Zaginęły pieniądze dla Sebastiana K.!

Tą sprawą żyła niemal cała Polska. Zbiórka pieniędzy zorganizowana na zakup samochodu dla Sebastiana K. - młodego kierowcy, który uczestniczył w wypadku z udziałem samochodu premier Beaty Szydło - przeszła wszelkie oczekiwania. Cel określony na 5 tys. zł osiągnięto po kilku dniach. W sumie, organizatorowi udało się zebrać ponad 150 tys. zł.

Pieniądze nigdy nie trafiły do poszkodowanego kierowcy fiata
Pieniądze nigdy nie trafiły do poszkodowanego kierowcy fiataŁukasz KalinowskiEast News

Niestety, pieniądze nigdy nie trafiły do poszkodowanego w wypadku kierowcy czerwonego fiata. Sprawą zajmuje się właśnie krakowska prokuratura!

Sprawę zgłosić miał do prokuratury sam organizator zbiórki w serwisie "Pomagam.pl" - Rafał Biegun. Jak czytamy w Wirtualnej Polsce - "zebrane pieniądze nigdy nie trafiły ani na lokatę, ani do Sebastiana K. Rafał Biegun jako organizator zbiórki przelał zebrane pieniądze na prywatne konto bliskiej mu osoby (najprawdopodobniej chodzi o siostrę), która miała to na nim wymusić".

Część z uzbieranej kwoty miała zostać zajęta przez komornika, a pozostałe pieniądze "poszły na spłatę czynszu i bieżące wydatki". Sprawę zaginionych 150 tys. zł prowadzi właśnie Prokuratura Rejonowa w Krakowie-Podgórzu.

Przypominamy, że do głośnego wypadku z udziałem kolumny rządowej doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Policja - nie czekając na opinię biegłych - zdecydowała się wówczas postawić zarzut spowodowania wypadku 21-letniemu kierowcy Seicento. Zastosowano art. 302 kodeksu postępowania karnego, co oznacza, że zarzuty postawiono w tzw. "trybie specjalnym". Kluczowym pozostaje ustalenie faktu, czy kolumna rządowych pojazdów poruszała się z włączonymi sygnałami dźwiękowymi, a zeznania świadków nie są spójne.

W marcu ubiegłego roku prokuratura wniosła o warunkowe umorzenie śledztwa. Na takie zakończenie sprawy nie zgodził się jednak sam Sebastian K. Oznaczałoby to bowiem przyznanie się do winy i konieczność wypłacenia nawiązki poszkodowanym. Ciążący na nim zarzut spowodowania wypadku zagrożony jest karą do 3 lat pozbawienia wolności.

Wg dotychczasowych opinii biegłych - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - "wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Fiata Seicento".

Biegli stwierdzili, że kierowca Seicento na widok samochodu z włączonymi kogutami zjechał do prawego krawężnika i zatrzymał się. Gdy ten pojazd go minął, "włączył się do ruchu" i wtedy uderzyło w niego audi Beaty Szydło. W opinii biegłych przy tym manewrze wymagane jest upewnienie się, czy droga jest wolna i nie ma znaczenia, czy nadjeżdżający pojazd jest uprzywilejowany czy też nie (kwestia sygnałów dźwiękowych).

Beata Szydło miała wypadek. Zdjęcia

Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP
Wypadek kolumny rządowej Fot. Andrzej GrygielPAP

Taka opinia biegłych budzi jednak duże wątpliwości, bowiem zgodnie z przepisami, jeśli zatrzymanie pojazdu wynika z warunków ruchu (a tak niewątpliwie jest, gdy kierowca przepuszcza pojazd uprzywilejowany), nie można mówić o "włączaniu się do ruchu"! Analogiczna sytuacja ma miejsce chociażby w czasie oczekiwania na przejazd przy zapalonym czerwonym świetle. W świetle prawa samochód znajduje się wówczas w ruchu, mimo że fizycznie nie przemieszcza się.

Mówi o tym art. 17. Prawa o Ruchu Drogowym, który brzmi:

"Włączanie się do ruchu następuje przy rozpoczynaniu jazdy po postoju lub zatrzymaniu się niewynikającym z warunków lub przepisów ruchu drogowego oraz przy wjeżdżaniu:

1) na drogę z nieruchomości, z obiektu przydrożnego lub dojazdu do takiego obiektu, z drogi niebędącej drogą publiczną oraz ze strefy zamieszkania;

2) na drogę z pola lub na drogę twardą z drogi gruntowej;

3) na jezdnię z pobocza, z chodnika lub z pasa ruchu dla pojazdów powolnych;

Tymczasem sami biegli stwierdzili, że kierowca Seicento zatrzymał się na drodze, przy krawężniku, a nie na poboczu czy chodniku...

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas