Prezydent i RPO martwią się o pieszych. A pomysły przerażają...
O informację o działaniach Zarządu Dróg Miejskich, mających wyeliminować zagrożenia dla osób korzystających z przejścia dla pieszych na ul. Sokratesa w Warszawie zwrócił się do ZDM zastępca rzecznika praw obywatelskich Maciej Taborowski. Jego zdaniem miasto źle dba o bezpieczeństwo pieszych.
Zastępca RPO Taborowski zwrócił się do dyrektora ZDM Łukasza Puchalskiego o informację, jakie działania zamierza podjąć ZDM w Warszawie, aby wyeliminować zagrożenia dla życia i zdrowia osób korzystających z przejścia dla pieszych na ul. Sokratesa.
"W świetle publicznych zapowiedzi prezydenta m.st. Warszawy o podjęciu prac nad zmianami w ruchu na ul. Sokratesa uprzejmie proszę o wyjaśnienie, czy w planach zarządcy warszawskich dróg publicznych jest przebudowa (zwężenie) przedmiotowej ulicy, dodatkowe oznakowanie przejścia dla pieszych bądź zainstalowanie na nim sygnalizacji świetlnej, a jeśli tak, to czy opracowany został harmonogram realizacji tych działań" - czytamy w piśmie.
Jest ono reakcją RPO na wypadek, do którego doszło pod koniec października na ul. Sokratesa w Warszawie, gdzie bmw zabiło pieszego, który przechodził przez ulicę po pasach. Według szefa warszawskiego ZDM auto jechało z prędkością 130 km/h.
Zastępca RPO nawiązał do analizy natężenia ruchu i pomiarów prędkości pojazdów ZDM, przeprowadzonej w 2018 r. w odpowiedzi na prośby okolicznych mieszkańców o podniesienie bezpieczeństwa na ul. Sokratesa. Badanie to - podkreślił Taborowski - wykazało, że ponad 60 proc. pojazdów przejeżdżało ul. Sokratesa z prędkością większą niż dopuszczalna, a natężenie ruchu na przejściu dla pieszych wynosiło ponad 500 osób dziennie.
"Pomimo że wyniki badań wskazywały na duże zagrożenie pieszych ze strony osób kierujących pojazdami, nie podjęto działań zmierzających do poprawy bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu - podobno z powodu braku odpowiednich środków finansowych" - czytamy w piśmie.
Maciej Taborowski wyraził opinię, że październikowa tragedia powinna skłonić ZDM do niezwłocznej zmiany organizacji ruchu na tej drodze w celu zagwarantowania pieszym większej ochrony przed zagrożeniami ze strony użytkowników pojazdów samochodowych.
Podkreślił również, że "kontrola działań organów władzy publicznej, odpowiedzialnych za zapewnienie bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu drogowego, w tym zwłaszcza pieszych, jest jednym z priorytetowych zadań obecnego rzecznika praw obywatelskich".
Tymczasem prezydent Warszawy już 28 październik opublikował na Facebooku wpis, w którym przedstawił cele miasta. O ile niektóre są słuszne (jak stawianie sygnalizacji świetlnej), to inne albo nic nie dadzą albo spowodują wzrost liczby wypadków.
Rafał Trzaskowski zamierza np. na 2/3 warszawskich ulic wprowadzić strefę Tempo 30, czyli ograniczenie do 30 km/h. Bo skoro kierowcy nie przestrzegają ograniczenia do 50 km/h, co sam Trzaskowski zauważył, to przecież będą 30 km/h. Logiczne. Prezydent apeluje również o podwyższenie mandatów, zapominając przy tym, że za przekroczenie prędkości o 50 km/h w mieście kierowca traci prawo jazdy na 3 miesiące, co jest sankcją zdecydowanie bardziej dotkliwą niż mandat np. w wysokości 1500 zł.
Największe przerażenie budzi jednak chęć dania bezwzględnego pierwszeństwa pieszym. Jak sam Trzaskowski zauważył, "w Warszawie w samym tylko 2018 roku nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu było przyczyną 244 potrąceń, w tym 10 śmiertelnych." W tym kontekście zezwolenie pieszym, by wchodzili wprost pod samochody na pewno wpłynie na spadek wypadków spowodowanych "nieustąpieniem pierwszeństwa pieszym"...