Na złom, czyli do Polski
W zeszłym miesiącu, by pobudzić przemysł samochodowy rząd Niemiec ustanowił tzw. "premie wrakowe" dla osób, które zdecydują się zezłomować stary samochód i zakupić fabrycznie nowy, lub roczny pojazd spełniający nowe normy czystości spalin (nie mniej niż Euro 4).
W myśl wprowadzonych przepisów każdy, ten kto zezłomuje auto starsze, niż dziewięcioletnie może starać się o jednorazową premię w wysokości 2 500 euro. Jedyny warunek, jest taki, że złomowany samochód musi być w posiadaniu obecnego właściciela od co najmniej od roku.
Odkąd rząd ogłosił premię za likwidację starych samochodów, złomowiska pękają w szwach. Problem w tym, że nie wszystkie auta trafiają na złom. W przepisach istnieje bowiem luka, którą wykorzystują handlarze, głównie ci z Polski...
Złomowany samochód nie traci bowiem karty pojazdu. Stąd można go ponownie zarejestrować i przejechać granicę na próbnych numerach. A chętnych na używane samochody z Niemiec jest wielu. Polacy zawsze marzyli o aucie z Niemiec, a od pewnego czasu w potencjalnych nabywców używanych aut uderza słaba złotówka. Tanie auto ze złomu to ciekawa perspektywa. Trzeba jednak przyznać, że mimo znacznych przebiegów nierzadko sięgających i pół miliona kilometrów, wiele ze złomowanych pojazdów może się pochwalić całkiem niezłym stanem technicznym.
Pierwsze efekty dziurawego, niemieckiego prawa już są. W styczniu zauważalnie wzrósł import do naszego kraju pojazdów najstarszych, liczących ponad 10 lat. Zaniepokojone tym procederem niemieckie władze postanowiły jednak utrudnić życie oszustom. Najprawdopodobniej od 2 marca zacznie obowiązywać przepis, mówiący o konieczności złożenia w urzędzie oryginalnej karty pojazdu (tzw. Fahrzeugbrief), jaki trafić ma na złomowisko. Dotychczas, by starać się o dofinansowanie wystarczyła jedynie kopia tego dokumentu.
Wygląda więc na to, że w najbliższych dniach nasi sąsiedzi zza Odry mogą się spodziewać szturmu polskich handlarzy. Do wprowadzenia nowych przepisów został niecały tydzień, zanosi się więc na prawdziwy Blitzkrieg. Tyle, że w polskim wydaniu.