Absurdy progów zwalniających w Polsce. Kierowcy omijają je nawet chodnikiem

W wielu miejscach na drogach trzeba po prostu zmusić kierowców do zmniejszenia prędkości. Dotyczy to zwłaszcza obszarów wybitnie niebezpiecznych: jezdni w pobliżu szkół, osiedlowych uliczek, przejść dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej. Do tego służą m.in. progi zwalniające. Niestety w naszym kraju bardzo często ich konstrukcja i sposób umieszczenia są sprzeczne z zasadami zdrowego rozsądku i logiki.

Progi zwalniające same czasami stwarzają zagrożenie

Progi zwalniające mają zmusić kierowcę do zmniejszenia prędkości, ale po pierwsze powinny być dobrze oznakowane, a po drugie ich konstrukcja wcale nie musi powodować, że cały samochód aż podskakuje i ulega silnemu wstrząsowi.

Popatrzcie na to zdarzenie. Ciężarówka przewożąca butle z gazem podskakuje na progu zwalniającym i część tych butli wypada na jezdni. Zwróćcie jednak uwagę, że ten próg jest praktycznie niewidoczny, w dodatku znajduje się akurat w miejscu zacienionym. Kierowca ciężarówki wcale nie jechał z jakąś zawrotną prędkością, ok. 50 km/h. Czy w ten sposób stwarzał jakiekolwiek zagrożenie?

Reklama

Niebezpieczeństwo stworzył natomiast próg zwalniający, który w założeniu miał pewnie zmusić kierowcę do zmniejszenia prędkości co najmniej do 20 km/h. Po co? Czy na tej drodze naprawdę konieczne jest tak znaczne ograniczenie prędkości?

Przed progami zwalniającymi zazwyczaj umieszczane są znaki ograniczające prędkość. Jeśli na takim znaku widzę np. ograniczenie do 30 km/h, to powinienem mieć prawo przypuszczać, że jadąc z taką prędkością pokonam próg zwalniający w miarę łagodnie i bez wielkiego wstrząsu samochodu. W praktyce bywa zupełnie inaczej:

Kierowca jedzie z prędkością co najwyżej kilkunastu kilometrów na godzinę, a mimo to samochód aż podskakuje do góry. Czemu to ma służyć? Może należałoby wprowadzić na tej drodze ograniczenie prędkości do 5 km/h? Przesada i brak umiaru są zawsze szkodliwe.

Tutaj podobny przykład. Znaki ograniczają prędkość do 30 km/h, a przy jeździe z mniejszą prędkością samochód ulega silnym wstrząsom.

Jest to nie tylko bardzo nieprzyjemne dla kierowców i pasażerów, ale czasem może być wręcz szkodliwe. Jeśli ktoś ma chory kręgosłup, to takie gwałtowne podbicie auta do góry na pewno nie wyjdzie mu na zdrowie, może spowodować uszkodzenie krążków międzykręgowych.

Oczywiście takie wstrząsy są również szkodliwe dla samochodu, a zwłaszcza dla jego zawieszenia. Samochód osobowy nie jest terenówką do jeżdżenia po wertepach. Progi zwalniające w niektórych sytuacjach mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Kierowcy omijają progi zwalniające nawet chodnikiem

Ten kierowca chcąc ominąć progi zwalniające zasuwa po chodniku. Tego drogowcy jakoś nie przewidzieli. Co będzie, jeśli ten "pomysłowy" kierowca to samo zrobi po zmroku i nie zauważy pieszego idącego chodnikiem?

Tutaj kierowca stara się przejechać pomiędzy progami i to tak bezczelnie, że wyjeżdża poza linię podwójną ciągłą, spychając auto nadjeżdżające z przeciwka.

Jak widać zatem, progi zwalniające nie zawsze spełniają pożyteczną rolę. W wielu przypadkach ich konstrukcja jest taka, że aby przejechać przez taki próg bezpiecznie i bez nieprzyjemnego wstrząsu auta, należałoby zwolnić do 5 km/h.

Trudno też oprzeć się wrażeniu, że niektóre progi umieszczane są na drogach w przesadnej liczbie, a czasem zupełnie niepotrzebne.

Tu kuriozum - próg zwalniający na chodniku. Można domyślać się, że kierowcy omijali ten próg na jezdni chodnikiem. Jeśli tak było to należałoby oddzielić chodnik od jezdni np. słupkami.

Jak przejeżdżać przez progi zwalniające?

  • Jeżeli zauważyłeś próg zwalniający, to staraj się wyhamować auto przed tym progiem tak, aby sam przejazd przez próg odbywał się już bez hamowania. Krótko mówiąc przed wjechaniem na próg zwolnij pedał hamulca. 
  • Wjechanie na próg w czasie hamowania jest bardzo szkodliwe dla zawieszenia samochodu, a w skrajnych przypadkach może doprowadzić do zablokowania przednich kół i zniszczenia zawieszenia.
  • Jeżeli zauważyłeś próg zbyt późno, nie hamuj rozpaczliwie tuż przed nim, bo i tak nic to już nie da, natomiast hamowanie spowoduje dociążenie przodu auta i uderzenie o próg będzie jeszcze groźniejsze.

Apeluję do służb drogowych, aby progi zwalniające były instalowane zgodnie z przepisami, ale także zgodnie z zasadami zdrowego rozsądku. Na jezdni w pobliżu szkoły albo na takiej, na której zdarza się dużo wypadków o wiele lepiej zainstalować fotoradar, który będzie wyłapywał kierowców jadących z nadmierną prędkością. Po jakimś czasie wszyscy już będą o nim wiedzieć, a nikt nie ma zapewne ochoty być ukaranym wysokim mandatem.

Niestety, mam wrażenie, że w wielu przypadkach progi zwalniające są instalowane według typowo urzędniczego myślenia: "Zbudowaliśmy 25 progów i teraz już będzie super, a po za tym zobaczcie, ile dobrego zrobiliśmy dla waszego bezpieczeństwa". Zamiast urzędniczego myślenia usilnie zalecam myślenie logiczne i zdroworozsądkowe.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: progi zwalniające
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy