Porsche wjechało na zamarznięte jezioro i...

Ivalo, Finlandia, 300 kilometrów na północ od koła podbiegunowego. Śnieg, mróz, okryte bielą pustkowie, krótki jeszcze o tej porze roku dzień...

W takich okolicznościach geograficzno-przyrodniczych firma Porsche organizuje od kilku lat zimowe szkolenia dla majętnych fanów tej marki z całego świata. Majętnych, bo pięciodniowy kurs kosztuje minimum 5690 euro od osoby. My na zaproszenie Porsche mamy właśnie okazję uczestniczyć w podobnej imprezie, ale przeznaczonej dla dziennikarzy - Ivalo Ice Force Press Event.

Już sam zestaw samochodów do naszej dyspozycji musi powodować przyspieszone bicie serca u każdego miłośnika motoryzacji. Co powiedzielibyście na możliwość spróbowania swoich sił za kierownicą najnowszej "dziewięćset jedenastki"? Wyposażonej w opony najeżone 5-milimetrowej długości kolcami, po 420 sztuk na koło? Na zamarzniętym jeziorze o powierzchni 780 hektarów? To naprawdę niesamowita frajda i niezapomniane doświadczenie...

Pod okiem instruktorów (firmowana przez Porsche szkoła sportowej jazdy zatrudnia ich około 250!) uczestnicy zimowych szkoleń w Ivalo uczą się kierować samochodem na ekstremalnie śliskiej nawierzchni, poznają tajniki i zasady korzystania z nowoczesnych systemów wspomagających kierowcę w takich warunkach. Jest też odrobina teorii - przypomnienie podstawowych praw fizyki, obowiązujących pojazd znajdujący się w ruchu. Praw ważnych, a tak często lekceważonych przez zarozumiałych "wszystkoumiejących" kierowców. Bywa, że dopiero życie brutalnie uczy ich pokory. Niestety, często jest to już wtedy lekcja spóźniona...

W kursach w Ivalo chodzi jednak nie tylko o propagowanie bezpieczeństwa, lecz również, a może przede wszystkim, o pokazanie, jak wielką przyjemność można czerpać z prowadzenia samochodów marki Porsche. Jazda z wyłączoną kontrolą trakcji, drift... Bajka...

Tegoroczna impreza na północy Skandynawii ma charakter szczególny, bowiem wiąże się z zacnym jubileuszem modelu 911. Tak, tak, to już 50 lat...

Wszystko zaczęło się od wystawy IAA we Frankfurcie w 1963 r. Pokazany tam samochód był oznaczony numerem 901, ale w sprzedaży (1964 r.) zadebiutował już jako 911. Przykuwające wzrok oryginalną sylwetką auto było napędzane sześciocylindrowym, chłodzonym powietrzem silnikiem typu boxer o mocy 128 KM.

Pierwsza generacja pozostawała w produkcji całe 10 lat. W tym czasie szybko zyskujący zagorzałych wielbicieli pojazd przeszedł kilka istotnych modyfikacji. W 1973 r. świat ujrzało drugie pokolenie legendarnego "porszaka", seria G. Było produkowane jeszcze dłużej, niż poprzednik, bo aż 16 lat! Za jeden z kamieni milowych w rozwoju modelu uznaje się prezentację (1974 r.) pierwszego Porsche 911 turbo z trzylitrowym silnikiem o mocy 256 KM.

W 1988 r. pojawiło się Porsche 911 Carrera 4 (964), zewnętrznie bardzo podobne do poprzednika, ale zbudowane na gruntownie przeprojektowanym podwoziu i wyposażone w nowoczesne udogodnienia: ABS, Tiptronic, wspomaganie kierownicy, poduszki powietrzne.

Rok 1993, generacja numer 4, kolejne zmiany w konstrukcji pojazdu. Prawdziwie rewolucyjnych zmian doznało jednak piąte wcielenie Porsche 911, które zjeżdżało z linii produkcyjnej w latach 1997-2005. Auto zachowało co prawda klasyczny charakter swoich poprzedników, ale po raz pierwszy otrzymało silnik chłodzony cieczą - ten boxer miał czterozaworowe głowice cylindrów i osiągał 296 KM mocy.

W lipcu 2004 Porsche przedstawiło nową generację modeli 911 Carrera i 911 Carrera S, oznaczonych liczbą 997. Rodzina 911 składała się wówczas aż z 24 wersji samochodów!

Obecnie (od 2011 r.) produkowana "dziewięćset jedenastka" imponuje nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi, lecz duchem i wyglądem wciąż nawiązuje do pionierskiego modelu sprzed półwiecza. Jak twierdzi producent, "jest to najlepsze 911 wszech czasów - aż do nadejścia kolejnej generacji..."

Przez 50 lat wyprodukowano ponad 820 tys. sztuk Porsche 911.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zamarznięte jezioro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama