Kierowca rozjechałby matkę z dzieckiem na przejściu. Ułamki sekund od tragedii

Do sieci trafiło nagranie kolejnej, bardzo niebezpiecznej sytuacji na przejściu dla pieszych. Tym razem życie mogła stracić matka z małym dzieckiem. Na szczęście tragedii udało się uniknąć, ale warto przyjrzeć się bliżej, co doprowadziło do tej sytuacji.

O włos od potrącenia matki z dzieckiem na przejściu

Do groźnego zdarzenia doszło na al. Mickiewicza w Lesznie. Na nagraniu z samochodowej kamery widać, jak matka z małym dzieckiem wchodzą na przejście dla pieszych, wyznaczone przez dwupasmową ulicę.

Przed przejściem zatrzymuje się samochód z kamerą, którego kierowca nagle zaczyna trąbić. Sekundę później przez przejście przejeżdża biały Nissan Qashqai. Matka z dzieckiem zatrzymały się w ostatniej chwili. Przy prędkości z jaką jechał SUV, potrącenie skończyłoby się tragedią.

Jakie przepisy obowiązują kierowcę przed przejściem dla pieszych?

Na pierwszy rzut oka przyczyna tego zdarzenia jest bardzo prosta. Kierowca Nissana nie zastosował się do podstawowych przepisów ruchu drogowego, które jasno mówią:

Reklama

Kierujący Qashqaiem wydawał się jechać z niezmienioną i niemałą prędkością. Zupełnie jakby nie widział, że zbliża się do przejścia dla pieszych. Co gorsza, nie zwrócił też uwagi na samochód z kamerą, który powoli zbliżał się do przejścia, a następnie się przed nim zatrzymał. Tymczasem przepisy określają jasno, że:

Jak doszło do niebezpiecznej sytuacji w Lesznie?

Nie ma zatem wątpliwości co do wyłącznej winy kierowcy Nissana, który jechał w sposób nieuważny i nieodpowiedzialny, ignorując przepisy oraz sytuację na drodze. Warto jednak zwrócić uwagę na pewien szczegół, o którym wspomniał jeden z komentujących pod filmem:

W pierwszej sekundzie filmu najlepiej widać, o co chodzi komentującemu. Ulica w tym miejscu jest dwupasmowa, ale na skrzyżowaniu wymalowano dużą powierzchnię wyłączoną z ruchu (sądząc po wyglądzie linii, domalowywano ją stopniowo). Pas prawy uczyniono w tym miejscu pasem do skrętu w prawo, a także pasem pozwalającym na bezkolizyjne wjechanie na drogę z pierwszeństwem.

Domyślamy się, że w zamyśle zarządcy drogi taka organizacja ruchu miała też pozwolić uniknąć niebezpiecznych sytuacji, jakimi jest wyprzedzanie pojazdów na przejściach dla pieszych. Dlaczego więc dokładnie taka sytuacja miała tu miejsce? 

Samochód z kamerą skręca na drogę z pierwszeństwem, więc siłą rzeczy porusza się z niewielką prędkością. Od jego zatrzymania się przed przejściem do przejazdu Nissana mijają dwie sekundy. Tyle miał czasu kierowca białego SUVa na zorientowanie się, że auto z kamerą jedzie wolno nie tylko dlatego, że skręca, ale też dlatego, że chce się zatrzymać przed przejściem. Ponadto samochód z kamerą mógł zasłaniać mu pieszych. Na reakcję mogło być za późno.

Dokładnie z tych właśnie powodów, kierowca Nissana popełnił ogromny błąd, nie zwalniając, nie obserwując dokładnie sytuacji i nie przewidując, że na przejście mogą wchodzić piesi, których on nie widzi. Pokazuje to jednak, że pomimo wprowadzonych zmian w organizacji ruchu, nadal sprzyja ona powstawaniu niebezpiecznych sytuacji.

Zwróćmy też uwagę na to, że piesza zatrzymała się tylko dlatego, że nagrywający obserwował sytuację w lusterku, zauważył jadącego szybko Nissana i zaczął trąbić. Dopiero wtedy kobieta, która z jakiegoś powodu patrzyła w kierunku przeciwnym do potencjalnego zagrożenia, odwróciła głowę i zareagowała. 

Warto przypomnieć, że chociaż pieszy na przejściu ma (i zawsze miał) pierwszeństwo, nie zwalnia go to z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności:

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przejście dla pieszych | przepisy drogowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy