Spadł z estakady na dach! To był początek jego problemów

Wiele szczęścia w nieszczęściu miał 39-letni mężczyzna, który spadając z estakady, a w efekcie dachując, nie doznał większych obrażeń. Ale całe zdarzenie może mieć dla niego poważniejsze konsekwencje.

19 października około godziny 20:00, dyżurny łódzkiej komendy otrzymał zgłoszenie o dachowaniu pojazdu na al. Jana Pawła II. Jak ustalili przybili na miejsce policjanci, 39-letni kierowca Kii Stracił panowanie nad pojazdem i zjechał na lewą stronę drogi oraz na pas rozdzielający jezdnię. Następnie uderzył w bariery energochłonne i spadł z wiaduktu na dach.

Podczas rozmowy z funkcjonariuszami 39-latek zeznał, że zbyt późno zdecydował się na zmianę pasa ruchu, co doprowadziło do całej sytuacji. Na szczęście on i podróżująca z nim kobieta doznali tylko niewielkich obrażeń i po badaniach zostali zwolnieni ze szpitala. Policja nie precyzuje natomiast co się stało z psem, który także był w pojeździe. Wiadomo jedynie, że zaopiekował się nim Animal Patrol z łódzkiej Straży Miejskiej.

Reklama

Wstępna weryfikacja kierowcy wypadła pozytywnie - 39-latek posiada uprawnienia do kierowania i był trzeźwy. Co jednak ciekawe, podczas sprawdzenia w policyjnych bazach danych okazało się, że jest on poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu (policja nie precyzuje z jaką sprawą ma to związek). Jego auto trafiło na policyjny parking. Czynności w tej sprawie prowadzić będzie Wydział Wykroczeń i Przestępstw w Ruchu Drogowym Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

INTERIA.PL/Policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama