W Sejmie burzliwa dyskusja o wyższych mandatach

Koalicja Polska złożyła wniosek o odrzucenie projektu noweli, która m.in. podwyższa maksymalną wysokości grzywny z 5 do 30 tys. zł oraz zwiększenie wysokości grzywny, którą nałożyć można w postępowaniu mandatowym. Wniosek został odrzucony głosami egzotycznej koalicji - PO-PiS.

Głosowało 445 parlamentarzystów. Za wnioskiem Konfederacji było 51 posłów, przeciw 384, a 10 się wstrzymało. Teraz projekt trafi do Komisji Infrastruktury w celu rozpatrzenia.

W piątek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji Prawa o ruchu drogowym i niektórych innych ustaw. Regulacja zakłada m.in. podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny z 5 do 30 tys. zł oraz zwiększenie wysokości grzywny, którą nałożyć można w postępowaniu mandatowym - do 3,5 tys. zł, a w przypadku zbiegu wykroczeń - do 4,5 tys. zł. Zgodnie z propozycją ofiary wprowadzona zostanie renta, która będzie wypłacana osobom najbliższym ofiary wypadku drogowego przez sprawcę umyślnego przestępstwa ze skutkiem śmiertelnym.

Reklama

Piotr Król (PiS) przedstawiając stanowisko klubu do projektowanej nowelizacji zaznaczył, że ma ona dwa zasadnicze cele - wsparcie osób najbliższych ofiar przestępstw wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym oraz poprawę bezpieczeństwa na drogach w szczególności przez walkę z przestępstwami drogowymi.

Dodał, że z dużą satysfakcją należy przyjąć że ten projekt "przewiduje uproszczenie postepowania w sprawie renty, która będzie wypłacana przez sprawcę umyślnego przestępstwa ze skutkiem śmiertelnym osobom najbliższym ofiary wypadku drogowego mającej na swoim utrzymaniu osoby, które w efekcie straciły członka rodziny". "Świadczenie to będzie zwolnione od podatku dochodowego i nie wyliczane jako dochód przy obliczaniu świadczeń rodzinnych. Klub parlamentarny PiS zamierza w toku dalszych prac parlamentarnych wspierać ten projekt" - oświadczył.

Maciej Lasek (KO) zaznaczył, że ustawa zwiększająca wysokość kar za wykroczenia drogowe na pewno wzbudzi wiele emocji, ale niestety jest przykrą koniecznością. Dodał, że wysokość kar nie była zmieniana od 1997 roku kiedy to średnia pensja wynosiła niewiele ponad 1000 zł.

"Ustawa zdaje się kontynuować dobry kierunek zmian, jednak w aktualnej formie jest ona daleka od ideału i budzi wiele poważnych zastrzeżeń. Już na wstępie projekt zakłada pogwałcenie  podstawowych zasad prawa karnego czyli wiedzy za co się jest karanym" - powiedział.

Dodał, że wprowadzenie otwartej definicji wykroczenia jest "całkowicie nieuzasadnione, co wskazuje w obszernym stanowisku Rzecznik Praw Obywatelskich". "Obywatel musi z góry wiedzieć, czy jego czyn wypełnia znamiona wykroczenia i jaką za nie poniesie karę" - mówił.

Zwrócił uwagę, że nowelizacja otwiera drogę do karania nie tylko za poważne wykroczenia drogowe, ale również za czyny, które mają znacznie mniejszą szkodliwość społeczną. "Takim przykładem może być proponowane w ustawie podwyższeni do 5 tys. zł kary za tamowanie ruchu" - powiedział.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) zwróciła uwagę, że 82 proc. polskiego społeczeństwa popiera wprowadzenie surowszych kar za przekraczanie prędkości. "Dlatego jako Lewica aprobujemy  główny kierunek zmian zaproponowanych w projekcie ustawy, czyli zwiększenie kar dla łamiących przepisy na drogach, podniesienie wysokości kwoty mandatów, wprowadzenie renty dla bliskich zmarłego, czy powiązanie stawek ubezpieczenia OC z bezpieczną jazdą" - mówiła. "Ale projekt ten niestety budzi nasze poważne wątpliwości. Bardzo niepokojąca jest chociażby kwestia podniesiona przez RPO. Radykalne zaostrzenie kar ma bowiem dotyczyć również art. 90 kodeksu wykroczeń, który dotyczy tamowania ruchu. Co to oznacza w praktyce? Otóż gdy podczas protestu ktoś wejdzie z transparentem na drogę grozić mu będzie grzywna nawet do 30 tys. zł" - mówiła.

Dodała, że Lewica złoży odpowiednie poprawki zarówno w tym zakresie, jak i w zakresie doboru wykroczeń, "które będą skutkować surowszą sankcją w przypadku ponownego popełnienia czynu karalnego w przeciągu dwóch lat".

Stefan Krajewski (Koalicja Polska) wskazał, że posłowie Koalicji Polskiej złożyli już w styczniu 2020 roku projekt ustawy, z którego wynika, że kierowcy, którzy spowodowali wypadek pod wpływem alkoholu lub narkotyków płacą za leczenie ofiar.

"Wy oczywiście potraficie tylko karać i dzisiaj o wielkości kar należałoby rozmawiać, bo oczywiście dla tłustego kota ze spółki skarbu państwa zapłacić 5 tys. żaden problem, ale kierowca  który jeździ zawodowo za najniższe stawki, ten który  zarabia najniższą krajową i ma zapłacić taki mandat, będzie płacił to kosztem swoich najbliższych" - mówił. "Nie wierzę, że ta ustawa ulegnie zmianie, dlatego też na ręce pani marszałek składam wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu rządowego projektu ustawy" - mówił.

Dobromir Sośnierz (Konfederacja) zaznaczył, że po raz kolejny uchwalana jest ustawa "po to, aby skonsumować oburzenie społeczne po jakimś głośnym wypadku". "Nie potraficie walczyć z kradzieżami, nie potraficie wyłapać imigrantów na granicy, nie potraficie bronić się przed Unia Europejską więc będziecie po prostu +kroić na kasę+ bezbronnych obywateli za karę, że jadą samochodem i nikogo nie krzywdzą" - mówił. "Konfederacja składa wniosek o odrzucenie tego g..na w całości" - zaznaczył.

Hanna Gill-Piątek (Polska 2050) powiedziała, że by skutecznie chronić bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowego - szczególnie tych najsłabszych - potrzebny jest cały system, a nie tylko jednostkowe rozwiązania. Dodała, że kara powinna być jednak adekwatna, nieuchronna i jak najbardziej zbliżona w czasie do popełnionego czynu. "Omawiany projekt nie zapewnia niestety żadnej z tych cech, ale zasadniczo jest dobry co do kierunku" - mówiła.

Zaznaczyła, że Polska 2050 będzie postulować powiązanie wysokości kar ze średnim wynagrodzeniem. "Rząd proponuje wzrost tak absurdalny, że protestuje nawet RPO. Na grzywnę będzie stać zamożnych, a ubożsi zapełnią areszty" - oceniła. "Jako koło parlamentarna Polska 2050 złożymy poprawki i deklarujemy chęć pracowania nad tym projektem w dobrym kierunku" - mówiła.

Wiceszef resortu infrastruktury odpowiadając na pytania posłów zaznaczył, że nie wpadłby "na pomysł taki, który wskazuje, że ten projekt ustawy otwiera jakieś nadmierne, czy w ogóle jakieś karanie demonstrantów, którzy pracują na ulicach. Nie mamy takiej intencji, nie mamy takiego zamiaru. Jeżeli jest potrzeba tego doprecyzowania, to nie widzę żadnych przeszkód" - zapewnił. Dodał, że projekt ustawy nie obniża dopuszczalnych prędkości. "Wymagamy, aby ustalone przepisy prawa były przestrzegane. Tylko tyle i aż tyle" - powiedział.

Regulacja zakłada ustanowienie minimalnej wysokości kary grzywny na poziomie 1,5 tys. zł wobec sprawcy kierującego pojazdem mechanicznym, który przekracza dopuszczalną prędkość jazdy o ponad 30 km/h, niezależnie od tego czy naruszenie zostało stwierdzone w obszarze zabudowanym czy poza nim. Jeśli sprawca, będąc prawomocnie ukarany popełni inne wykroczenie drogowe - określone w przepisach - w ciągu 2 lat, zostanie ukarany grzywną w wysokości od 3 do 30 tys. zł.

Karze grzywny od 1 tys. zł do 30 tys. zł będzie podlegać osoba kierująca pojazdem mechanicznym, niestosująca się do zakazu wyprzedzania określonego ustawą bądź znakiem drogowym. Inny z artykułów przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny od 1 tys. zł do 30 tys. zł dla sprawcy, który prowadził pojazd na drodze publicznej, strefie zamieszkania i strefie ruchu bez wymaganego uprawnienia. Taka sama kara będzie groziła za prowadzenie pojazdu bez dopuszczenia go do ruchu.

Jednym z kluczowych rozwiązań, jakie zaproponowano w projekcie jest także wprowadzenie renty, która będzie wypłacana osobom najbliższym ofiary wypadku drogowego przez sprawcę umyślnego przestępstwa ze skutkiem śmiertelnym.

Karze grzywny od 1 tys. zł do 30 tys. zł będzie podlegać osoba kierująca pojazdem mechanicznym, niestosująca się do zakazu wyprzedzania określonego ustawą bądź znakiem drogowym. Inny z artykułów przewiduje karę aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny od 1 tys. zł do 30 tys. zł dla sprawcy, który prowadził pojazd na drodze publicznej, strefie zamieszkania i strefie ruchu bez wymaganego uprawnienia. Taka sama kara będzie groziła za prowadzenie pojazdu bez dopuszczenia go do ruchu.

Wprowadzony zostanie również mechanizm uzależniający usunięcie punktów karnych za naruszenie przepisów ruchu drogowego od uregulowania mandatu. Dodatkowo punkty będą kasowane dopiero po upływie 2 lat od dnia zapłaty grzywny.

Po zmianach za naruszenie przepisów ruchu drogowego kierowca będzie mógł dostać nawet 15 punktów karnych, obecnie maksymalna liczba punktów za niektóre wykroczenia to 10. Zmianą jest również zniesienie szkoleń, po odbyciu których liczba punktów otrzymanych przez kierowcę ulegała zmniejszeniu.

Planowany termin wejścia w życie ustawy to 1 grudnia 2021 roku.

***

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mandaty | podwyżka mandatów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy