Straż pożarna będzie taranować bramki na autostradzie?!

Wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski zapowiedział, że w związku z brakiem satysfakcjonujących rozwiązań dot. dojazdu służb ratowniczych na A4, po uruchomieniu poboru opłat zaakceptuje sytuację, w której straż będzie taranować bramki, by dojechać do rannych.

Taką deklarację Jastrzembski wygłosił podczas zwołanej w czwartek konferencji prasowej, której jednym z tematów była kwestia dostępności autostrady A4 dla służb ratowniczych po uruchomieniu poboru opłat. Pobór opłat na autostradzie A4 ruszył dzisiaj.

Wicewojewoda poinformował też, że urząd wojewódzki wysłał pisma do ministrów: spraw wewnętrznych, administracji i cyfryzacji, transportu, a także do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, informujące, że rozwiązania przyjęte przez firmę Kapsch, która jest zarządcą bramek wjazdowych na autostradzie A4 oraz Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, powodują istotne ograniczenia działalności służb ratowniczych w województwie opolskim.

Reklama

"Sytuacja, w której karetka jadąc do poszkodowanych w wypadku ma się zatrzymywać, pobierać bilet, a wracając z rannym zatrzymać się i go zwrócić, jest kuriozalna. Dlatego żądam od instytucji, które taką procedurę wymyśliły, zniesienia głupich i nieżyciowych przepisów" - powiedział Jastrzembski.

Dodał, że skoro nie ma aktualnego planu ratowniczego dla autostrady, który określa procedury dojazdu do poszkodowanych, to służby ratownicze mają postępować według własnych procedur i tak, by działać błyskawicznie.

Rzecznik opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Michał Wandrasz zapewnił, że z pewnością nie będzie konieczności taranowania bramek wjazdowych, bo zaproponowany system poboru opłat działa z powodzeniem od roku np. na autostradzie A2. "Tam strażacy sobie go chwalą" - skwitował Wandrasz.

Rzecznik opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad powiedział również, że informacja o każdej sytuacji awaryjnej, która zdarza się na autostradzie, trafi do operatora systemu poboru płatności. "W takiej sytuacji dyspozytor tego systemu będzie podejmował określone działania, by w razie korka natychmiast udrożnić pas serwisowy dla służb ratowniczych" - dodał Wandrasz.

Na przedpołudniowej konferencji prasowej wicewojewoda opolski zapowiedział też, że będzie się domagał od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad możliwie najszybszego uporządkowania wjazdów awaryjnych, by pasujące klucze wjazdowe do bramek miały wszystkie służby ratownicze, oraz by żadne inne przeszkody prócz bramek nie tarasowały tych wjazdów. "Nie wyobrażam sobie, by znajdowały się tam na przykład jakieś betonowe zapory" - powiedział wicewojewoda.

Wandrasz ripostował, że nie ma potrzeby przywoływania GDDKiA do porządku, bo ta wie co ma robić. Zapewnił też, że nie ma mowy o stawianiu żadnych betonowych zapór na wjazdach awaryjnych na autostradę. "Montujemy właśnie dodatkowe pachołki do wjazdów awaryjnych, a 80 pasujących do nich kluczyków dostarczymy jednostkom, które powinny je mieć - powiedział. - Klucze do istniejących do tej pory na autostradzie zabezpieczeń na wjazdach awaryjnych strażacy i pozostałe służby ratownicze mają lub mieć powinni".

31 maja po godz. 13 na całym opolskim odcinku autostrady A4 odbyły się ćwiczenia straży, które miały sprawdzić jak wygląda procedura wjazdu i wyjazdu wozów bojowych na A4 już przy działających bramkach (trwało testowanie systemu). Wzięli w nich udział strażacy z jednostek położonych na terenach przy autostradzie, czyli z komend w Strzelcach Opolskich, Krapkowicach, Opolu, Niemodlinie i Brzegu.

Rzecznik opolskiej straży Adam Janiuk powiedział, że przejeżdżając przez najbardziej ruchliwy zazwyczaj węzeł Prądy trafili podczas ćwiczeń na brak ruchu. "A i tak opóźnienie w dojeździe przez konieczność zatrzymania się na bramce wynosiło od pół minuty do minuty" - powiedział rzecznik.

"To o minutę za dużo. W krytycznym momencie może się ona okazać decydująca, więc nie zmienię stanowiska - bramki muszą być dla służb ratowniczych otwierane bez konieczności poboru biletu" - powiedział wicewojewoda Antoni Jastrzembski, który również wziął udział w ćwiczeniach.

Strażacy sprawdzali też kolumny telefoniczne. Zdaniem Adama Janiuka w testowanej kolumnie na terenie powiatu strzeleckiego nie było nawet sygnału, a na terenie powiatu opolskiego przez 8 minut nikt się nie zgłosił. "Poza tym podobno jeśli ktoś zadzwoni z autostrady na odcinku opolskim, to sygnał ten trafi do centrali w Zabrzu i nie wiadomo której jednostce ratowniczej zostanie on przekazany" - dodał Janiuk.

"Z pewnością tak było, że nikt się nie zgłosił podczas próby połączenia z kolumny, bo dyżury w centrum zarządzania autostradą w Kończycach rozpoczną się dopiero, kiedy ruszy cały system, czyli o północy w nocy z czwartku na piątek" - odpowiedział Michał Wandrasz. - "Co do wątpliwości dotyczących tego, że sygnał alarmowy trafi do Zabrza - operator ma lokalizację dzwoniącego z kolumny i wie jakie jednostki i w jakim terenie powiadomić".

Wandrasz dodał również, że w czwartek opolska straż dostała najnowszą wersję planu ratowniczego dla autostrady A4 uwzględniającą działające bramki. Plan ten zawiera już poprawki naniesione przez opolski oddział GDDKiA.

"Faktycznie, taki projekt planu ratownictwa dotarł do nas w czwartek po godz. 13.30. Będziemy go w stanie zaopiniować dopiero w piątek. Ale nie jest przesądzone, że go przyjmiemy" - przyznał Adam Janiuk.

Wojewoda Antoni Jastrzembski zapowiedział też, że zapozna się z przedstawioną mu w czwartek przez straż analizą dotyczącą zagrożeń i punktów krytycznych, które zdaniem strażaków mogą zagrażać bezpieczeństwu ofiar ewentualnych wypadków na A4 bez zatwierdzonego planu ratowniczego po wejściu w życie poboru opłat, przy rozwiązaniach zaproponowanych przez GDDKiA oraz firmę Kapsch.

"Na tej podstawie rozważę skierowanie tej sprawy do prokuratury" - powiedział wicewojewoda.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: służby ratownicze | straz pożarna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy