Wepchnęli rowerzystę na autobus. Zginął. Rusza proces

Przed łódzkim sądem rozpoczął się w poniedziałek proces 25-latka oskarżonego o zabójstwo 31-letniego rowerzysty w Pabianicach. Oskarżony uderzył jadącego mężczyznę, a ten wpadł na nadjeżdżający z przeciwnej strony autobus i głową zbił szybę. Zginął na miejscu.

Przed łódzkim sądem rozpoczął się w poniedziałek proces 25-latka oskarżonego o zabójstwo 31-letniego rowerzysty w Pabianicach. Oskarżony uderzył jadącego mężczyznę, a ten wpadł na nadjeżdżający z przeciwnej strony autobus i głową zbił szybę. Zginął na miejscu.

Oskarżonemu grozi dożywocie.

Obok niego na ławie oskarżonych zasiadło jeszcze dwóch mężczyzn w wieku 20 i 28 lat, którym prokuratura zarzuca usiłowanie pobicia rowerzysty. Śledczy przyjęli, że ich występek miał charakter chuligański. Grozi im do trzech lat więzienia.

Reklama

Tragedia rozegrała się w grudniu ub. roku i była efektem konfliktu na drodze pomiędzy rowerzystą i 20-letnim kierowcą samochodu renault. Jak ustalono, kierowca zawracał w niedozwolonym miejscu, a rowerzysta zwrócił mu uwagę. Później do auta wsiedli dwaj pozostali oskarżeni, a konflikt - jak wynika z relacji świadków - przybierał na sile; jadący autem mężczyźni gonili rowerzystę i krzyczeli "jeszcze się z tobą policzymy, jeszcze cię dopadniemy".

Kiedy 31-latek skręcił w jedną z najbardziej ruchliwych ulic w Pabianicach, samochód pojechał za nim, wyprzedził go i zatrzymał się. Wówczas - według prokuratury - wybiegli z niego dwaj mężczyźni. 28-latek próbował złapać rowerzystę, a kiedy to się nie udało, do cyklisty dobiegł 25-latek i uderzył go w głowę.

Uderzenie było tak silne, że 31-latek stracił panowanie nad rowerem i głową uderzył w nadjeżdżający z przeciwnej strony autobus. Siła uderzenia był tak duża, że stłukł głową boczną szybę, a następnie upadł na jezdnię. Kierowca autobusu zatrzymał pojazd - niestety było zbyt późno, żeby uratować 31-latka. W wyniku bardzo rozległych urazów głowy mężczyzna zginął na miejscu.

Wszyscy oskarżeni uciekli z miejsca tragedii. Następnego dnia na policję zgłosił się 20-letni kierowca auta. Dwaj pozostali oskarżeni ukrywali się; zgłosili się dopiero trzy dni po zdarzeniu.

Zdaniem prokuratury, 25-letni mieszkaniec Pabianic, który uderzył rowerzystę, widział nadjeżdżający autobus i miał świadomość, że jego działanie może doprowadzić do śmierci 31-latka. Usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: wypadek | rowerzyści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy