We wtorek ruszy proces ws. wypadku kolumny BOR w Oświęcimiu

Proces w sprawie zderzenia Fiata Seicento i kolumny BOR, do którego doszło w lutym ub.r. w Oświęcimiu, rozpocznie się we wtorek przed tamtejszym sądem rejonowym. W wypadku poszkodowana została m.in. ówczesna premier Beata Szydło.

Przed sądem stanie Sebastian K., który prowadził Seicento. Prokuratura oskarżyła go o spowodowanie wypadku. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.

PAP dowiedziała się w sądzie, że na wtorkową rozprawę wezwane zostały tylko strony.

Prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński, po poprzedzającym początek procesu posiedzeniu organizacyjnym, które odbyło się w połowie września, powiedział, że lista świadków obejmuje kilkadziesiąt osób. Prawdopodobnie część rozpraw odbędzie się za zamkniętymi drzwiami. Mec. Władysław Pociej, obrońca Sebastiana K., wyjaśnił, że jeśli materia, którą zajmie się sąd, będzie dotyczyła informacji niejawnych, wówczas "musi się to toczyć z wyłączeniem jawności".

Reklama

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny - PAP) wyprzedzała Fiata Seicento. Jego kierowca 21-letni Sebastian K. przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została Beata Szydło oraz funkcjonariusze BOR.

Prokuratura zarzuciła Sebastianowi K. nieumyślne spowodowanie wypadku. Śledczy powoływali się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że - niezależnie od używania bądź nie sygnałów dźwiękowych przez pojazdy z kolumny uprzywilejowanej - wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca Seicento. Według nich, zjechał on do krawędzi jezdni, by przepuścić pierwszy pojazd, a następnie włączał się do ruchu, więc powinien ustąpić pierwszeństwa wszystkim pojazdom na drodze.

To oczywista sprzeczność. Zjechanie do krawędzi jezdni, by przepuścić pojazd uprzywilejowany wynika z warunków ruchu drogowego, a wówczas nie mamy do czynienia z wyłączeniem się ruchu. Nie można więc mówić, że kierowca SC włączał się do ruchu.

W połowie marca br. krakowska prokuratura okręgowa, która badała sprawę, wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi K. okresu próby wynoszącego 1 rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian K. wraz z obrońcą Władysławem Pociejem. 27 lipca sąd w Oświęcimiu zadecydował, że sprawa trafi na rozprawę główną.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama