RMF: BMW najechało na separator, bo kierowca się zagapił
Kierowca limuzyny, która wczoraj w Krakowie najechała na separator oddzielający jezdnię od torów tramwajowych, przyznał się do winy. Był trzeźwy. To nowe, nieoficjalne ustalenia reporterów RMF FM.
Według ustaleń dziennikarza RMF FM, kierowca prezydenckiej limuzyny stwierdził, że się zagapił, a gdy jechał przez centrum Krakowa, rozpętała się gwałtowna śnieżna burza, co znacznie ograniczyło mu widoczność. Dlatego miał najechać na separator.
Postępowanie w tej sprawie prowadzą policjanci. To oni podejmą decyzję o karze dla kierowcy. Grożą mu punkty karne i mandat.
Wczorajszemu incydentowi może się też później przyjrzeć prokuratura.
Sprawa jest również wyjaśniana w krakowskim Zarządzie Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Do tej pory nie było sytuacji, żeby ktoś wjechał na separator na prostej drodze, dlatego nie ustawiono tam znaku ostrzegawczego - usłyszał nasz dziennikarz od Michała Pyclika z krakowskiego Zikit-u - Ponieważ to się wydarzyło, to przy okazji naprawiania separatora dołożyliśmy tam jeszcze jeden znak ostrzegawczy.
Do incydentu doszło, gdy auto z Andrzejem Dudą - wjeżdżając na most Powstańców Śląskich z ulicy Starowiślnej - najechało na separator oddzielający pasy ruchu od torowiska tramwajowego. Samochód uderzył w betonową przegrodę, na skutek czego uszkodzona została opona BMW, a być może również felga. Ponieważ czujnik zasygnalizował spadek ciśnienia, podjęto decyzję o zakończeniu jazdy. Andrzej Duda przesiadł się do innego auta i pojechał w dalszą drogę do Bochni. Jazda autostradą bez powietrza, skończyłaby się tak, jak dwa lata temu. Wówczas zignorowano wskazania czujnika, wracająca z nart kolumna, jechała szybko i doszło do rozerwania opony, przez co auto wypadło z drogi.
Limuzyna jest jeszcze zabezpieczona przez nas na naszym policyjnym parkingu, natomiast po wykonaniu wszystkich czynności najprawdopodobniej będzie mogła zostać przekazana Służbie Ochrony Państwa - mówi w rozmowie z RMF FM rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka.
Jak się dowiedział reporter RMF FM, kierowca limuzyny prawdopodobnie dostanie mandat w wysokości do 500 zł i 6 punktów karnych za spowodowanie kolizji.
Nie wiadomo, jakie mężczyzna miał doświadczenie, jak długo pracował w Służbie Ochrony Państwa, czy wcześniej w Biurze Ochrony Rządu, czy może był nowym pracownikiem formacji. SOP nie informuje też, czy prowadzi wewnętrzne postępowanie, mające wyjaśnić incydent, czy kierowca został zawieszony, czy grozi mu coś więcej niż mandat.