Od korka na ulicy do... ataku z użyciem noża

Kar więzienia, w dwóch przypadkach bez zawieszenia, chce prokuratura w procesie trzech mężczyzn oskarżonych w związku z bójką, której tłem była agresja drogowa. Obrońca dwójki oskarżonych chce uniewinnienia, trzeci zgadza się na karę w zawieszeniu. Wyrok - w przyszłym tygodniu.

Awantura, której skutki są przedmiotem tego procesu, miała miejsce 16 października 2019 roku. Pierwsze ustalenia policji mówiły o tym, że 45-letni kierowca, który stał w korku, zaatakował osobę wstrzymującą ruch na ulicy. Ruch był wstrzymywany czasowo, by umożliwić sprawny wjazd tyłem ciężarówki z ładunkiem z ulicy na posesję, gdzie znajduje się hurtownia budowlana.

Doszło tam najpierw do ataku pięściami (część bójki miała miejsce w samochodzie), a w trakcie przepychanki już na zewnątrz - użycia noża. Kierowca, który zadał ciosy nożem uciekł z tego miejsca, zatrzymano go po kilku godzinach.

Reklama

Na podstawie zebranych wówczas materiałów prokuratura postawiła kierowcy zarzut usiłowania zabójstwa. Po półrocznym śledztwie inaczej jednak oceniła przebieg tego incydentu; oskarżyła trzy osoby, uznając, iż wszystkie wzięły czynny udział w bójce, podczas której jej uczestnicy zadawali sobie nawzajem ciosy rękami i nogami, kopali po całym ciele, a jeden z oskarżonych podczas bójki użył noża. Ranny miał powierzchowne obrażenia uda i klatki piersiowej.

Mężczyzna, którego obejmuje też zarzut użycia noża w bójce, na początku tego procesu przyznał się, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania stron. W śledztwie zmieniał swoją wersję zdarzeń, początkowo zaprzeczał, by miał jakiś związek z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Ostatecznie przyznał, że miał przy sobie składany nóż budowlany, którym zadał mężczyźnie jeden cios w udo; uderzenia w klatkę piersiową nie pamiętał.

Dwaj pozostali oskarżeni nie przyznają się, odmówili też składania wyjaśnień. Za udział w bójce grozi do 3 lat więzienia; z użyciem niebezpiecznego narzędzia - do 8 lat.

W środę Sąd Rejonowy w Białymstoku zamknął przewód sądowy, a strony wygłosiły mowy końcowe; oskarżonych na rozprawie nie było.

Prokuratura wnioskuje o karę roku więzienia w zawieszeniu dla kierowcy, który użył noża, chce też, by zapłacił on 5 tys. zł nawiązki na cel społeczny. Dla dwóch pozostałych oskarżonych wnioskuje o karę roku (plus 5 tys. zł nawiązki) oraz pół roku więzienia bez zawieszenia; kluczowy jest tu fakt, iż obaj mężczyźni byli już wcześniej karani.

Pierwszego z nich prokuratura uważa za inicjatora bójki; według ustaleń śledczych, wskoczył on do samochodu kierowcy, który miał pretensje w związku z koniecznością stania w korku i tam doszło do pierwszego fizycznego ataku.

Obrońca kierowcy zgodził się z opisem zdarzeń prezentowanym przez prokuraturę i jej wnioskiem o karę roku więzienia w zawieszeniu i nawiązkę. "Oczywiście mój klient nagannie się zachował, biorąc ten nóż. Wziął go, ale użył w sytuacji takiej, kiedy był zaatakowany przez dwie osoby i - tak jak twierdzi - tracił już kontrolę nad przebiegiem bójki. Działał w pewnym sensie w obronie własnej, choć nie twierdzę, że była tu obrona konieczna czy przekroczenie jej granic" - mówił mecenas Leszek Kudrycki.

Obrońca dwóch pozostałych oskarżonych, którzy są braćmi, argumentowała, że to nie jeden z jej klientów, ale kierowca był inicjatorem bójki. Mec. Małgorzata Mańczuk mówiła, że to kierowca wdał się w dyskusję niezadowolony z faktu, że musiał się zatrzymać, jego zachowanie było agresywne i to ono doprowadziło do eskalacji sytuacji na ulicy.

"Ustalenie tego, kto zaczął kłótnię nie powinno być trudne, bo jest to logiczne, że gdyby nie zachowanie oskarżonego kierowcy, który nie chciał umożliwić przejazdu ciężarówce, to do tego zdarzenia by nie doszło" - mówiła. Wnioskowała o uniewinnienie obu tych oskarżonych. 

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy