RMF Caroline Team: To próba oszustwa?

Jadący quadem Łukasz Łaskawiec okazał się najlepszym zawodnikiem RMF Caroline Team pierwszego dnia kolejnej edycji Dakaru.

Adam Małysz cały pierwszy etap przejechał sam
Adam Małysz cały pierwszy etap przejechał samInformacja prasowa (moto)
Informacja prasowa (moto)

Na inaugurującym rywalizację, prowadzącym z Mar Del Plata do Santa Rosa de la Pampa etapie uzyskał w swojej kategorii drugi czas. Niestety, ponieważ należy on do grupy zawodników wykluczonych z imprezy za posiadanie pojazdu rzekomo niezgodnego z opisem technicznym, jego wynik szybko zniknął z tabelek.

- Wykręciłem dobry czas, ale niestety nie jesteśmy liczeni w klasyfikacji generalnej. Ciągle walczymy z sędziami i organizatorami, by jednak nas do niej wprowadzili. Staramy się bardzo, bo to dołujące - mówił Łaskawiec na biwaku w Santa Rosa. Wczoraj organizatorzy imprezy podali oficjalne uzasadnienie krzywdzącej dla 7 zawodników decyzji o przeniesieniu ich do odrębnej klasy. Po raz pierwszy od wybuchu afery powołali się w nim na konkretny paragraf, dali więc sportowcom możliwość dalszej walki o swoje prawa. - Wydaje mi się, że mamy tu do czynienia z próbą oszustwa - mówi zarządzający ekipą RMF Caroline Team Albert Gryszczuk.

Na razie więc "Łoker" nie do końca wie, o co walczy. Mimo to daje z siebie wszystko.

Rafał Marton mówił mi, że możemy się zmienić, jeżeli będę zmęczony, ale nie było takiej potrzeby

- Dzisiaj najgorsza była dojazdówka do biwaku, której po odcinku specjalnym było ponad 600 kilometrów. To męczące, a jeszcze przy obowiązującym nas ograniczeniu prędkości to katorga. Sam odcinek specjalny był bardzo fajny. Przebiegał po części po plaży, nad oceanem, później niewielkie wydmy. No i długie proste, gdzie można było się rozpędzać. Wiejący od lądu wiatr niekiedy pomagał, bo rozganiał kurz. Ale podczas podróży na biwak dodatkowo utrudniał jazdę - opowiadał Łaskawiec. Ograniczenie prędkości do 110 km/h po raz kolejny mocno skrytykował także Rafał Marton.

- To jakaś paranoja. Jedziemy cały dzień, wszyscy nas wyprzedzają, zajeżdżają drogę i robią zdjęcia. Po prostu masakra - uważa pilot Adama Małysza. "Rafanga" dobrze ocenił debiut byłego skoczka narciarskiego w Dakarze. Po niedzielnym oesie Małysz i Marton zajmują 70. miejsce.

Dakar 2012. Ostatnie przygotowania

Hiszpan Nani Roma (drugi z prawej ) i Francuz Stephane Peterhansel (drugi z lewej) pozują do zdjęciaAFP
Mini portugalskiej załogi Ricardo Leal Dos Santos - Paulo FiuzaAFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP

Dakar 2012. Parc ferme

AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP

Dakar 2012. Symboliczny start

AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP

Dakar 2012. Etap I

Alfie Cox i Jurgen Schroder (RPA) chwilę po ewakuacji ze spalonego volvo XC60AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
AFP
Spalone volvo XC-60 załogi Alfie Cox - Jurgen Schroder (RPA)AFP

- Pierwszy odcinek jechaliśmy sobie ostrożnie, zgodnie z wcześniejszym założeniem. Chciałem, by Adam oswoił się z tym rajdem i całym przedsięwzięciem. Wyprzedziliśmy dwa lub trzy samochody, z kolei na plaży nas wyprzedziły dwa buggy - opowiadał Rafał. - Jestem bardzo zadowolony z tego, co pokazał Adam. Teraz widać, jak pomogły nam treningi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Wjechał na wydmy prosto z twardej nawierzchni i pokonał je bez obaw, płynnie, sprawnie i swoim tempem. Mieliśmy tam tylko głupią przygodę. Drogę zajechał nam samochód telewizyjny, wjechał na nasz ślad i zakopał się. Musieliśmy się zatrzymać i straciliśmy kilka minut.

O wiele gorzej pierwszy etap wyglądał w wykonaniu drugiej załogi RMF Caroline Team. W Pajero Alberta Gryszczuka i Michała Krawczyka na odcinku specjalnym zepsuł się jeden z elementów sprzęgła. Samochód utknął na wydmach i do mety został doholowany przez ciężarówkę serwisową. Awarię udało się naprawić, ale załoga dotarła na biwak późno w nocy.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas