projekt został wniesiony przez grupę posłów Koalicji Obywatelskiej.

Przedstawiając projekt posłanka Iwona Kozłowska (KO) powiedziała, że celem projektu jest poprawa bezpieczeństwa rowerzystów.

Powołując się na raport Komendy Głównej Policji Biura Ruchu Drogowego powiedziała, że w roku 2019 doszło do 4 tys. 426 wypadków z udziałem rowerzystów, w których zginęło 297 cyklistów, a 3 tys. 999 odniosło rany.

Dodała, że główne powody tych zdarzeń to nieprawidłowe wyprzedzanie lub nieustąpienie pierwszeństwa. "Z tego pierwszego powodu wynikło 395 wypadków i zginęły 52 osoby, a rannych zostało 346" - powiedziała.

Reklama

Wiceminister infrastruktury Rafał Weber mówił, że spośród niemal 4,5 tys. wypadków z rowerzystami w 2019 roku 96 wypadków było spowodowanych niezachowaniem bezpiecznej odległości przy wyprzedzaniu.

Weber poinformował też, że w obecnych przepisach wymagana odległość od wyprzedzanego roweru wynosi 1 metr i w ocenie resortu jest ona wystarczająca.

"W naszej ocenie głównym problemem jest przestrzeganie obecnego przepisu, czyli odległości (...) 1 m. To odległość zupełnie wystarczająca, aby rowerzysta czuł się bezpiecznie" - powiedział Weber.

Zwiększenie odległości do 1,5 m oznaczałoby, że w wielu miejscach wyprzedzenie rowerzysty byłoby niemożliwe bez przejechania na pas ruchu w kierunku co przeciwnym, co przy nagminnym malowaniu ciągłych linii doprowadziłoby do paraliżu dróg. Więcej na temat pisaliśmy tu: Nowy pomysł posłów. Chcą sparaliżować ruch?!

***

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy