Uderzył w sarnę, roztrzaskał się o busa. Pech kierowcy osobówki

Kierowca próbował uniknąć kolizji z pędzącą w jego kierunku sarną. Niestety, nie tylko nie uniknął konfrontacji z dzikim zwierzęciem, ale również doprowadził do zderzenia z busem.

Kierowca nie uniknął zderzenia z sarną. Na tym jednak całe zdarzenie się nie kończy.
Kierowca nie uniknął zderzenia z sarną. Na tym jednak całe zdarzenie się nie kończy.STOP CHAM/ You Tube/ zrzut ekranu 

Najpierw zderzył się z sarną, a później z busem

Wieczorową porą na drogę w Mszanie Dolnej wybiegła sarna. Zwierzę wpadło wprost pod koła pojazdu prowadzonego przez autora nagrania. Mimo, że kierowca starał się uniknąć zderzenia i odbił w lewo, doszło do kolizji. To jednak nie koniec. Podejmując próbę uniknięcia zderzenia ze zwierzęciem, kierujący autem zjechał na pas prowadzący w przeciwnym kierunku i zderzył z jadącym z naprzeciwka busem.

Kierowca nie dostał mandatu, ale odszkodowania też nie

Na miejscu zjawiła się policja. Jak możemy jednak dowiedzieć się od autora nagrania, "panowie byli bardzo mili, więc obyło się bez mandatu i punktów". Niestety dla kierowcy, odcinek, na którym się znajdował, oznaczony był znakiem A-18b "Uwaga dzikie zwierzęta". Przypomnijmy, jeśli do zderzenia z dzikim zwierzęciem doszło na odcinku drogi nieoznaczonym tym znakiem, odszkodowanie jest wypłacane z polisy organu zarządzającego drogą. Jeśli jednak, tak jak w tym przypadku, na drodze znajdował się znak A-18b, kierowca może jedynie pokryć szkody z własnego ubezpieczenia AC. Autor nagrania informuje jednak, że takowego nigdy nie posiadał, "więc naprawa nie będzie opłacalna". Pozostaje mu próba udowodnienia w sądzie, że do zderzenia doszło mimo zachowania przez niego wszelkich środków ostrożności.

Co zrobić, gdy potrącimy dzikie zwierzę?

Bardzo często drogi przecinają tereny leśne, a więc spotkanie na nich dzikich zwierząt chcących przedostać się na drugą stronę jezdni, nie jest rzadkością. Warto więc pamiętać, że gdy dojdzie do potrącenia dzikiego zwierzęcia, nie grozi nam żadna kara. Oczywiście pod warunkiem, że zostaniemy na miejscu i wezwiemy pomoc. Najlepiej będzie zadzwonić pod numer 112. Operator poinformuje policję i służby weterynaryjne. Jeśli jednak kierujący autem zdecyduje się odjechać z miejsca zdarzenia i pozostawić ranne zwierzę, musi mieć świadomość konsekwencji, które czekają go za dopuszczenie się takiego czynu. W takiej sytuacji kierowca może zostać ukarany grzywną do 5 tys. złotych, a nawet trafić do aresztu.

***

Moto Flesz - odc. 77. Jeep Avenger już w produkcji, niemieckie korki, Ford wraca do Formuły 1Marek Wicher INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas