Historia pewnej stłuczki
Skoro orzeczenie sądu pierwszej instancji było korzystne dla obwinionej, nie ma podstaw, aby umorzyć postępowanie z powodu przedawnienia - orzekł Sąd Najwyższy utrzymując wyrok sądu dyscyplinarnego uniewinniający łódzką sędzię.
Sędzia jednego z łódzkich sądów rejonowych, Jolanta U. została obwiniona o to, że na początku czerwca 2008 r. przed budynkiem sądu cofając swoim samochodem uderzyła w przód innego zaparkowanego auta, nie zatrzymała się i odjechała z miejsca zdarzenia. Jako sprawcę kolizji wskazała ją świadek siedząca w uderzonym samochodzie, która miała zapisać numery rejestracyjne samochodu sędzi.
SN referując sprawę wskazał, że świadek w chwili uderzenia była jednak "zajęta wysyłaniem sms-ów" i zobaczyła dopiero odjeżdżające auto Jolanty U.
Sąd dyscyplinarny pierwotnie wymierzył sędzi upomnienie, SN jednak wtedy uchylił ten wyrok zalecając zasięgnięcie opinii biegłego. W końcu marca sąd I instancji po ponownym rozpoznaniu sprawy uniewinnił sędzię, ponieważ biegły uznał, że uszkodzenia z tyłu samochodu Jolanty U. "nie noszą cech świeżości" i nie jest możliwe, aby ten samochód brał udział w kolizji.
Odwołanie od tego wyroku złożył zastępca rzecznika dyscyplinarnego, według którego w sprawie powinna zostać sporządzona dodatkowa opinia. Podczas rozprawy przed SN zawnioskował on jednak o umorzenie z powodu przedawnienia, ponieważ od zdarzenia minęły już ponad dwa lata.
Przeciwko takiemu rozstrzygnięciu zaprotestowała Jolanta U. "Zastępca rzecznika dyscyplinarnego wiedział, że nastąpi niedługo przedawnienie, mimo to złożył odwołanie, dlatego wnoszę o rozstrzygnięcie sprawy, bo umorzenie sprawy z powodu przedawnienia będzie dla mnie niekorzystne" - mówiła.
Jak wskazała sędzia SN Bogumiła Ustjanicz w wyroku utrzymującym orzeczenie I instancji przy korzystnym wyroku dla sędzi nie było podstaw do umorzenia z powodu upływu terminu. Jednocześnie wskazała, że sąd dyscyplinarny I instancji prawidłowo ocenił opinię biegłego i nie można przyjąć, iż doszło do kolizji